Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wampir z Radomia. Czy Sławomir T. mógł być zamieszany w zabójstwo Magdy Czechowskiej z Kielc?

MAG
Łukasz Zarzycki
Prawie 10 lat temu zaginęła 11-letnia Magda Czechowska z Kielc. Została uduszona, a jej nagie ciało ktoś ukrył w płytkim grobie na odludziu. Morderca nie został odnaleziony do dziś. Tajemnicza sprawa może być teraz kojarzona ze Sławomirem T. z Radomia. Podejrzewany o zabójstwo dwóch młodych kobiet był wówczas na wolności.

Sławomir T. to 29-letni radomianin, który jest podejrzewany o zabójstwo niespełna 18-letniej Sylwii z Radomia. Jej ciało znaleziono w lesie w Sołtykowie koło Radomia na początku listopada. Dzień po zatrzymaniu przez policję wskazał miejsce ukrycia zwłok innej młodej kobiety. Stróże prawa są niemal pewni, że to 25-letnia radomianka Magda, która zaginęła w sierpniu tego roku.

Wiadomo, że policjanci analizowali także inne przypadki zaginięcia lub zabójstwa młodych kobiet w Polsce. Niewykluczone, że mogą sprawdzać również to czy Sławomir T. nie był przypadkiem zamieszany w głośną sprawę zabójstwa 11-letniej kielczanki Magdaleny Czechowskiej. Nieoficjalnie wiadomo, że w czasie, kiedy zaginęła dziewczynka, przebywał na wolności.

Tajemnicza sprawa z Kielc

W lipcu 2007 roku Magda z kieleckiego Czarnowa miała 11 lat, ale wyglądała na 14. Szczupła, niebieskooka z prostymi włosami w kolorze ciemny blond, sięgającymi ramion. Przy 160 centymetrach wzrostu ważyła 48 kilogramów. Zdarzało się, że ludzie brali ją za dorosłą. Była bardzo zadowolona, gdy ktoś zwracał się do niej „proszę pani”.

- Chociaż fizycznie była rozwinięta, miała jeszcze dziecięcą psychikę. Nie oglądała się za chłopakami, nie sięgała po używki. Nigdy nie obracała się w złym towarzystwie - opowiadała o dziewczynce jej mama i dodawała: - Mam trójkę dzieci. Ona była najstarsza i była moją podporą. Czasem sama jeździła z Czarnowa po zakupy do marketu. Nie musiała płacić za bilet, bo chorowała na astmę i miała specjalną legitymację.

Pojechały na konie

W czwartek, 5 lipca Magda miała pierwszy raz w życiu jechać nad morze, na kolonię z 10-letnim bratem. Podobno bardzo się z tego wyjazdu cieszyła. Była już nawet spakowana. We wtorkowe południe, 3 lipca ze swą 15-letnią ciocią wybrały się autobusem na obrzeża Kielc do człowieka, który organizuje konne przejażdżki. Wieczorem właściciel koni wybierał się na spotkanie ze znajomą i podwiózł dziewczynki na róg ulic Sienkiewicza i Hipotecznej. Stamtąd ruszyły pieszo. O 22.13 Magdy nadal nie było i pani Edyta zatelefonowała do swej siostry. - Mówiła, że wróciły już dawno. Najpierw twierdziła, że z jeszcze jedną koleżanką odprowadziły Magdę do domu na ulicę Jagiellońską. Potem, że to ta koleżanka przeprowadziła moją córkę przez tunel. Wreszcie przyznała, że rozstały się na ulicy Sienkiewicza, nieopodal zejścia do tunelu – relacjonowała mama 11-latki. Nastoletnia ciocia dziewczynki kilka razy zmieniała wersję zdarzeń, także podczas rozmów z policjantami.

Ani śladu dziewczynki

Mama Magdy z sąsiadami zaczęła poszukiwania na Czarnowie, ale gdy te nie przyniosły efektu, zaalarmowała policjantów. Była godzina 23.40. Sprawdzenie kamer monitoringu pozwoliło ustalić, że o godzinie 20.40 Magda ubrana w proste dżinsy, czarne sportowe buty oraz różową koszulkę z krótkim rękawem i jasnymi serduszkami na przodzie, raźnym krokiem szła w stronę domu tunelem pod kieleckim dworcem. Ten film pokazywały później wszystkie stacje telewizyjne. To na nim po raz ostatni widać Magdę. Zaczęły się poszukiwania, jakich jeszcze w województwie świętokrzyskim nie było.

30 telefonów dziennie

Komendant wojewódzki i prezydent Kielc wyznaczyli wysokie nagrody pieniężne za informacje w tej sprawie. Gdy temat tajemniczego zaginięcia Magdy pojawił się w ogólnopolskich mediach, policjanci zaczęli odbierać po 30 telefonów dziennie od osób, którym wydawało się, że widziały dziewczynkę. Mieszkanka Juraty alarmowała, że chyba widziała Magdę na Helu. Pracownik stacji benzynowej w okolicy Tarnowa podejrzewał, że to zaginioną widział w towarzystwie otyłego mężczyzny, który podjechał, by zatankować samochód. Mieszkanka Warszawy była przekonana, że Magda siedziała naprzeciwko niej w miejskim autobusie. Ktoś inny widział dziewczynkę w tramwaju w Łodzi.

Mężczyźni w samochodzie

Pewien kielczanin zeznał, że Magda po wyjściu z tunelu na ulicę Mielczarskiego podeszła do dwóch mężczyzn stojących przy ciemnym vanie i rozmawiała z nimi. Auto to mógł być opel zafira albo citroen xsara picasso. Choć świadka poddano nawet hipnozie, nie przypomniał sobie już nic więcej.

W mediach policjanci zapewniali, że odnaleziony nie powiedział niczego, co spowodowałoby przełom w sprawie, ale poszukiwania wyszły poza Kielce. Stróże prawa sprawdzali ośrodki wypoczynkowe między innymi w Sielpi i Chańczy. Nie wiedzieli jeszcze, że w okolice tej ostatniej wkrótce wrócą.

Naga w płytkim grobie

Przełom nastąpił 26 lipca. Turysta z Małopolski wypoczywający w okolicach Życin w gminie Raków, był na spacerze ze swym psem myśliwskim. Na nieużytkach między polami, po prawej stronie trasy Raków-Szydłów, na wysokości drogi prowadzącej do tamy i hotelu, pies coś znalazł. Była to mogiła, najprawdopodobniej wcześniej częściowo naruszona przez zwierzęta. Spod 30-centymetrowej warstwy wysuszonej ziemi widać było ciało nagiej dziewczynki. Mężczyzna zaalarmował policjantów, na miejsce zaczęły zjeżdżać kolejne radiowozy. Przyjechał nawet komendant wojewódzki.

Ten, kto ukrył zwłoki, wybrał miejsce 1,5 kilometra od asfaltowej drogi. Zdjął dziewczynie ubranie i srebrne kolczyki, wykopał płytki dół, przykrył ciało ziemią, zasadził na niej jałowiec. Roślina uschła i odcinała się kolorem od otoczenia…
Trzy dni później była już pewność. Znaleziono ciało Magdy. Policjanci zaczęli docierać do osób, do których należą okoliczne pola. Dopiero o wiele później zdradzili, że w czasie gdy trwały poszukiwania Magdy, ktoś widział tu zaparkowanego srebrnego vana. Czy to to samo auto, które wcześniej było widziane na ulicy Mielczarskiego?

Została uduszona

Do śledczych spływały wyniki badań zleconych w laboratoriom. Biegli określili, że Magda zmarła między 16 a 19 lipca. Na ciele dziecka nie było śladów obrażeń. Po szczegółowych badaniach biegli określili, że dziewczynka została uduszona. Ktoś zasłonił jej twarz dłonią, poduszką czy kołdrą i nie pozwolił zaczerpnąć powietrza. Wykluczyli, by śmierć była wynikiem choroby, by ktoś podał Magdzie truciznę czy narkotyk.

- Istnieje poważna hipoteza, że do przestępstwa mogło dojść na tle seksualnym – mówił po znalezieniu nagich zwłok prokurator Artur Feigel, ówczesny szef Prokuratury Rejonowej Kielce-Zachód.

- Mam nadzieję, że kogoś ruszy sumienie. Może być też tak, że ten ktoś popełni jakieś inne przestępstwo i wtedy policjanci dopasują znalezione ślady DNA – mówiła „Echu Dnia” matka dziewczynki.

Czy radomianin mógł być zamieszany w tę tajemniczą sprawę? Czytaj dalej na stronie 2

ZOBACZ TEŻ: Prokuratura w Radomiu o zabójstwie dziewczyny w Sołtykowie / echodnia.eu

Śledztwo było żmudne, kilkakrotnie przedłużane. Sprawdzono kilkadziesiąt hipotetycznych wersji wydarzeń przesłuchano setki osób. Po 16 miesiącach, w listopadzie 2008 roku zapadła decyzja o umorzeniu. W postanowieniu zapisano: „Brak jest dalszych możliwości dowodowych zmierzających do wykrycia sprawcy” Zaznaczono jednak również, że mimo umorzenia „dalej będą prowadzone czynności operacyjne” mogące prowadzić do ponownego podjęcia śledztwa.

Pytania bez odpowiedzi

Od zaginięcia dziewczynki do chwili odnalezienia ciała minęły blisko 23 doby. Według biegłego, Magda żyła jeszcze blisko dwa tygodnie po tym, jak zniknęła we wtorkowy wieczór. Gdzie i z kim była w czasie, gdy w mediach pełno było apeli informacji o poszukiwaniach? Kto podał jej ostatni posiłek – fasolkę, której ślady znaleziono w żołądku martwego dziecka? Tego mimo upływu lat wciąż nie wiemy.

Radomski wątek?

Czy Sławomir T. mógł być zamieszany w sprawę zaginięcia Madzi? Śledczy nieoficjalnie przyznają, że może to być przedmiotem analiz. Zastanawiający jest schemat, który powtarza się wobec jego przypuszczalnych ofiar: młode, dziecinnie wyglądające kobiety, naturalne lub farbowane blondynki, a także śmierć zadana przez uduszenie.

Według dokumentacji sądowej Sławomir T. w latach 2006 - 2008 był skazywany aż 13 razy. Głównie za kradzieże, ale też oszustwa i znęcanie się nad rodziną. Najpoważniejsze zarzuty usłyszał w 2008 roku: usiłowania zabójstwa na tle seksualnym.
Według opisu z uzasadnienia wyroku, Sławomir T., odprowadzając z klubu nocnego poznaną kilka dni wcześniej znajomą do jej domu, w rzeczywistości zaprowadził ją do domku na działkach, tłumacząc, że musi stamtąd zabrać pewną rzecz.

Tam miał zaatakować kobietę, dusząc ją przewodem i rękami. Poszkodowana miała być dotykana w miejsca intymne, ale wskutek jej oporu i perswazji do gwałtu nie doszło. Potem Sławomir T. pomógł jej zmyć krew z twarzy i przepraszał za to, co się stało. Prosił też, by nie zawiadamiała policji. Prośbę tę ponawiał później jeszcze wielokrotnie w esemesach. Poszkodowana zażądała od niego trzech tysięcy złotych, spotykając się jednak z odmową. Sprawa trafiła więc na policję, a efektem był aresztowanie Sławomira T.

Sąd Okręgowy w Radomiu uznał go winnym, ale nie usiłowania zabójstwa, a pobicia i „doprowadzenia kobiety do innej czynności seksualnej”, a w wyroku łącznym za ten czyn, a także za kradzież telefonu oraz znieważanie i atakowanie policjantów, skazał go na łączną karę trzech lat więzienia. W międzyczasie toczyły się inne postępowania i w 2010 roku sąd wydał łączny wyrok 7,5 roku pozbawienia wolności dla wszystkich orzeczonych do tego czasu kar.

Sławomir T. zasądzoną karę odbył w całości. Opuścił więzienie 27 kwietnia 2016 roku. Został ponownie zatrzymany 7 listopada, po odkryciu zwłok niespełna 18-letniej dziewczyny w lesie pod Radomiem. Potem sam wskazał policjantom miejsce ukrycia kolejnego ciała, które zdaniem śledczych należy do zaginionej w sierpniu Magdy z Radomia. Prokuratura postawiła mu zarzut dwóch zabójstw młodych kobiet w warunkach recydywy, a sąd aresztował tymczasowo na trzy miesiące.

Czy można łączyć te dwie sprawy? W przypadku zabójstwa Magdy z Kielc istnieją ślady, umożliwiające porównanie zebranego wówczas materiału genetycznego z DNA podejrzanego. Takie badanie daje stuprocentową pewność co do sprawcy. Trudno jednak powiedzieć, czy badano materiał genetyczny podejrzanego z Radomia - to z pewnością jest tajemnica śledztwa.

Wiadomo jednak, że grupa policjantów, pracująca nad sprawą badała wszystkie przypadki zabójstw młodych kobiet w Polsce, które miały miejsce po 27 kwietnia tego roku, czyli po wyjściu radomianina z więzienia. Niewykluczone, że sprawdzane są też starsze sprawy, nawet te z policyjnego Archiwum X, czyli nierozwiązane, zagadkowe, których sprawcy wciąż nie są ujawnieni.

Podejrzany Sławomir T. w miejscu znalezienia zwłok w lesie w Sołtykowie koło Radomia.

Zabójstwo w Radomiu. Wizja lokalna w miejscu znalezienia cia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny