Ich proces ruszył we wtorek.
- Nie będę brał w tym cyrku udziału. Odwieźcie mnie do aresztu śledczego, bo tu są łamane moje prawa - wykrzykiwał na sali rozpraw Sławomir W.
Tak wczoraj 32-latek zareagował, gdy sąd kazał mu się przedstawić. Proces ruszył. Sławomir W. i jego 38-letni kolega Robert G. są oskarżeni o to, że dla 300 tys. zł okupu porwali i okaleczyli białostoczanina. Warszawiacy od początku śledztwa temu zaprzeczają.
Piotr S. został porwany kilka lat temu. Miał wówczas 26 lat. Prokuratorzy z Warszawy, którzy prowadzili śledztwo, ustalili, że uprowadzenie białostoczanina zaplanowało kilka osób. Dlatego, że mężczyzna nie rozliczył się z nielegalnych interesów ze wspólnikami ze stolicy.
I warszawiacy, w tym Robert G. i Sławomir W., przyjechali po niego na Podlasie. To było w grudniu 2003 roku tuż przed świętami. Według prokuratury, napastnicy zwabili Piotra S. do domu jego znajomego we wsi niedaleko Grabówki. A potem siłą wciągnęli go do samochodu i wywieźli do opuszczonego domu. Tam bili go i grozili śmiercią. A potem ucięli mu palec. Jednak porywacze, mimo że nie dostali żądanych 300 tys. zł, uwolnili okaleczonego Piotra S.
Sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Białymstoku dopiero miesiąc temu. Wczoraj po południu, ponad cztery godziny później niż planowano, proces warszawiaków ruszył. To dlatego, że od rana Sławomir W. składał wnioski. I sąd musiał je rozpatrzyć. Oskarżony chciał m.in. umorzenia postępowania, wyłączenia ze sprawy sędziego, potem prokuratora. W końcu zrezygnował z obrońcy.
Gdy sąd odrzucił większość z tych wniosków albo uznał, że rozpatrzy je na kolejnych rozprawach, Sławomir W. się wściekł. Krzyczał, przerywał sędziemu, nie reagował na jego polecenia i upomnienia. Sąd musiał go ukarać. Mężczyzna spędzi w izolatce najbliższe dwa tygodnie.
Wczoraj sąd zdążył przesłuchać tylko oskarżonych. Obaj zarzekali się, że z porwaniem Piotra S. nie mają nic wspólnego. A na ławie oskarżonych znaleźli się z powodu pomówień i z zemsty agentów Centralnego Biura Śledczego.
Warszawiacy byli już karani, m.in. w 2007 roku na pięć lat więzienia za porwanie dwóch synów biznesmena z Ostrowi Mazowieckiej.
Pokrzywdzony białostoczanin nie stawia się w sądzie. Od 2007 roku jest bowiem poszukiwany listem gończym za oszustwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?