Dziś zabawne, kiedyś denerwujące — takie słowa padały z ust rodziców w niejednym domu
- Liczę do trzech... (Czy ktoś wie, co działo się po doliczeniu do tajemniczej i groźnej trójki?);
- Koniec i kropka (bo nie można rozpocząć po kropce kolejnego zdania prawda?);
- Marsz do swojego pokoju (koniecznie marszem);
- Zaraz sobie tą łyżeczką oko wybijesz! (Mamy nadzieję, że ta wróżba nikomu się nie spełniła!)
Zobacz więcej w galerii:
Kiedy i dlaczego rodzice stosują słowne szantaże i zakazy?
W niejednym poradniku dotyczącym rodzicielstwa znajdziemy lepsze rozwiązania niż twarde zakazy i nakazy, które nie pozostawiają pola do rozmowy z dzieckiem, aby poznać jego perspektywę i nauczyć się wypracowywać wspólne rozwiązania.
Czas płynie jednak szybko i nie w każdym momencie dnia możemy pozwolić sobie na zaproszenie potomka do rozmowy. Dlatego i obecnie, często z braku czasu, pomysłu lub zmęczenia, dzieci słyszą od rodziców rozkazy i szantaże. Niejednokrotnie lepiej jest nawet odczekać jakiś czas od kryzysowego momentu, kiedy to rodzicom lub dzieciom puszczają nerwy.
Krótkie odzywki ucinające rozmowę 0 najprostsze, choć niekoniecznie najlepsze narzędzia z arsenału tzw. władzy rodzicielskiej, nie zawsze są skuteczne i pozostawiają niemiłe wrażenie. Osoby dorosłe stosują je wobec dzieci w celu uzyskania założonego wcześniej efektu, np. posprzątania pokoju, odrorbienia lekcji, wyniesienia naczyń do kuchni czy wyprowadzenia psa.
O ile teho typu komunikaty nie dominują w komunikacji z dziećmi, możemy spojrzeć na nie z przymrużeniem oka. Być może obecne pokolenia również przeczytają po latach ze śmiechem zbiór ponadczasowych tekstów, podobnych do sentencji z poniższej galerii.