Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwielbiam niebo

Redakcja
Piotr Tałałaj - Zacząłem fotografować zwierzęta gospodarskie mając 12 lat. Dwa lata później - w pierwszy dzień wiosny 1990 r. - po wysłuchaniu opowieści myśliwskich
Piotr Tałałaj - Zacząłem fotografować zwierzęta gospodarskie mając 12 lat. Dwa lata później - w pierwszy dzień wiosny 1990 r. - po wysłuchaniu opowieści myśliwskich
Fotografowanie natury wymaga dużo cierpliwości.

Przyroda się nie spieszy - mówi Piotr Tałałaj, znany fotograf i biolog, w rozmowie z Julitą Januszkiewicz.

Kurier Łapski Czy pamięta Pan swoje pierwsze zdjęcia?

Piotr Tałałaj, fotograf, biolog: Moje pierwsze zdjęcia były czarno-białe, robione prymitywnym aparatem Smiena i w większości nieudane. Kiedy dostałem Zenita udało mi się zrobić kilka pierwszych udanych zdjęć sarnom. To był grudzień 1990 r. Przyczaiłem się na skraju lasu na koziołki, które szły w moim kierunku. Podeszły do mnie na ok. 10 kroków! Trudność polegała na wyczekaniu odpowiedniego momentu do zwolnienia migawki i na prawidłowym naświetleniu oraz wyostrzeniu zdjęcia. Przy ówczesnym zaawansowaniu techniki nie było to takie łatwe. Kilaka miesięcy później zacząłem robić kolorowe zdjęcia. Pierwsze udane obrazowały podrywające się stado dzikich gęsi na wiosennych rozlewiskach pod Surażem. Ptaki były bardzo czujne i siedziały niemal na otwartym terenie. Ostatnie metry pokonywałem czołgając się za niewielkim wzniesieniem. Im większy wysiłek tym większa satysfakcja jest później z udanego zdjęcia.

Jak został Pan łowcą?
- Zacząłem fotografować zwierzęta gospodarskie mając 12 lat. Dwa lata później - w pierwszy dzień wiosny 1990 r. - po wysłuchaniu opowieści myśliwskich - obudził się we mnie instynkt łowcy i zacząłem "polować" z aparatem na dzikie zwierzęta. Przeglądałem książki myśliwskie i albumy fotograficzne. Można powiedzieć, że czas liceum przesiedziałem "w lasach i na bagnach", ucząc się podglądania przyrody. Rodzice mnie nie dopingowali, ale pozwalali mi na samotne wypady i wspierali w zakupie drogiego sprzętu. Najmilej wspominam wspólny wyjazd z rodzicami na Suwalszczyznę w 1993 r. Podczas tej wyprawy powstało wiele zdjęć, wykorzystanych później w słowniku Ekologia WSziP. Były swoistymi trofeami z moich wypraw. Zacząłem je publikować oraz pisać artykuły, głównie do Przyrody Polskiej i Łowca Polskiego. Na studiach biologicznych mój teren "łowów" wyraźnie się powiększył.

Dlaczego przyroda?
- Chyba się z tym urodziłem. Kiedy byłem dzieckiem wystarczyła chwila nieuwagi i już trzymałem w ręku żabę, ciągnąłem za ogon kurę, wsadzałem palec do ula. Zwierzęta zawsze wywoływały we mnie emocje. Chociaż pochodzę z Białegostoku, każdą wolną chwilę spędzałem w Surażu, u dziadków. Najbardziej lubiłem pracę przy koniach. Często chodziłem do lasu na grzyby (mój tato był zapalonym grzybiarzem), czasami chodziliśmy z braćmi na ryby na pobliskie glinianki, budowaliśmy szałasy lub ganialiśmy zające po polach.

Na czym polega Pana fascynacja przyrodą?
- Fascynują mnie tereny i przyroda północy globu - bezkresna tajga, tundra z licznymi torfowiskami, krainy młodoglacjalne z duża ilością rzek i jezior. Surowy klimat, przejrzyste powietrze i niebo, które pod względem kolorów i różnorodności chmur nie ma sobie równych w świecie. Nawet nie chodzi o terenu zupełnie odludne, lecz takie gdzie ludzie żyją w harmonii z naturą. Fascynują mnie rdzenne ludy północnej i środkowej Azji, które do dziś żyją jak ich przodkowie i są bardziej szczęśliwe niż jakiekolwiek państwo Europejskie, ogarnięte szałem konsumpcjonizu.

W przyrodzie Polski także najbardziej podobają mi się elementy borealne (północne) - torfowiska, lasy iglaste, młoda rzeźba polodowcowa terenu. W naszym województwie jest tego najwięcej. Cieszę się, że tu mieszkam. Zachwycam się grą świateł, kolorów i chmur na niebie, zwłaszcza wczesną wiosną.

Ma Pan swoje ulubione miejsca?
- Wspaniale czuję się nad jeziorami w Puszczy Augustowskiej. Każdy region naszego województwa czymś mnie przyciąga, np. Suwalszczyzna - piękną rzeźbą terenu, a Górna Narew i Puszcza Białowieska - krajobrazem kulturowym. Największy sentyment czuję do okolic Suraża. Ostatnio nawet częściej fotografuję przy swoim domu niż "w terenie". W Surażu można mieć prywatny, mały rezerwat tuż za swoim oknem, trzeba tylko chcieć odpowiednio zagospodarować ogród… Byłem dwukrotnie na Florydzie i wiem, że nie zamieniałbym na nią tego co mam tutaj. Mamy jeszcze dużo miejsc naturalnych, o jakich mieszkańcy zachodu mogą sobie tylko pomarzyć. Szkoda tylko, że niektórzy mieszkańcy naszego województwa tego nie rozumieją.

Od początku chciał Pan zająć się przyrodą?
- Nie. Najpierw chciałem być piosenkarzem. Później podawałem się za przyszłego weterynarza. Pod koniec liceum myślałem poważnie o leśnictwie na SSGW w W-wie. Poznałem jednak w tym czasie dr Halinę Hłuszyk i dr Alinę Stankiewicz z obecnego Uniwersytetu w Białymstoku. Robiłem zdjęcia do słownika "Ekologia" ich autorstwa. Namówiły mnie studiowanie biologii w Białymstoku. To był dobry wybór. Studia te pozwoliły mi zdobyć ciekawy zawód i cudowną żonę. Mogłem też rozwijać się fotograficznie na ulubionym terenie - Podlasiu. Marzyłem o pracy w jednym z parków narodowych.

Marzenie się spełniło. Pracuje Pan w Biebrzańskim Parku Narodowym.
- Rzeczywiście i co ważniejsze praca ta daje mi satysfakcję. Pracuję z uczniami szkół nadbiebrzańskich. Jedną z najskuteczniejszych metod ochrony przyrody jest właśnie edukacja ekologiczna młodzieży. Wspólnie z kolegami przygotowujemy nowe ścieżki edukacyjne na terenie Parku, przewodniki, foldery, broszury, pocztówki, plakaty i tablice edukacyjne na ścieżki turystyczne. Organizujemy konkursy i wystawy plastyczne oraz fotograficzne. Prowadzę archiwum zdjęć i rysunków w Parku oraz przygotowuję je do druku. Nie można się nudzić w tej pracy. Stale coś ciekawego się dzieje. Pracuję ze wspaniałymi ludźmi.

Co Pana inspiruje?
- Największą inspiracją jest wiosna. Kiedy słyszę już pod koniec lutego pierwsze godowe śpiewy sikor i widzę powracające z zimowisk inne ptaki, we mnie również coś się ożywia, widać prawdziwą siłę i dynamikę natury. Nawet jej nieożywiona część jakby odżywa na przedwiośniu. Doliny rzek - to miejsce gdzie wiosnę eksploduje najwcześniej i tam też robię najczęstsze wypady. Stałym motywem są przeloty ptaków wodno-błotnych.

Czy fotografowanie przyrody jest trudne?
- Niektórzy twierdzą, że najtrudniejsze. Myślę, że jeśli chodzi o ptaki i ssaki to jest w tym trochę prawdy. Ptaki mają lepszy wzrok od nas, a ssaki - węch. Zbliżenie się do nich wymaga nie tylko wiedzy i doświadczenia przyrodniczego, ale też sprytu. Niektóre ukrycia tworzy się kilkanaście metrów na wysokich drzewach inne stawia się w grząskim bagnie, albo wkopuje głęboko w ziemię. Kiedyś spędziłem kilka mroźnych dni w ukryciu wygrzebanym w stogu siana, czatując przy padlinie na drapieżne ptaki. Podczas takich zasiadek coś gryzie, a stojąc w wodzie nie dają ci spokoju pijawki. Do fotografowania ptaków i saków używa się długich, ciężkich teleobiektywów i solidnych statywów. Trzeba mieć też dużo cierpliwości, przyroda się nie spieszy

Woli Pan uwieczniać zwierzęta czy krajobrazy?
- Zwierzęta. Zdjęcia, zwłaszcza zwierząt w ruchu, zawsze są największym wyzwaniem dla fotografa przyrody, niosą wiele emocji.

Ulubione zdjęcie?
- Z jednego wyjazdu w teren mogę przywiedź nawet kilkaset fotografii, ale tak naprawdę tylko nieliczne nadają się do pokazania. Do swoich ulubionych zdjęć ptaków zaliczam, te z puchaczem, jastrzębiem, krogulcami, perkozkami, jaskółkami, czaplami i bocianami. W przyszłości planuję zbliżyć się jeszcze do naszego największego ptasiego drapieżnika - bielika - to temat zimowy.

Czy długo trzeba się nachodzić, by zrobić dobrą fotografię?
- Nie. Jeśli w danym dniu mamy szczęście możemy wykonać super zdjęcie, którego przez następnych kilkanaście lat, choć nie wiem jakbyśmy się starali, nie uda nam się powtórzyć.

Czym dla Pana jest fotografowanie
- Tylko narzędziem do ukazywania mojego kontaktu z przyrodą. Ten kontakt jest na pierwszym miejscu, pozwala się zrelaksować i rozwijać się duchowo. Za największego artystę uważam przyrodę - a sam skupiam się tylko na wychwyceniu najpiękniejszych lub najciekawszych jej arcydzieł. Fotografia pozwala mi na dzielenie się z innymi ludźmi tym co mnie tak pasjonuje.

Plany na przyszłość?
- W planach mam kilka wystaw fotograficznych związanych z Surażem. Opracowuję takie tematy jak - "Kościół nad Narwią", "Wielka woda", "Gęsi", "Impresje" "Ptaki z bagien", "Drzewo", "Tuż za oknem - czyli zdjęcia z podwórka". Jeśli się uda, chciałbym też spełnić swoje marzenie, hodować konie. W naszej rodzinie zawsze one były i z wszystkich rzeczy, które przeszły już do historii, najbardziej ich mi brakuje. Jeśli miałbym kiedyś na cokolwiek wymienić swój aparat fotograficzny to tylko na koński grzbiet.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny