Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wasilkowska: Sprzedawcy chcą nadal pracować w pawilonach

Julia Szypulska [email protected] tel. 85 748 74 25
Małgorzata Tyszka (od lewej), Alina Tomaszuk i Małgorzata Kozłowska po likwidacji pawilonów zostaną bez pracy. - Mamy rodziny na utrzymaniu - mówią zrozpaczone kobiety. - Gdzie znajdziemy zatrudnienie? Młode już nie jesteśmy.
Małgorzata Tyszka (od lewej), Alina Tomaszuk i Małgorzata Kozłowska po likwidacji pawilonów zostaną bez pracy. - Mamy rodziny na utrzymaniu - mówią zrozpaczone kobiety. - Gdzie znajdziemy zatrudnienie? Młode już nie jesteśmy. Wojciech Wojtkielewicz
Zostawcie nas w spokoju. Chcemy normalnie pracować - denerwuje się Mieczysław Komocki, właściciel jednego z pawilonów handlowych przy ul. Wasilkowskiej.

Kupcom za kilka miesięcy skończą się umowy dzierżawy. Miasto natomiast nie planuje ich przedłużać. Dla handlowców to tragedia.

- To nasze jedyne źródło utrzymania - mówi Małgorzata Tyszka, która wraz z mężem prowadzi warzywniak. - Tyle się mówi o bezrobociu, o wspieraniu przedsiębiorców. A nas się wyrzuca. A przecież płacimy podatki, niektórzy zatrudniają ludzi.

Zrozpaczeni są właściciele sześciu pawilonów stojących obok sklepu Wygoda. Są tu między innymi dwa warzywniaki i sklep z rybami. Tutaj zaopatrują się okoliczni mieszkańcy, a wielu klientów przyjeżdża specjalnie z innych części miasta.

- Przecież drobny handel jest w mieście potrzebny. Czy chodzi o to, żeby wszędzie były tylko hipermarkety? - pyta Małgorzata Kozłowska.

Kupcy usłyszeli, że ich pawilony nie pasują do koncepcji zagospodarowania tego terenu. W przyszłym roku zaś, kiedy skończy się umowa dzierżawy, budynki mają być zrównane z ziemią.

- Niech więc miasto zaproponuje nam jakąś koncepcję architektoniczną, jak mają wyglądać nasze pawilony. Dostosujemy się do niej - proponuje Alina Tomaszuk.
Handlowcy wskazują też, że ich pawilony nie są jedyne w tej lokalizacji. Tuż obok nich, frontem do ul. Wasilkowskiej stoi kilka innych. Te jednak zostaną, bo kto inny jest właścicielem działki.

- To jak to jest? Nasze pawilony są brzydkie i nie pasują, a z tamtymi wszystko w porządku? - pyta Mieczysław Komocki.

Handlowcy prowadzą działalność w tym miejscu od prawie 20 lat. Poparła ich rada osiedlowa i kilkuset mieszkańców. Listy z ich podpisami trafiły do magistratu. Sprawa znajduje się na styku kompetencji departamentu skarbu i Zarządu Mienia Komunalnego. Urzędnicy są jednak nieugięci.

- Te obiekty powstały tymczasowo, co miasto przez wiele lat tolerowało - wyjaśnia Ewa Karpowicz, zastępca dyrektora departamentu skarbu w białostockim magistracie. - Nie ma do nich dojazdu. Dotrzeć tam można tylko pieszo. Poza tym, teren, na którym stoją pawilony należy do żłobka i to on powinien objąć zarząd. Nadszedł już czas, żeby te sprawy uporządkować. Nie mamy poczucia, że dzierżawcy zostali zaskoczeni. Mieli dwa lata na to, by przygotować się do sytuacji, kiedy będą musieli oczyścić teren.
W podobnym tonie wypowiada się także dyrektor ZMK.

- Dalsze prowadzenie działalności w tym miejscu byłoby niemożliwe nawet wtedy, gdyby dyrektor żłobka zdecydowała się teren wydzierżawić - mówi Andrzej Ostrowski. - Tego typu obiektów nie przewiduje bowiem plan zagospodarowania przestrzennego. Ich charakter od początku był tymczasowy.

W jego ocenie świadczy o tym choćby to, że pawilonów nie postawiono na mocy pozwolenia na budowę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny