Sama je sadziłam czterdzieści lat temu, a teraz tak bezwzględnie zostaną wycięte - denerwowała się białostoczanka Bogumiła Bielecka, która zadzwoniła w poniedziałek do redakcji.
- Może wystarczyłoby je tylko przyciąć tak, aby nie sięgały linii energetycznej.
W poniedziałek na posesji przy ulicy Wysockiego 74 pojawiła się specjalistyczna ekipa, która miała wyciąć drzewa. Chodzi o kilka świerków i brzóz, rosnących pod przebiegającą tędy linią wysokiego napięcia.
Widok fachowców zaniepokoił mieszkankę sąsiedniego domu. Na tyle, że skontaktowała się z naszą redakcją. Z drzewami czuła się mocno związana, bo to ona je tu zasadziła. I ciężko jej było oswoić się z myślą, że muszą zniknąć.
Niestety, okazało się, że nie ma możliwości, by dalej tu rosły. Bo są już tak duże, że stały się niebezpieczne dla sieci przesyłowej, a w konsekwencji - dla ludzi.
- Zagrażały linii energetycznej, dlatego trzeba je było usunąć - mówi Andrzej Karolski, dyrektor departamentu ochrony środowiska. - Wydaliśmy decyzję w tej sprawie na wniosek PGE, zgodnie z ustawą Prawo energetyczne.
Wszystko poprzedzone zostało wizją lokalną, która potwierdziła konieczność usunięcia drzew z tego miejsca. - Takie rzeczy, niestety, czasem trzeba robić - podkreśla dyrektor Andrzej Karolski. - Nie ma w tym żadnej złej woli z naszej strony czy robienia komuś na złość.
Do pani Bogumiły takie argumenty nie przemawiają.
- Prosiłam, by drzewa tylko przyciąć, uważam, że nie trzeba było bezdusznie ich usuwać.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?