Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ul. Żabia. Mieszkaniec zalewał sąsiadów. Policja nic nie mogła zrobić

(azda)
Dobrze, że nie robiliśmy jeszcze remontu w łazience, ale teraz będzie on już konieczny - mówi Dominik Anipow. - Wszystko jest zalane, a i tak od kilku dni wybieram wodę. Mam nadzieję, że ktoś mi zwróci pieniądze za poniesione straty.
Dobrze, że nie robiliśmy jeszcze remontu w łazience, ale teraz będzie on już konieczny - mówi Dominik Anipow. - Wszystko jest zalane, a i tak od kilku dni wybieram wodę. Mam nadzieję, że ktoś mi zwróci pieniądze za poniesione straty. Andrzej Zgiet
Sąsiad z góry nie chciał nikogo wpuścić Łazienka w mieszkaniu Dominika Anipowa przy ul. Żabiej została zalana. Woda płynęła przez kilka dni. Pracownicy wspólnoty mieszkaniowej oraz policja nie mogli jednak nic na to poradzić, bo dopóki nie ma zagrożenia życia nie mogą wejść do lokalu siłą.

Kiedy zauważyłem, że w łazience z sufitu tuż przy rurach cieknie woda poszedłem do sąsiada z góry - opowiada Dominik Anipow. - Ale ten nie chciał mnie nawet wpuścić. Krzyczał coś i w wulgarny sposób powiedział, bym się odczepił. Zadzwoniłem do wspólnoty, ale hydraulicy też nie wiedzieli, jak mi pomóc.

Ich również właściciel mieszkania nie chciał wpuścić.

- Jak powiedzieli mi pracownicy wspólnoty, jedyne co mogą zrobić, to zakręcić wodę w całym pionie relacjonuje nasz Czytelnik. - Gdy już mieli to zrobić, okazało się, że zawór jest w prywatnej piwnicy, a jej właściciele wyjechali. Jedyną radą było odcięcie wody w całym bloku.
Z czasem jednak hydraulicy wstawili specjalny zawór, którym odcięli dopływ wody do pionu. To jednak nie rozwiązywało problemu, bo awaria nie została usunięta.

Chodziłem nawet do dzielnicowego, ale ten stwierdził, że policja może interweniować tylko w przypadku zagrożenia życia, a zalanie mieszkania życiu przecież nie zagraża - mówi poirytowany Anipow.

Teraz sytuacja jest już opanowana. Właściciel mieszkania, w którym była awaria, po długich namowach zgodził się wpuścić do siebie hydraulików. Ci zajęli się zatkaną rurą kanalizacyjną. Woda lała się jednak przez pięć dni. Pan Dominik ma zalaną łazienkę. Prawdopodobnie jego sąsiedzi z parteru również, ale akurat wyjechali.

- Po powrocie może ich spotkać niemiła niespodzianka - mówi pan Dominik. - Ja przynajmniej na bieżąco starałem się wszystko wycierać. A i tak mam wszędzie pełno wody.
Zdaniem prezesa wspólnoty w tej chwili wszystko jest już w porządku.

- Sytuacja została opanowana - zapewniał nas prezes wspólnoty. - Trzeba było wymienić fragment rury, bo była tak zatkana, że nie dało się jej przepchać. Cóż jest to już stara instalacja, dobrze byłoby ją wymienić, ale nie mamy na to pieniędzy, bo niedawno przeprowadziliśmy termomodernizację.

Spytaliśmy go czy lokator, który zalewa mieszkanie sąsiadom i nie chce umożliwić usunięcia awarii, ponosi za takie postępowanie jakieś konsekwencje.

- My właściwie nie możemy mu nic zrobić, poszkodowanym pozostaje jedynie droga cywilna - mówi prezes.

Niemal te same słowa usłyszeliśmy od policji.

- Nie odpuszczę tej sprawy, zażądam też odszkodowania od wspólnoty, bo rury w pionie należą do niej - zapewnia pan Dominik

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny