[galeria_glowna]
Ten koncert na swój sposób zanim się stał już był wydarzeniem. Włączony do cyklu Muzyka i słowo nobilitował ów cykl chyba bardziej niż cykl miał nobilitować Waglewskiego. Bo może nie jest on poetą na miarę ostatnich laureatów nagrody im. Kazaneckiego, ale jest konsekwentnie oryginalny i osobisty.
Bo rock może być stadionowy, ale ten osobisty jest nie mniej ważny. Dlatego muzyk śmiało zaczyna koncert od niemal wymruczanej piosenki zagranej techniką zbliżona do fingerpicking, ale z większą nonszalancją. Ma też taką charyzmę i kredyt zaufania, że publiczność z miejsca chłonie każdy wydawany przez niego dźwięk. I taka magia trwa przez cały koncert.
Bo wiele spośród kompozycji Waglewskiego to proste, rockowe granie. Ale widać i słychać, ze muzycy wciąż bawią się znakomicie i bardzo lubią ze sobą grać. Znany z wielu płyt Piotr Stopa Żyżelewicz fantastycznie tworzy tło, basista Karim Martusewicz dokłada do tego grane różnymi technikami partie basu - razem tworzą osnowę, na której muzyczne opowieści, czasem ocierające się o ledwo kontrolowane szaleństwo prowadzą saksofony Pospieszalskiego i gitara Waglewskiego.
To właściwie nieistotne, jaka melodia pojawia się na początku - ważne dokąd pociągnie muzyków i w którym miejscu swojej podróży wrócą znad sceny na swoje miejsca na deskach. Tak, to tylko rock and roll, ale drugiego takiego zespołu szybko nie znajdziecie. Nie tylko w Polsce.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?