Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warszawiacy mieli porwać białostoczanina i obciąć mu palec. Życie wycenili na 300 tysięcy.

Justyna Bielska [email protected] tel. 85 748 95 18
Oskarżeni o porwanie białostoczanina nie przyznają się do winy
Oskarżeni o porwanie białostoczanina nie przyznają się do winy Fot. Archiwum
Zdaniem śledczych, dwaj warszawiacy nie tylko porwali, ale i okaleczyli młodego białostoczanina. Żądali za jego ocalenie 300 tysięcy złotych okupu.

Ich proces ruszył we wtorek.

- Nie będę brał w tym cyrku udziału. Odwieźcie mnie do aresztu śledczego, bo tu są łamane moje prawa - wykrzykiwał na sali rozpraw Sławomir W.

Tak wczoraj 32-latek zareagował, gdy sąd kazał mu się przedstawić. Proces ruszył. Sławomir W. i jego 38-letni kolega Robert G. są oskarżeni o to, że dla 300 tys. zł okupu porwali i okaleczyli białostoczanina. Warszawiacy od początku śledztwa temu zaprzeczają.

Piotr S. został porwany kilka lat temu. Miał wówczas 26 lat. Prokuratorzy z Warszawy, którzy prowadzili śledztwo, ustalili, że uprowadzenie białostoczanina zaplanowało kilka osób. Dlatego, że mężczyzna nie rozliczył się z nielegalnych interesów ze wspólnikami ze stolicy.

I warszawiacy, w tym Robert G. i Sławomir W., przyjechali po niego na Podlasie. To było w grudniu 2003 roku tuż przed świętami. Według prokuratury, napastnicy zwabili Piotra S. do domu jego znajomego we wsi niedaleko Grabówki. A potem siłą wciągnęli go do samochodu i wywieźli do opuszczonego domu. Tam bili go i grozili śmiercią. A potem ucięli mu palec. Jednak porywacze, mimo że nie dostali żądanych 300 tys. zł, uwolnili okaleczonego Piotra S.

Sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Białymstoku dopiero miesiąc temu. Wczoraj po południu, ponad cztery godziny później niż planowano, proces warszawiaków ruszył. To dlatego, że od rana Sławomir W. składał wnioski. I sąd musiał je rozpatrzyć. Oskarżony chciał m.in. umorzenia postępowania, wyłączenia ze sprawy sędziego, potem prokuratora. W końcu zrezygnował z obrońcy.

Gdy sąd odrzucił większość z tych wniosków albo uznał, że rozpatrzy je na kolejnych rozprawach, Sławomir W. się wściekł. Krzyczał, przerywał sędziemu, nie reagował na jego polecenia i upomnienia. Sąd musiał go ukarać. Mężczyzna spędzi w izolatce najbliższe dwa tygodnie.

Wczoraj sąd zdążył przesłuchać tylko oskarżonych. Obaj zarzekali się, że z porwaniem Piotra S. nie mają nic wspólnego. A na ławie oskarżonych znaleźli się z powodu pomówień i z zemsty agentów Centralnego Biura Śledczego.

Warszawiacy byli już karani, m.in. w 2007 roku na pięć lat więzienia za porwanie dwóch synów biznesmena z Ostrowi Mazowieckiej.

Pokrzywdzony białostoczanin nie stawia się w sądzie. Od 2007 roku jest bowiem poszukiwany listem gończym za oszustwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny