Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka o czynsze: komunalni przyparli prezydenta do muru. Kto najbardziej straci na sporze?

Aneta Boruch
Nasze władze znów nie wzięły pod uwagę tzw. czynnika ludzkiego. Nie spodziewały się chyba takiego oporu ze strony lokatorów mieszkań komunalnych.
Nasze władze znów nie wzięły pod uwagę tzw. czynnika ludzkiego. Nie spodziewały się chyba takiego oporu ze strony lokatorów mieszkań komunalnych. Fot. Bogusław F. Skok (Archiwum)
Ubiegłoroczna historia z kontenerami socjalnymi niczego magistratu nie nauczyła. Bo znowu słuszna idea, z powodu kiepskiego wykonania, obróciła się przeciwko inicjatorom.

Podwyżki to temat bolesny. Nikt nie lubi, gdy mu się chce więcej wyjąć z kieszeni. Trudno więc było spodziewać się, że wzrost komunalnych czynszów zachwyci lokatorów takich mieszkań.

Racjonalna podwyżka

Powody, dla których miasto podnosi czynsze, są racjonalne. Pieniędzy w kasie jest za mało, żeby wystarczyło na utrzymanie i remonty gminnych mieszkań. Miasto nie chce czekać z tymi ostatnimi do czasu, gdy nie będzie czego remontować. Ponad połowa komunalnych budynków powstała jeszcze przed drugą wojną światową. Sami lokatorzy w tym punkcie z miastem się godzą, bo sami najlepiej na co dzień widzą, że z budynkami jest źle. I przyznają, że podwyżka jest nieuchronna.

Do tej pory lokatorzy płacili jedną z najmniejszych stawek czynszu w Polsce. A ostatnia podwyżka była w 2002 roku.

Nie można powiedzieć, że miasto podwyżką zaskoczyło. Już od pół roku trwa akcja informacyjna o nowych stawkach.

Magistrat nie ukrywa, że tym dość drastycznym ruchem chce pozbyć się z komunalnych mieszkań tych, którzy dobrze zarabiają. Mieszkanie takie, według prawa, należy się osobom niezamożnym, których dochód nie przekracza 675 zł na osobę miesięcznie. Takie osoby podwyżki nie odczują wcale albo niewielką, bo przysługują im obniżki i dodatki mieszkaniowe.

Ale w lokalach komunalnych mieszkają nie tylko renciści i ludzie niezamożni. W domu z czynszem 2 czy 3 złote za metr nie powinna mieszkać osoba zarabiająca zarówno 400 zł, jak i taka, która ma miesięcznie ponad 2 tysiące złotych pensji. Tą ostatnią po prostu stać na znalezienie mieszkania na wolnym rynku.

W lokalach komunalnych, i to sporych, nierzadko mieszkają też osoby samotne. A tymczasem rodziny z kilkorgiem dzieci cisną się w klitkach. Gdy zrobi się ruch w tzw. komunalnym zasobie, bo ludzie będą wyprowadzać się czy zamieniać mieszkania, znajdą się lokale dla tych najbardziej potrzebujących.

Komunikacja społeczna, pięta achillesowa władz

I wszystko byłoby dobrze. Ale nasze władze znów nie wzięły pod uwagę tzw. czynnika ludzkiego. Nie spodziewały się chyba takiego oporu ze strony lokatorów mieszkań komunalnych.

To zaskoczenie widać było wyraźnie na twarzach i prezydenta, i radnych, podczas pamiętnej sesji 25 maja, kiedy to przed budynkiem urzędu wojewódzkiego pojawiło się około 200 niezadowolonych. Ponieważ prezydent do nich nie wyszedł, to oni poszli do niego. Na salę obrad. Przyblokowali wyjścia, a jeden z nich tak powiedział z mównicy władzy do słuchu, że decydentom w pięty poszło. Zagrał i na emocjach, przywołując wizję krematorium, i na konkretach, przypominając, że prezydentem się bywa.

Potem delegacja protestujących spotkała się jeszcze raz z prezydentem, przedstawiła swoje konkretne oczekiwania i teraz władza myśli, jak wybrnąć z tego kłopotu.

Podobnie było przed rokiem, gdy z manifestacją wybrali się do prezydenta protestujący sąsiedzi planowanego przez miasto kontenerowego osiedla. Tu też pomysł był słuszny i potrzebny, ale został tak źle sprzedany, że w końcu władza zawiesiła go na kołku.

Ale historia z kontenerami socjalnymi niczego obecnej ekipy nie nauczyła. Znów komunikacyjna klęska. Bo teraz wydaje się, że protesty komunalnych w dużej mierze wzięły się ze zwykłej niewiedzy. Niewiedzy o tym, że najbiedniejsi prawie nie odczują podwyżki i niewiedzy o tym, na jaką pomoc socjalną mogą liczyć.

A przecież skoro można było wysłać do ośmiu tysięcy lokatorów listy z informacją o podwyżce i walnąć ludziom po oczach drakońskimi kwotami opłat, to równie dobrze można było włożyć do tej samej koperty drugą kartkę z informacją: Przy Pani/Pana) dochodach dostaje Pani/Pan taką to, a taką zniżkę w czynszu plus przysługuje Pani/Panu dodatek mieszkaniowy. Z czego wynika, że zapłaci Pani/Pan po podwyżce np. tylko 30 czy 50 zł więcej.

Czyli to, co teraz pracowicie, do zdarcia gardeł, powtarzają ludziom i sam prezydent, i rzesza jego urzędników.

Słony rachunek przy urnach?

Mleko się rozlało. Teraz jeszcze magistrat chce szybko jakoś zapanować nad sytuacją. Prezydent miał przygotować i złożyć w biurze rady miejskiej do 8 czerwca projekt uchwały, która by nieco zmniejszała dolegliwość tej podwyżki. Może to jeszcze zrobić w dniu sesji.

Jeśli jakoś sprawy nie załagodzi, konsekwencje mogą być poważne. Właściwie do tej pory nie było chyba jeszcze w naszym mieście tak masowego oporu. Komunalnych najemców jest około ośmiu tysięcy. Jeśli większość z nich ma kilkuosobowe rodziny, to robi się z tego potężna grupa. Także wyborcza.
Komunalni już zapowiedzieli, że jeśli prezydent się z nimi nie porozumie, to nie zapłacą przez miesiąc czynszu. A potem mają zamiar płacić według starych stawek. To oznaczałoby potężną wyrwę w budżecie miasta.

I potężną skazę na wizerunku prezydenta. A wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny