Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ul. Wiklinowa. Ludzie: Zabrali nam ekrany! Miasto: Nigdy ich nie było

Magdalena Kuźmiuk
Zanim droga została oddana do użytku, ekrany stały z wypełnieniem. Wszystko zostało zdemontowane, zostały tylko te stopy pod słupy - pokazują mieszkańcy ulicy Wiklinowej
Zanim droga została oddana do użytku, ekrany stały z wypełnieniem. Wszystko zostało zdemontowane, zostały tylko te stopy pod słupy - pokazują mieszkańcy ulicy Wiklinowej Andrzej Zgiet
Sąd uznał, że śledczy powinien wnikliwiej zbadać sprawę ekranów na Jaroszówce.

Tu nie da się żyć! Hałas, latem kurz i spaliny. Okna nie można otworzyć! Chcemy wiedzieć, dlaczego ekrany zostały zdemontowane i co się z nimi stało? - wciąż pytają mieszkańcy ulicy Wiklinowej. 16 ekranów akustycznych - jak twierdzą - zniknęło w czerwcu 2012 roku.

Kiedy usłyszeli od urzędników, że ekranów tam nigdy nie było, złożyli zawiadomienie do prokuratury. Ta już trzy razy zajmowała się sprawą. Dwa razy odmówiła wszczęcia postępowania, a za trzecim razem umorzyła śledztwo. Zdesperowani mieszkańcy napisali kolejne zażalenie. Pod koniec ubiegłego tygodnia sprawa znów trafiła do sądu rejonowego. Ten postanowił, że akta po raz kolejny zostaną zwrócone prokuraturze.

Sąd ocenił, że zeznania niektórych świadków tak diametralnie się różnią, że należy je ze sobą skonfrontować. Potrzebny jest też nowy biegły i konieczne uzupełnienie dokumentacji.

Walczą o to, by urzędnicy przyznali się do bezprawia

Będziemy walczyć z patologią! Bo władza musi odróżniać samorządność od samowoli! - zapowiada Maria Bzura, która z ramienia Stowarzyszenia Niepokonani 2012 pomaga mieszkańcom ul. Wiklinowej.

Ci uważają, że demontując ponad 20 ekranów akustycznych na łuku ul. Piastowskiej (na odcinku od ul. Ustronnej do odcinka położonego wzdłuż wylotu ul. Szmaragdowej), urzędnicy dopuścili się samowoli budowlanej i złamali paragrafy kodeksu karnego. Od lipca 2012 roku - a więc tuż po oddaniu drogi do użytku - walczą z urzędnikami, organami ścigania i sądem.

- Skoro ekrany były przewidziane w projekcie, wykonane i zamontowane, to bez sensu było je rozmontowywać. Do dziś nikt nie potrafi nam odpowiedzieć, dlaczego to się stało? No chyba nie po to, by wyrzucić pieniądze w błoto! - denerwuje się Krzysztof Kowalski, jeden z mieszkańców.

- Co najśmieszniejsze, po drugiej stronie drogi ekrany zostały, a tam jest tylko las! - dodaje Józef Bzura.

Miasto stoi na stanowisku, że zmieniły się przepisy i ekrany nie są potrzebne w spornym obszarze. A poza tym: nie mogły zostać zdemontowane, bo nigdy nie zostały zamontowane. Potwierdziła to „Porannemu” Katarzyna Ramotowska z urzędu miejskiego. Takie stwierdzenia wywołują tylko śmiech u mieszkańców, którzy pokazują nam zdjęcia wykonane w momencie rozbiórki ekranów. Widać na nich metalowe słupy, betonowe fundamenty wraz z głowicami. Według urzędników z zarząd dróg i inwestycji, nie można tego nazwać ekranem akustycznym, bo brakuje przezroczystego elementu odbijającego hałas. Mieszkańcy zapewniają, że ekrany zostały zamontowane w całości. Przedstawiają śledczym nie tylko zdjęcia, ale też świadków, którzy potwierdzają, że zarówno montowali je, jak i demontowali razem z wypełnieniem.

Piątkowy wyrok sądu i ponowne przekazanie sprawy prokuraturze dają mieszkańcom nadzieję, że tym razem poznają prawdę o tajemniczym zniknięciu ekranów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny