To ją bardzo zabolało, bo przecież urodziła się i wychowała w Białymstoku - mówi z oburzeniem Anna Wysocka.
Nie zrzekła się obywatelstwa
Rodzina pani Anny w 1984 roku dostała wilczy bilet do Australii. Za działalność w Solidarności. Nie mogli wrócić. Teraz, po 25 latach, przyjechali z wizytą do kraju. Córka pani Anny chciała wyrobić sobie polski paszport. W Australii musiałaby czekać aż rok. Tyle trwają formalności. Pomyślała, że w Białymstoku będzie o wiele szybciej i taniej.
- Poszłyśmy do biura paszportowego na Bema. Pan siedzący za biurkiem powiedział mojej córce, że nie dostanie paszportu, bo nie jest Polką - opowiada pani Anna. Dziewczyna miała ze sobą polski paszport, z którym 25 lat temu opuściła nasz kraj. Urzędnik nawet na niego nie spojrzał. - Zrobiło jej się bardzo przykro. Nigdy nie zrzekła się obywatelstwa - opowiada pani Anna. - Kiedy wyjeżdżaliśmy z Polski, miała szesnaście lat.
To tylko pomyłka?
Urzędnicy tłumaczą, że musiała nastąpić pomyłka. - Może chodziło o dokument polski, którego nie miała - zastanawia się jedna z pracownic biura paszportowego.
Marek Korbut, kierownik referatu paszportowego, wyjaśnia, że aby otrzymać paszport, należy spełnić pewne warunki. Jeśli nie jest się na stałe zameldowanym w kraju, ale posiada się polski dokument tożsamości, trzeba wystąpić o zgodę do ministerstwa. To trwa około dwóch miesięcy. Szybciej będzie, jeśli występujący o paszport jest zameldowany w Polsce. - Wtedy czeka się tylko trzy tygodnie - dodaje Korbut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?