Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upadek AZS Białystok

Wojciech Konończuk [email protected] tel. 85 748 95 31
Siatkarki AZS Białystok walczyły, by nie spaść z ekstraklasy. Pozostawione same sobie przez nieudolnych działaczy, nie miały jednak szans na unikniecie degradacji.
Siatkarki AZS Białystok walczyły, by nie spaść z ekstraklasy. Pozostawione same sobie przez nieudolnych działaczy, nie miały jednak szans na unikniecie degradacji. Anatol Chomicz
Siedem lat i koniec. Siatkarki AZS Białystok spadły z ekstraklasy i być może klub przestanie istnieć. Trudno się temu dziwić, bo działalność prominentów była dążeniem do zagłady.

AZS długo był bez wątpienia jedną ze sportowych wizytówek Białegostoku. Na mecze chodziło sporo kibiców, w zespole grały znane siatkarki, z mistrzyniami Europy włącznie. Ale ostatnio nieudolność działaczy sprawiła, że sportowa Polska śmiała się z klubu, i współczuła zawodniczkom.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, kiedy pojawiły się problemy. Działacze twierdzą, że stało się to na przełomie 2011 i 2012 roku, wskutek kryzysu finansowego i odejścia kilku sponsorów. Ale to nie do końca prawda, bo już wcześniej mówiło się, że klub nie uważał za stosowane przestrzeganie wywiązywania się ze zobowiązań kontraktowych, a i traktowanie siatkarek jako zawodniczek pozostawiało wiele do życzenia.

- Czasami lepiej było grać przy kibicach rywali, bo to, co słyszeliśmy z sektora z naszymi działaczami, nawet nie nadaje się od cytowania - wspomina jedna z byłych już akademiczek. A inne jej potakują.

Z czasem liczba tych, które chciały grać w Białymstoku malała, a rosła siatkarek, które twierdziły: Wszystko, tylko nie AZS Białystok.

Nadal jednak chętnych nie brakowało. Wiadomo - ekstraklasa, to ekstraklasa, a akademicki klub był mimo wszystko dobrą trampoliną do kariery. Przychodziły zawodniczki mało znane, czasami powracające na parkiety po kontuzjach albo niechciane w wielkich zespołach. Tu się wybijały. AZS porównywano często do tego, czym w piłce nożnej była Odra Wodzisław. Na Śląsku było podobnie - ściągano graczy anonimowych, a sprzedawano już znanych zawodników. Tyle że Odra na transferach zarabiała (a mimo to w końcu i tak upadła), a AZS dorabiał się jedynie opinii klubu niesolidnego i niewypłacalnego.

Brazylijski eksperyment

Skoro w kraju zabrakło chętnych, szukano zagranicą. Przez jakiś czas podporą akademiczek były Białorusinki, potem Rosjanki. W sezonie 2007-2008 próbowano nawet brazylijskiego pomysłu, z trenerem Osmarem Pohlem na czele i kilkoma siatkarkami. Nikt z tej wesołej czeredy z profesjonalną siatkówką nie miał jednak nic wspólnego i trzeba było się czym prędzej z tego wycofywać, ale cały okres przygotowawczy do sezonu został stracony.

Klucz towarzyski

Znacznie gorsze były jednak eksperymenty w zarządzie, gdzie nie stawiano na profesjonalizm, a wybierano z klucza towarzysko-rodzinnego. Prezesem był na przykład lekarz, i to dobry, który jednak nie miał kompletnie pojęcia o siatkówce i o zarządzaniu klubem sportowym. Miał za to smykałkę do tego, by zatrudnić na stanowisku menedżera swojego syna. Efekty były opłakane.

Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro sponsorzy dawali pieniądze, to mogli robić, co chcieli. To nieprawda, bo głównym dobrodziejem klubu było miasto Białystok, czyli wszyscy jego mieszkańcy. Jak wyliczono w urzędzie, tylko od 2008 roku w AZS wpompowano ponad 5 mln złotych. To ogromna kwota, mogąca szokować. W końcu miasto powiedziało: dość.
Promocja kosztuje i dopóki zespół przynosił stolicy regionu splendor, to można było wydawać pieniądze. Ale ostatni sezon to już wręcz ośmieszanie, a nie promocja Białegostoku. Początkowo wydawało się, że posunięcia są rozsądne. Zbudowano drużynę, złożoną głównie z młodych zawodniczek z niższych lig, które niewiele zarabiały, ale były ambitne i chciały się wybić. W sumie - bardzo mądrze. Tyle że od razu po podpisaniu kontraktów przestano im płacić.

- Zgodziłam się grać, bo podpisano ze mną ugodę o spłacie zadłużenia - opowiada Ewa Cabajewska, jedna z nielicznych, która po sezonie 2011/2012 została w Białymstoku. - Tej ugody do dziś nie zrealizowano i czuję się oszukana. Trudno się oprzeć wrażeniu, że już w momencie podpisywania kontraktów działacze wiedzieli, że nie będą w stanie ich realizować - dodaje.

Cabajewska w końcu odeszła. Przed nią, nic nikomu nie mówiąc, do Trynidadu wyjechały dwie kluczowe siatkarki - Sinead Jack i Channon Thompson, także mające dość ciągłego zwodzenia. Jakkolwiek ich czyn jest wobec koleżanek z zespołu i kibiców naganny, to świadczy o kompletnym braku respektu dla klubowych prominentów. Pracownik, chociaż odrobinę szanujący swego szefa, nigdy się do czegoś takiego nie posunie.

Potem do koleżanek dołączyły dwie pozostałe Trynidatki - Rheeza Grant i Krystle Esdelle, zawrócone jednak do Polski w Londynie. Inaczej, w niektórych meczach AZS nie skompletowałby nawet składu, by wybiec na parkiet, o rezerwach już nie mówiąc.
Z Trynidatkami wiąże się historia, obrazująca rozrzutność w klubie. Oto, by oglądać zawodniczki, na turniej do Meksyku poleciał wiceprezes Sebastian Humbla - kolejna przypadkowa osoba w AZS. Na takie luksusy nie pozwalają sobie najzamożniejsi w lidze, a stać było najbiedniejszego. Działacze tłumaczą się, że wyjazd zafundował sponsor Stanisław Łuniewski. Tyle że jeśli ktoś siedzi i opycha się kawiorem, nawet za pieniądze sponsora, to jednocześnie mówiąc, iż nie ma na chleb - wypada bardzo niewiarygodnie.

Zgubili paszport trenera

Kolejnym przykładem hulanki, był start w europejskich pucharach. To nie piłka nożna i z wyjątkiem Ligi Mistrzyń - splendor niewielki - a koszty ogromne. Przekonało się o tym kilka polskich zespołów, które kolejno odmawiały udziałów w Pucharze CEV i Challenge Cup. No ale jest jeszcze Białystok, który chętnie zagrał i wtopił kolejne, potężne pieniądze, bo trzeba było się wybrać do Grecji, Austrii i na Ukrainę. Tu doszło do kolejnej kompromitacji, bo w klubie zaginął paszport trenera Jacka Malczewskiego i drużyna do Jużnego na Ukrainę poleciała bez niego. Dokument znalazł się, ale dwa tygodnie po spotkaniu. Tak działa AZS.

Sztandarowym przykładem postawy wobec siatkarek jest potraktowanie Joanny Szeszko. Była reprezentantka Polski związała się z klubem jeszcze w II lidze i AZS zawdzięcza jej wiele. I co? Ano potraktowano ją jak piąte koło u wozu. Odstawiono od drużyny, w której i tak nie było komu grać. No i zapomniano o zapłaceniu jej ponad 80 tysięcy zł. Tak się po prostu nie robi.

A propos zapominania. Kilka dni temu podlaski dziennikarz był w hotelu w Bielsku-Białej. Rozmowę o Białymstoku usłyszał właściciel i zapytał, czy może żurnalista zna kogoś w AZS. Bo jakiś czas temu drużyna jadła u niego śniadanie i tak się złożyło, że zapomniała zapłacić. To nie jest jedyne miasto i jedyny hotelarz w kraju, który domaga się uregulowania rachunków.

Zdjęcie z komisarzem

W natłoku spraw sternicy AZS zapominali płacić już nie tylko zawodniczkom, ZUS-owi, urzędowi skarbowemu, hotelom, Szkole Podstawowej nr 50, gdzie grają, ale nawet spikerom meczowym. Zapomnieli otworzyć hali na rozruch przed najważniejszym meczem z Legionovią Legionowo, podziękować młodym dziewczynom za to, co dla klubu zrobiły. Nie byli nawet w stanie postanowić: co dalej.

O siatkarkach pamiętał na szczęście sponsor tytularny - Metal-Fach, który zorganizował im w środę spotkanie, wręczył kwiaty i drobne upominki. Dobre i to. Prominenci znaleźli za to czas, by napisać do naszej redakcji, po artykule, w którym ich działaniami nazwaliśmy "żenującą szopką", czyli i tak subtelnie. Wysłali coś, co nazwali sprostowaniem, podpisanym m.in. w imieniu klubu i walnego zgromadzenia przez ... sekretarkę. To hymn pochwalny na cześć zasług sponsora Łuniewskiego, których zresztą nikt nie kwestionował. Najlepszy jest jednak załącznik. Otóż nieprawdziwość tez w artykule została udokumentowana... zdjęciem sponsora z Januszem Lewandowskim - komisarzem UE i innym prominentem.

No tak, to wszystko wyjaśnia. Liczymy, że autorzy listu po dzisiejszym artykule podrzucą do nas własne fotki. Może mają z Dodą albo z Myszką Miki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny