Jakie to niedociągnięcia - na razie jednak nie wiadomo. Bo choć komisja akredytacyjna była tu już dwa tygodnie temu, wniosków z jej wizyty szpital jeszcze nie dostał. Niestety. Bo bez nich trudno jest działać. Po prostu - nie wiadomo, co jest do poprawy.
A walczyć o akredytację warto. Bo to dla szpitala dodatkowe pieniądze - od 1 do 3 proc. ryczałtu dodatkowo, czyli w przypadku USK byłoby to kilka milionów zł rocznie.
- Wystarczyłoby na niewielkie podwyżki dla pracowników - mówi prof. Adam Krętowski. Niewielkie, czyli średnio około 50-100 zł miesięcznie. Jednak nie kryje, że również tymi pieniędzmi Szpital motywował pracowników, że warto się starać o akredytację.
Podkreśla jednak, że akredytacja to przede wszystkim informacja dla pacjentów: że szpital jest godny zaufania, że przestrzegane są tu wszystkie procedury gwarantujące, że leczenie tu jest bezpieczne.
- Dzięki akredytacji wzrasta jakość i bezpieczeństwo opieki nad pacjentem. Akredytacja daje również wsparcie i poczucie bezpieczeństwa personelowi, bo jeśli procedury są przestrzegane i nadzorowane, to wiele procesów porządkuje się. Szpital jest bardzo dynamicznym środowiskiem pracy, zdarzają się sytuacje nieprzewidywane - dodaje Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka USK. -
Wśród procedur, jakie szpital musiał przygotować, profesor Krętowski wymienia prawa pacjenta i edukację personelu w tym kierunku. Duży nacisk jest też kładziony na zapobieganie zakażeniom szpitalnym i rozprzestrzenianiu drobnoustrojów patogennych. - Tu robimy naprawdę wiele. Nie ma w województwie drugiego szpitala, który prowadziłby tyle analiz na temat tego, z jakimi bakteriami pacjenci do nas przychodzą, jakie stosujemy antybiotyki, jakie są tego efekty - mówi prof. Adam Krętowski. Komisja sprawdzała nawet, jak dużo płynu do dezynfekcji jest zużywane w szpitalu.
Ale akredytacja to również mniejsze sprawy. To mnóstwo rozmów z lekarzami, pielęgniarkami, pacjentami. Sprawdzanie, czy pacjenci i ich rodziny mają zapewnione najlepsze warunki pobytu i odwiedzin, czy mają dostatecznie dobry dostęp do dokumentacji, czy wszędzie są dostępne informacje o prawach pacjenta...
- Przygotowania do akredytacji to jest proces. Myśmy już zrobili duży wysiłek, zaangażowało się w to wielu pracowników. I wcale jeszcze nie jesteśmy na straconej pozycji. Bo fakt, komisja stwierdziła, że czegoś jeszcze nam brakuje. Ale ta komisja przyjedzie jeszcze do nas w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Temat jeszcze nie jest zamknięty - przypomina. I podkreśla, że jest optymistą.
- Bo są miejsca w szpitalu, gdzie wszelkie wymagania są spełnione na 100 proc. Ale są kliniki, które wypadły gorzej - przyznaje.
A Katarzyna Malinowska-Olczyk dodaje: Jeżeli jednak nawet okazało by się, że nie udało się nam otrzymać akredytacji, w najszybszym możliwym czasie staniemy do ponownej oceny CMJ. Wiemy, że bardzo dużo pracy zostało wykonanej i jeżeli były jakieś niedociągnięcia, to na tym etapie zaawansowania prac i zaangażowania naszego zespołu, będą łatwe do wyeliminowania. Nie możemy zmarnować tej szansy.
Otwarcie Ośrodka Zdrowia w Rybnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?