Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urządzanie dzielnicy reprezentacyjnej miasta

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego
Ul. Mickiewicza. Nieestetyczny parkan po lewej stronie nie pasował do nowych gmachów Izby Skarbowej i Sądu Okręgowego. 1931 r.
Ul. Mickiewicza. Nieestetyczny parkan po lewej stronie nie pasował do nowych gmachów Izby Skarbowej i Sądu Okręgowego. 1931 r. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
W 1934 r. zarząd miasta postanowił usunąć brzydkie parkany na ul. Mickiewicza przy gimnazjum żeńskim, seminarium nauczycielskim i domach urzędniczych. Miały je zastąpić żelazne sztachety

Międzywojnie uznaje się za zamknięty, wyodrębniony okres w dziejach Polski. Ale to tylko chronologia, ułatwiająca uporządkowanie historii. W rzeczywistości lata pomiędzy światowymi wojnami w swojej różnorodności spójne nie są. Tak też było i w Białymstoku. Lata 1919 - 1939 możemy dzielić na poszczególne prezydentury, kadencje rad miejskich czy koniunktury gospodarcze. Ale możemy też spojrzeć na miasto jako przestrzeń. Tu widać, że około 1930 r. coś zaczyna się zmieniać. Można postawić (do dyskusji) tezę, że to wówczas kończył się Białystok bliższy XIX wiekowi, a zaczynał dwudziestowieczny. Późno, bo późno, ale z jakim rozmachem. Zaczęto metodycznie. W Białymstoku jak nigdy przedtem rozpoczęła się dyskusja o wyglądzie i funkcjach było nie było wojewódzkiego miasta.

Na początku kwietnia 1931 r. na zaproszenie białostockiego Koła Przyjaciół Literatury i Sztuki przybył z odczytem profesor Uniwersytetu Wileńskiego Mieczysław Limanowski. To postać niezwykła. Geolog, a zarazem człowiek bez reszty oddany teatrowi. W 1919 r. z Juliuszem Osterwą założył słynną Redutę. Gdy ta w 1925 r. przeniosła się z Warszawy do Wilna, to Limanowski zamienił stołeczny Instytut Geologiczny na katedrę uniwersytecką w Wilnie. A że Reduta często gościła w Białymstoku, to i Limanowski miał tu swoich znajomych. Tak więc 30 kwietnia w Resursie Obywatelskiej geolog-teatrolog wystąpił z odczytem „Sprawa Białegostoku - jego rola i przyszłość”.

Po wygłoszeniu referatu rozgorzała dyskusja. Mówiono o europeizacji, co w najprostszym ujęciu sprowadzało się do „starań o podniesienie wyglądu estetycznego naszego miasta”. W 1934 r. pisano, że „zarząd miasta przystąpił do usunięcia brzydkich parkanów na ul. Mickiewicza przy państwowym gimnazjum żeńskim, seminarium nauczycielskim i domach urzędniczych. Na ich miejsce ustawione będą na betonowej podmurówce sztachety żelazne, które miały być użyte do oparkowania Ogrodu Miejskiego, a które bezużytecznie leżały w magazynie. Poprzednie władze miejskie nie wiedziały co z niemi robić, ani nie interesowały się co się dzieje z tym materiałem”.

Jeszcze większe emocje wywoływały „frontony kamienic białostockich”. Tynkowano zniszczone elewacje, usuwano odrapane szyldy i chylące się ku upadkowi ogrodzenia. Zwracano uwagę, że trzeba koniecznie zabrać się za malowanie ram okiennych i drzwi sklepów. „Właściciele każą malować ramy drzwi i sąsiednią ścianę frontową na kolory jakie im podyktuje fantazja. W ten sposób fronton parterowy rozparcelowany jest na gryzące się ze sobą papuzie, krzyczące kolory: czerwony, zielony, żółty, niebieski, czarny, błękitny, brązowy itd. Działająca w mieście komisja artystyczna walczyła z tą „kakofonią, jaką w ten sposób się tworzy, rażąc wzrok”. Opiniotwórczy tygodnik Reflektor w 1934 r. w obszernym artykule zatytułowanym - a jakże - Europeizacja Białegostoku, wymieniał co w mieście trzeba zrobić bądź poprawić. Największą bolączką był brak kanalizacji i odpowiednich gmachów. Ale doskwierał też brak nowoczesnej łaźni, szpitali, przychodni lekarskich. Pisano, że „jedną z dotkliwiej odczuwanych przez miasto nasze bolączek jest brak dostatecznej ilości budynków szkolnych”. Narzekano na fatalny stan miejskich ulic. Myślano o rozbudowie rzeźni miejskiej i targowicy. Rozpoczęto prace pomiarowe, na podstawie których przystąpiono „do sporządzenia ogólnego planu zabudowania, z zamiarem ukończenia go w 1936 r.”.

Taką zmianę w myśleniu i działaniu przypisywano Sewerynowi Nowakowskiemu, początkowo komisarzowi rządowemu, a wkrótce tytularnemu prezydentowi miasta. Pisano o nim, że to „nasz dzielny gospodarz miejski, zmierzający do kulturalno-urbanistycznego rozwoju i europeizacji powierzonego Mu miasta Białegostoku”.

W 1933 r. wykonany był już, stosując dzisiejsze określenia, biznes plan. Pisano, że „Białystok zamierza zrealizować przy pomocy Funduszu Pracy plan inwestycyjny zakrojony na szeroką skalę, który umożliwi zatrudnienie większej liczby bezrobotnych, a równocześnie przyczyni się do rozwoju i rozbudowy miasta”. Inwestycje podzielono na „rentujące się handlowo, rentujące się społecznie lub nie rentujące się wcale”. Do tych ostatnich zaliczono m.in. zakładanie nowych parków.

W czerwcu 1933 r. budżet tych zamierzeń przedstawiony został do zaopiniowania Związkowi Miast Polskich. Uzyskał pozytywną ocenę. Można było przystąpić do prac. Wówczas też sformułowano określenie, które wkrótce białostoczanie powtarzali z dumą - „dzielnica reprezentacyjna”. Pierwszy raz użyto jej w styczniu 1933 r. pisząc o „projekcie stworzenia w naszym mieście dzielnicy reprezentacyjnej, jakiej Białystok, stolica jednego z województw Rzplitej, dotychczas nie posiada. Realizacja tego projektu uzależniona jest od przekazania przez państwo miastu obszernego terenu położonego między ul. Mickiewicza, Wersalską (Akademicka), Legionową, o powierzchni ok. 28 ha. Teren ten w części swej pomiędzy ulicami Mickiewicza i Wersalską o powierzchni około 8 ha obecnie prawie zupełnie niewykorzystany, zewnątrz oszpecony nieestetycznym parkanem, wobec monumentalnych gmachów izby skarbowej i sądu okręgowego szpecący raczej niż ozdabiający ubogie w elementy estetyczne nasze miasto, ma być wykorzystany dla podniesienia kultury i higieny oraz estetyki miasta”. Miasto wystąpiło więc do wojewody Mariana Zyndram Kościałkowskiego o przekazanie tych terenów. Wojewoda „bardzo przychylnie ustosunkowuje się do tego projektu”.

Nie było to zaskoczeniem, bo teren ten od dziesięcioleci nikomu nie służył. Fragment zajmowała zajezdnia tramwaju konnego. Ale po zlikwidowaniu Konki sytuacja wróciła do poprzedniego stanu. Szkicowano więc pierwsze plany zagospodarowania nieużytków. „Od strony ul. Mickiewicza i frontem do niej, mniej więcej w środku stanąłby Dom Ludowy im. Marszałka Piłsudskiego. Powinien on - zgodnie z projektem - obejmować salę widowiskową, teatralną, odczytową, a może nawet w przyszłości mógłby się stać siedzibą biblioteki oraz towarzystw kulturalno-oświatowych. Przed Domem Ludowym w odpowiednim oddaleniu stanąć winien pomnik Józefa Piłsudskiego, jako dług wdzięczności obywateli miasta twórcy Niepodległości Polski. Tu powstałby też ogródek Jordanowski dla dzieci. W ten sposób uzyskałoby się ładną, reprezentacyjną dzielnicę, oraz połączenie Parku Miejskiego im ks. Józefa Poniatowskiego z Parkiem 3- go Maja. Poza tem projektuje magistrat właściwe wykorzystanie terenu, oddanego czasowo do użytku seminarium nauczycielskiego”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny