Michalina przyszła na świat w nocy, z wtorku na środę. Poród odbył się w niecodziennych warunkach. W środku nocy mama dziewczynki dostała skurczy. Mąż pobiegł szukać taksówki. Na postoju przy ulicy Lubeckiego samochody stały, ale w żadnych nie było kierowcy. Zadzwonił po taryfę i powiedział o pilnym przypadku. Po chwili przyjechała dwutygodniowa skoda, a za kółkiem dumny właściciel nowego auta Szymon Chybowski. Mina jednak szybko mu zrzedła.
- Dyspozytorka powiedziała, że jadę do pilnego zgłoszenia. Nie wiedziałem, o co chodzi - mówi taksówkarz. - Gdy kobieta z mężem wsiedli do samochodu dowiedziałem się, że jedziemy do szpitala przy ulicy Piotra Skargi.
Chwilę po tym stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.
- Nie mogłam już wytrzymać i musiałam przeć - opowiada Mariola Merta. - Wiedziałam, że nie dam rady dojechać do szpitala. Czułam, że wychodzi już główka. Gdy podjechaliśmy pod drzwi placówki mąż pobiegł szukać pielęgniarki. Przybiegły, ze sobą miały łóżko. Zdziwiły się, gdy zobaczyły, że dziecko jest już na zewnątrz. Musiały tylko przeciąć pępowinę. Trwało to dziesięć minut. Michalinę zabrały szybko do szpitala.
Dumny tata, Rafał był przy porodzie. Wspomina, że nie on był najbardziej zestresowany. Żal mu taksówkarza, który czekał na zakończenie sytuacji i był bliski omdlenia.
Rodzice Michaliny przyznają, że nigdy nie zapomną tej sytuacji. - Całe szczęście nasza córka, która urodziła się w taksówce jest zdrowa. Jesteśmy bardzo szczęśliwi - mówią Mariola i Rafał Merta.
- Stał ten młody chłopak i myślałem, że się przewróci - wspomina. - Oczywiście po wszystkim uregulowałem opłaty za kurs oraz za czyszczenie tapicerki w samochodzie. Swoją drogą uważam, że moja żona jest niesamowita. Urodzenie pierwszego dziecka zajęło jej niewiele dłużej, bo zaledwie 20 minut.
Michalina jest zdrowa. W chwili porodu ważyła 2940 gramów i mierzyła 50 centymetrów. W 10-punktowej skali Apgar noworodek otrzymał 10. Dzisiaj lub jutro wypisany zostanie ze szpitala do domu.
Kierowca taksówki planuje odwiedzić z kwiatkiem rodzinę Merta. Gdy emocje opadły przyznaje, że sytuacja go przerosła.
W tej taksówce na świat przyszła Michalina. - Na początku najbardziej martwiłem się o nowy samochód - mówi kierowca Szymon Chybowski. - Dzisiaj już mi przeszło i zamierzam maleństwo odwiedzić z kwiatkiem.
Więcej o sprawie przeczytasz w piątkowym papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?