Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ul. Lipowa 41. Kpina z historii?

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego
Wypalony gmach Szkoły Rzemieślniczej. 1945 rok.
Wypalony gmach Szkoły Rzemieślniczej. 1945 rok. Archiwum
Sebastian Wicher na łamach Kuriera Porannego zaapelował o toczenie publicznej debaty o ochronie zabytków. Ważkim pretekstem stała się głośna sprawa budynku przy Lipowej 41, czyli jak kto woli dawnej żydowskiej szkoły rzemieślniczej bądź byłej siedziby uniwersyteckich fizyków.

Niech mi Sebastian Wicher wybaczy, ale słabością jego apelu były niezbyt przejrzyste dla przeciętnego czytelnika, wywody autora o meandrach urzędniczych procedur. Gdzieś w tych planach przestrzennych, ewidencjach, rejestrach i wielokrotnych ich zmianach gubi się meritum, czyli historia, której pamiątką jest budzący tak duże emocje budynek przy Lipowej. Jestem daleki od stwierdzenia, że tak nieprzejrzyste procedury i ich uznaniowość zostały stworzone z wyrachowaniem, aby potwierdzić starą prawdę, że najgrubsze ryby najlepiej łapać w mętnej wodzie. Wiem natomiast, że owe procedury często zamiast chronić obracają się przeciwko zabytkom. Powodują też, że tak zwana opinia publiczna, zdezorientowana całym galimatiasem wygłasza często poglądy o niecelowości chronienia takich obiektów.

Martwi mnie też urzędnicza taktyka. Gdybyśmy chcieli debaty, to po apelu Wichra konserwator zabytków powinien ujawnić swoje stanowisko wraz z ekspertyzami wskazującymi ponoć na to, że Wicher nie ma racji. Tymczasem zapadła cisza. Czyżby w tej ciszy Lipowa 41 miała podzielić los Jurowieckiej 10, Sienkiewicza 55, ostatniej kamieniczki z ulicy Kaczej czy wielu domów z Bojar? Tak tracimy historię miasta narażając się później na krzywdzące oceny obserwatorów, rzucających nonszalancko oceny, że jesteśmy społeczeństwem pozbawionym tożsamości, niszczymy pamięć zbiorową itp., itd.

Starczy tego moralizowania. Czas na trochę historii z Lipowej 41. W 1903 roku Wolf Kalman Wysocki białostockiemu towarzystwu Talmud - Tory podarował rozległą działkę położoną przy ulicy Lipowej. W imieniu towarzystwa akt notarialny podpisał Judel Kalecki. To była ważna postać w Białymstoku. W 1877 roku ożenił się z Sorą Zelmans, pochodzącą z ustosunkowanej białostockiej rodziny. Wkrótce małżonkowie przy ulicy Lipowej 19 wznieśli okazałą kamienicę. Judel był finansistą, który majątku dorobił się na handlu drewnem. Uznawany był powszechnie za jednego z najbogatszych ludzi w mieście. O jego majątku pisał już na łamach Albumu mój szpaltowy sąsiad Wiesław Wróbel.

Robił też Kalecki dzięki swemu majątkowi karierę. Był dyrektorem Miejskiego Towarzystwa Kredytowego. Przewodniczył też zarządowi Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń od Ognia. Ale znane były jego zainteresowania szerzeniem oświaty wśród żydowskiej młodzieży. Zasiadał w radzie Żeńskiej Szkoły Handlowej. Dowodem na jego zaangażowanie w sprawy oświatowe było również to, że w swojej kamienicy przeznaczył kilka pomieszczeń na siedzibę żeńskiej dwuklasowej szkoły Joiła Gwirca. Ale dziś Judel Kalecki interesuje nas z racji Lipowej 41, a poniekąd też z powodu apelu S. Wichra. Budując swoją pozycję w miejscowym środowisku był aktywnym działaczem Talmud - Tory, szkoły religijnej, ale o wyraźnie nowoczesnym charakterze. Wraz z Kaleckim w jej władzach zasiadali też znamienici białostoccy mieszczanie - Falk Kempner, Abram Wołkowyski, Józef Mohilewer, dr Leon Pines czy Jakub Berman.

Staraniem towarzystwa w latach 1903 - 1906 wzniesiono właśnie na podarowanej działce zachowany do dziś budynek Talmud - Tory i będący przedmiotem naszego zainteresowania większy budynek przeznaczony na Żydowską Szkołę Rzemieślniczą. Jej uroczyste otwarcie nastąpiło w 1906 roku. Z tej okazji zrobiono pamiątkowe zdjęcie Komitetu Budowy Szkoły. Jest na nim oczywiście i Judel Kalecki. To stojący w centrum, pomiędzy dwoma brodatymi starcami, jegomość w cylindrze z elegancko przystrzyżoną brodą. Kto jest jeszcze na tej fotografii? Nie będę tu dziś podawał tych nazwisk, ale stwierdzę tylko, że jest tu wielu przedstawicieli środowiska, dzięki któremu Białystok stał się Manchesterem Północy. Proszę zwrócić uwagę na szykowne fraki, cylindry, muchy. Cóż za dostojne gremium. Jakże kłóci się ten wizerunek z obowiązującym i dziś stereotypem jarmułki, tałesu i pejsów - z całym szacunkiem dla religijnych praktyk. To zdjęcie przedstawia elitę Białegostoku.

Szkoła ruszyła w 1906 roku. Jej dyrektorem został Samuel Kalecki. Domyślam się po jego „otczestwie”, że był synem Judela i Sory Kaleckich. Samuel otrzymał wykształcenie politechniczne, był inżynierem - technologiem. Ale podobnie jak ojca (?) bardziej pociągały go sprawy oświatowe. Był więc członkiem renomowanego białostockiego Towarzystwa Pedagogicznego, w którym kierował sekcją kształcenia pozaszkolnego. Zasiadał też w zarządzie Towarzystwa Zakładania i Prowadzenia Bibliotek Publicznych. Gdy w jednym z budynków przy Lipowej, który należał do Judela Kaleckiego powstała żydowska szkoła zawodowe dla dziewcząt to sekretarzem kierującego nią zarządu został Samuel. Wróćmy jednak na Lipową 41. Dyrektor Kalecki zamieszkał w gmachu szkoły. To była przyjęta wówczas praktyka. Warto też podać pierwszy skład grona nauczycielskiego. Określonych jako „specjalne przedmioty” uczył inżynier elektryk Noah Szczyren, rysunków - artysta malarz Mendel Abugow, języka rosyjskiego - Samson Grojsman, tkactwa - majster tkacki Mariam Frankfurt, ślusarstwa - starszy majster Dawid Bielenkow i młodszy majster Szmuel Fridson, budownictwa - majster Abram Szirer, a kowalstwa Bencion Kapłan.

W latach I wojny szkoła nie funkcjonowała. Wznowiła działalność w 1921 roku. Pewne kłopoty pojawiły się w 1926 roku gdy przestało ją prowadzić towarzystwo i przejęła ją gmina żydowska. Ta występowała o dofinansowanie z budżetu miejskiego W styczniu 1926 roku okazało się, że magistrat przeznaczył na szkołę zaledwie 90 złotych miesięcznie. Wówczas do prezydenta miasta Bolesława Szymańskiego udała się delegacja z rabinem rządowym Białegostoku dr Gedalim Rozenmanem na czele. Towarzyszyli mu inżynier Szmigielski, A. Lifszyc i L. Trewisz. Po rozmowie delegaci złożyli na ręce prezydenta protestacyjny memoriał. Sytuacja została na jakiś czas załagodzona. Ale kłopoty finansowe pojawiały się nadal.

Doprowadziły one w 1938 roku do podziału szkoły. Powstały wówczas Prywatna Szkoła Mechaniczna i Prywatna Szkoła Stolarska. Obie nosiły imię darczyńcy sprzed 35 lat - Wolfa Wysockiego. Ze zniszczeń II wojny ocalał budynek Talmud - Tory. Budynek Szkoły Rzemieślniczej spłoną w lipcu 1944 roku. Można go było chyba odbudować, ale zadecydowano inaczej. Został znacznie zredukowany i przebudowany. No i dziś mamy stąd całą dyskusję. Jedni nie chcą widzieć w tym obecnie dość szpetnym budynku niczego. Inni (ja się do nich skromnie wpisuję) być może widzą aż za dużo. Ale nawet gdybyśmy byli w błędzie to usprawiedliwia nas to, że upominamy się o naszą wspólną historię. O szacunek dla niej. O chronienie nawet ścian, czy ich konstrukcyjnych elementów, na których będzie można umieścić tablicę pamiątkową poświęconą tym, którzy dostojnie pozowali do zdjęcia w 1906 roku. Kończąc pozostaję z dylematem. Brać się za rozszyfrowanie kto jest na pamiątkowej fotografii czy machnąć ręką, bo tablica na bloku zwanym apartamentowcem to raczej kpina z historii niż jej nauka.. .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny