Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku. Ruszył proces lekarza i położnych

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Ruszył proces lekarza i położnych z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku
Ruszył proces lekarza i położnych z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku archiwum
Odpowiadają za nieumyślne narażenie na śmierć noworodka. Nie zauważyli, że matka rodzi.

Karolinka urodziła się w 26. tygodniu ciąży. Ważyła 760 gramów. Teraz - 10 kg. Dziewczynka rośnie, ale jest ciężko chora. Ma czterokończynowe porażenie mózgowe. Nie przełyka śliny, musi być cały czas odsysana. Karmiona jest sondą. Nie ma mimiki twarzy, nie uśmiecha się, nie wydaje odgłosów.

Zobacz również: USK. Dziecko urodziło się chore. Rodzice: winni są lekarze

- To jest chyba dla mnie najgorsze: nigdy nie powie do mnie mamo - mówi mama dziewczynki Ewa Gotowicka. Uważa, że Karolinka byłaby zdrowa, gdyby na czas wykonano jej cesarskie cięcie. Leżąc na oddziale patologii ciąży Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku kilkakrotnie zgłaszała położnym nasilające się bóle porodowe, ale przez 4,5 godziny nie mogła się doprosić medyka. Gdy w końcu zjawił się lekarz dyżurujący, poród był zaawansowany. Na cesarkę było za późno. Karolinka urodziła się bez bicia serca, nie oddychała. Była reanimowana.

Przeczytaj też: USK. Karolinka urodziła się chora. Rodzice nie darują szpitalowi

To wydarzyło się w nocy z 4 na 5 czerwca 2015 r. W poniedziałek na ławie oskarżenia zasiadły trzy osoby: dr Kamil Z. i dwie położne: Alicja Z. i Jolanta P. Wszyscy mają ten sam zarzut: nieumyślne narażenie noworodka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Położne twierdzą, że o dolegliwościach pacjentki informowały lekarza dyżurującego. Ten z kolei, że był tylko rezydentem i nie mógł samodzielnie podejmować decyzji.

Sprawdź także: Szpital Kliniczny. Rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku spotka się z rodzicami przedwcześnie urodzonej Karolinki

- To na lekarzu nadzorującym ciążyła odpowiedzialność za to, aby dyżur przebiegał prawidłowo. To on podejmował wszelkie decyzje diagnostyczne i terapeutyczne - wyjaśniał Kamil Z.

Twierdzi, że konsultował się ze specjalistą. Ten polecił obserwację pacjentki, a w przypadku nasilenia się bólu, zastosować leki rozkurczowe. Remigiusz U. - lekarz nadzorujący (nie jest oskarżony, ale szpital dopatrzył się zaniedbań i zwolnił go z pracy) zeznawał w poniedziałek jako świadek. Potwierdził, że oskarżony konsultował się z nim, ale... o godzinie 22. O porodzie dowiedział się dopiero przed godziną 3 (Karolinka przyszła na świat 13 minut później). Co się działo przez te kilka godzin? Zgodnie z zaleceniem dr Z. położne podały jej leki rozkurczowe. Później drugi raz. Kontakt z lekarzem dyżurującym odbywał się telefonicznie. Alicja Z. mówiła w sądzie, że najpierw prosiła, w końcu stanowczo zażądała, żeby lekarz przyszedł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny