Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowali ją w czasie wojny. Teraz szuka swoich wybawców

Adam Czesław Dobroński [email protected] tel. 0601 352 414
Przy ulicy Sitarskiej nie ma już domu z numerem 2, w którym ukrywała się w czasie wojny Mira Becker. Czy ktoś wie, co się z nim stało? Gdzie się wyprowadzili właściciele?
Przy ulicy Sitarskiej nie ma już domu z numerem 2, w którym ukrywała się w czasie wojny Mira Becker. Czy ktoś wie, co się z nim stało? Gdzie się wyprowadzili właściciele? Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Białostoczanka Mira Becker zadzwoniła z Kalifornii. Chce znaleźć rodzinę, która ją uratowała w czasie wojny, żeby jej podziękować. Oto druga część tej niezwykłej opowieści.

Przypomnijmy. Rodzina Beckerów mieszkała przy Lipowej 19, ojciec prowadził handel skórami, córka chodziła do Gimnazjum Druskina. Mira była energiczną dziewczyną o blond włosach, znała kilka języków obcych, marzyła o szczęściu.

Wybuchła wojna, w sierpniu 1941 r. również Beckerowie znaleźli się w getcie. 16 sierpnia 1943 r. nastał w nim sądny dzień, zaczęła się likwidacja. Ze stacji Białystok Poleski wyjeżdżały pociągi do obozu zagłady w Treblince, w jednym z wagonów znaleźli się Mira i jej narzeczony.

Skok życia

Jechaliśmy na śmierć. Postanowiliśmy z moim narzeczonym skoczyć w przestrzeń poza wagonem. Niektórzy zrobili to wcześniej, słychać było strzały konwojentów. Wierzyliśmy, że nam się uda. Strzelali. Nie wiem, co się potem działo, straciłam przytomność i pamięć. Kiedy się ocknęłam, zobaczyłam dwóch żołnierzy niemieckich, jeden, młodszy, miał dwadzieścia lat i zrobił na mnie przyzwoite wrażenie, drugi, starszy, był dodatkiem do karabinu. Zabił na moich oczach kilkunastoletnią dziewczynkę z czarnymi włosami.

Nie wiem, dlaczego zamiast leżeć cicho, wstałam i poszłam do nich. Znałam perfekt niemiecki, powiedziałam, że wyskoczyłam z narzeczonym, i że chcę zobaczyć, czy on gdzie nie leży. Starszy uniósł do góry lufę, młodszy powiedział, że już znaleźli tego trupa, przeszukali mu kieszenie. Ja na to, że on miał zaszyty w marynarce gruby złoty łańcuszek. To ich wzięło, podeszliśmy, zobaczyłam strasznie rozbitą, zakrwawioną kochaną głowę. Żołnierz dał mi nóż, nie przyjęłam, on sam rozciął marynarkę i wydobył złoty łup. Wtedy i ja wyjęłam ukryte cenności. Dałam im złoty zegarek i złotą bransoletę. Poprosiłam o odejście. W szoku zapomniałam o złotych kolczykach babci, były nadzwyczajne. Wszystko działo się jak we śnie.

Starszy Niemiec wciąż chciał spełnić obowiązek i mnie zastrzelić, młodszy mi sprzyjał. Powiedział, że mam krew na twarzy. Dał dużą chustkę do nosa, którą po wytarciu schowałam do kieszeni. Ot tak, z przyzwyczajenia. Miałam tę chustkę do końca wojny. Pan w to uwierzy? Pamiątka ocalenia wzięta od Niemca?!

Powtórzyłam prośbę, żeby mnie puścili. Czułam, że będę górą. Oni się bali, że jak mnie złapie inny patrol, to wszystko opowiem. Zaprzeczyłam szczerze i powoli odchodziłam. Cofałam się - z tyłu był lasek - patrząc Niemcom w oczy. Nie strzelili. Co za ulga.

Kierunek Białystok

Wiedziałam, że mogę iść tylko lasami, a przez pola, już bez zboża, tylko nocą. Najpierw wrogiem była samotność, tyle miałam pytań i tyle łez do wylania. Potem zaczął dokuczać głód, oszukiwałam żołądek marchewkami, jadłam inne zieleniny. Pochwalę się panu, że nie miałam żadnych problemów z psami, bo całe życie je kochałam, nazywali mnie psiarą. Po kilku dniach najgorsze stało się zmęczenie, ból w nogach. Nie wiedziałam, jak daleko do Białegostoku.

Któregoś poranka, może dziesiątego lub jedenastego dnia, przyszło załamanie. Straciłam ostrożność, podpełzłam do samotnego domu. Zastukałam. Wyszedł mężczyzna, miał może 40, może 50 lat. Błagałam, by dał coś do zjedzenia. Pozwolił wejść do środka, sam wyszedł. Czy to już koniec? Nie miałam sił na ucieczkę, czekałam zrezygnowana. Wrócił z bochenkiem chleba, dał mi cały, calutki. Był jeszcze ciepły, pachniał. Zdawało mi się, że nigdy nie dostałam w życiu coś więcej - cały bochenek pachnącego chleba! Ja go widzę i dziś. Wiele razy po wojnie chciałam ruszyć na poszukiwanie tego nadzwyczajnego mężczyzny. Pozostałam jego dłużnikiem, bo jak mogłam znaleźć, nie wiedząc, jaka to była miejscowość?
Minęło jeszcze kilka dni i wyszłam na przedpola mojego miasta. Ono żyło umęczone, ja też żyłam, zawróciłam z drogi śmierci. Niestety, tylko sama.

Ulica Sitarska 2

Znów wierzyłam w swoje szczęście. Pan już wie, że ja mam wiarę w ludzi? W Białymstoku najtrudniej było mi przejść ulicą Lipową koło ruin getta. Nikt z nieszczęsnych Żydów nie krzyknął, nie zawołał mnie po imieniu, nie dołączył. Powie ktoś, jak ona tak mogła iść w biały dzień przez miasto pełne Niemców. Byłam blondynką po mamie. Mówiłam pięknie po polsku, a byle jak ubranych było wtedy wielu. Że nadal pięknie mówię po polsku? Dziękuję, uleciały mi niektóre słowa, pan cudownie je przypomina.

Wiedziałam, że mogę mieć pomoc w drewnianym domku przy Sitarskiej 2. Znałam ten dom i Marię Kazuczyk, nadzwyczajną kobietę. Jej męża Niemcy wywieźli do Oświęcimia. Po ośmiu miesiącach przyszła wiadomość, że zmarł na atak serca. Oni go po prostu tam zamordowali. Maria miała syna Zygmunta. Starszy ode mnie, bardzo przyjemny chłopak. Polubiliśmy się. Z sąsiadów na Sitarskiej pamiętam Niemkę Marię, która wyszła za mąż za Żyda Raszkiesa i ukrywała go przed złymi Niemcami. Nie wiem, dlaczego aż w Warszawie. Mieli córeczkę, osiem, dziewięć lat. Sporo po wojnie zawarła małżeństwo z Amerykaninem, mieszkali w Nowym Jorku, a jak została wdową, to wyjechała do Berlina. Czy to wszystko można zrozumieć? Taki był tamten nadzwyczajny Białystok i tamten świat.

W ukryciu

Maria Kazuczyk umieściła mnie na strychu. Wcale nie było bezpiecznie, dużo się tam ludzi kręciło. I nie przelewało się samotnej wdowie z synem. Tak sobie myślę, że pani Maria była dzielniejsza i odważniejsza niż wszyscy żołnierze walczący na frontach.

W tym samym czasie i w tym samym domu przy Sitarskiej 2, tylko w piwnicy, siedziała Felicja. To znów nadzwyczajne. Felicja, znana dziś jako Nowak, to po mężu, bo z domu Raszkin, też z ulicy Lipowej. Kochana Fela, byłyśmy pod jednym dachem, a nie wiedziałyśmy o sobie! Ją szybko zabrali gospodarze spod Białegostoku i przechowali do wyzwolenia. Potem pojechała do brata ojca, do Moskwy. Był bardzo religijny, modlił się często, tylko skrycie, bo miał wysoką funkcję u "czerwonych". Fela dała się poznać jako sportsmenka, została dziennikarką. Teraz jest w Danii, napisała pamiętnik z wierszami. Pan o tym wszystkim wie? Felicja jest znaną osobą, była u nas w Ameryce ze dwa razy. Obie miałyśmy ten sam skryty adres. To był wyśmienity adres.

Na wsi

Mój strych i cały ten dom nie znajdował się na końcu świata. Jak zrobiło się niebezpiecznie, to i mnie zabrali na wieś. Wieś nazywała się Janowicze, a gospodyni, tu znów niespodzianka - Maria Kazuczyk. Takie same imię i nazwisko, jak kochana Maria z Sitarskiej, bo to była siostra zamordowanego w Oświęcimiu męża, co to już o nim mówiłam. Dobry los chciał, że spotkałam takie nadzwyczajne Marie. Ta z Janowicz była starsza, nie miała rodziny, męża i dzieci. Słyszałam, że była tercjarką, cichą, porządną, nikomu nieszkodzącą. Nie umiała pisać, ktoś za nią po wojnie odpisywał na moje listy, dziękował za paczki i nie tylko.

Zaprowadzi mnie pan do Kazuczyków?

Pora kończyć, tyle już panu opowiedziałam. Bardzo zmęczyłam? To jeszcze krótko o mnie. Wyjechałam po wojnie do Paryża, poznałam męża, przysyłał mi czekolady, potem zabrał do amerykańskiej Alabamy. Źle się czułam w mieście, gdzie nawet w parku były ławki dla białych i czarnych, a wszystkie koloru szarego. Mam uczulenie na rasizm. Przejechaliśmy do Kalifornii, dużo pracowaliśmy oboje, mąż zmarł po 37 latach.

A teraz mam do pana ważną prośbę. Już mówiłam, ale powtórzę: proszę znaleźć dzieci i wnuki Zynka Kazuczyka, syna Marii, co mieszkała przy Sitarskiej 2. Szukałam już sama, nie udało się, dostałam pana telefon. Zaprowadzi mnie pan do młodych Kazuczyków? I jeszcze proszę, niech pan pozdrowi mój Białystok. To było nadzwyczajne miasto. O przepraszam, pan już mówił, że ono jest i teraz nadzwyczajne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny