W tym roku społeczna szkoła przy ul. Fabrycznej w Białymstoku obchodzi podwójny jubileusz: 25-lecie Społecznego Liceum Ogólnokształcącego STO i 15-lecie Społecznego Gimnazjum nr 8. Od kilku lat działa tu również podstawówka. Uczniów jest coraz więcej - a miejsca nie przybywało. Teraz w końcu udało się! Już niedługo lekcje będą się odbywały również w „Drewnianym Domku” - jak już nazywają budynek i uczniowie, i nauczyciele.
To dom tuż obok dotychczasowego budynku szkoły. Po remoncie jest niezwykle klimatyczny - udało się zachować jego drewniane elementy. Przeniosą się tu pracownie przedmiotowe. Ale - co bardzo cieszy wszystkich - są tu też dwie sale - wprawdzie z tablicami i rzutnikami - ale bez ławek! Zamiast nich - na podłodze leżą materace i wielkie poduchy. I uczniowie, i nauczyciele, nie mogą się już doczekać tu lekcji.
Więź nie tylko historyczna
Jeszcze dwa lata temu drewniany, parterowy dom wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy. Nie nadawał się do zamieszkania i tylko bardzo duża doza pozytywnego myślenia mogła mu wróżyć „karierę naukową”. - Niestety, ruina była w takim stanie, że nie wiadomo było, czy uda się ją uratować - wspomina Ewa Drozdowska, dyrektorka szkoły.
Obecnie uczniowie liceum, którzy dwa lata temu - jeszcze jako gimnazjaliści - zwiedzali stary dom, nie ukrywają, że trudno im było uwierzyć w powodzenie planów o rewitalizacji budynku. - Był w opłakanym stanie - zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Sanitariaty, resztki kaflowego pieca - rodem jakby z innego stulecia, dewastacja - to wszystko nie napawało nas optymizmem, a bardzo chcieliśmy uratować dom - opowiadają Michalina Palińska i Jakub Zaprzałek z I klasy SLO.
- Ten dom był z nami od początku swojego istnienia. Chcieliśmy, by odzyskał swoją świetność i pokazać, jak można wykorzystać, to co jeszcze istnieje wokół nas - tłumaczy dyrektor Drozdowska. A licealiści dodają: - Czuliśmy, że musimy stoczyć walkę o jego ratowanie, by nie podzielił losów innych drewnianych domów z Fabrycznej.
Zniżka za remont
- I tak w 2010 r. powstał zamysł, by wystąpić do Urzędu Miasta Białegostoku z propozycją zakupu owej ruiny - opowiada dyrektorka. - Zbytnio jednak nie liczyliśmy na pozytywną odpowiedź. Można więc sobie wyobrazić, jakim pozytywnym echem na wszystkich piętrach kamienicy przy Fabrycznej 10 odbił się fakt, że władne osoby z Urzędu Miejskiego spokojnie zadały pytanie, czy szkoła przy Fabrycznej nadal jest zainteresowana sąsiednim budynkiem, bo mieszkańcy tegoż będą po kolei otrzymywali mieszkania z zasobów miasta.
W 2013 r. białostoccy radni zgodzili się sprzedać szkole wartą 353 tys. zł działkę za 20 proc. ceny. Warunkiem było przeprowadzenie remontu i przystosowanie placówki do działalności szkolnej. Sesja rady, w której wzięli udział uczniowie, była znakomitą lekcją samorządności i demokracji.
- Po tej sesji uwierzyłam, że jeżeli długo i wytrwale się do czegoś dąży, a ten cel jest sprecyzowany i rozsądny, to w końcu można go osiągnąć, ale potrzeba wiele czasu i determinacji - mówi Michalina Palińska. A jej koleżanka Zuzanna Kita dodaje: - Przekonaliśmy się, że społeczność uczniowska też ma możliwości decyzji o losach swojego miasta. Uwierzyliśmy, że mamy na coś realny wpływ.
Akt notarialny został podpisany. Jakież jednak było rozczarowanie uczniów, gdy okazało się, że we wrześniu 2014 r. w drewnianym budynku nie odbędą się lekcje.
- Właściwie nie było pewności, czy w ogóle budynek ten nadaje się do remontu - wspomina dyrektor Drozdowska. - Wiele osób racjonalnie tłumaczyło, że lepiej stary rozebrać i postawić murowany, obić go szalówką i będzie prawie jak drewniany, a szkoła będzie miała mniej kłopotów. Ale po sprawdzeniu tężyzny drewnianej konstrukcji ukrytej pod warstwami spłowiałych tapet i płyt pilśniowych zapadła decyzja, że jednak dom będzie rewitalizowany. Po zdjęciu szalówki okazało się, że to ona robiła najgorsze wrażenie. Pod spodem była solidna, drewniana konstrukcja. - Co prawda trzeba było wymienić fragment podwaliny, kilka belek stropowych, ale całość konstrukcji została oryginalna, świadcząc jak najlepiej o budowniczych sprzed ponad stu lat - dodaje nauczycielka.
Budynek przeszedł generalny remont, ale zachowano pełną konstrukcję drewnianą, nowe okna również są drewniane. - Nawet wewnętrzne drzwi są drewniane z podziałami takimi, jakie występują w domach na Bojarach - mówi Ewa Drozdowska.
Lekcje w wiekowym domu
Pod koniec lipca szkoła otrzymała pozwolenie na budowę klatki schodowej i obecnie inwestycja jest już na ukończeniu. „Drewniany domek”, w którym pierwotnie miała znajdować się podstawówka, ostatecznie zostanie przeznaczony na potrzeby coraz liczniejszego gimnazjum i liceum. Budynek został oszalowany drewnianą, ognioodporną szalówką, a plac między nim a szkołą wyłożony polbrukiem.
- Obecny wygląd budynku i sal robi na nas bardzo duże wrażenie - mówią Natalia Koda i Natalia Olszewska z II a gimnazjum. - Sale są jasne i przestronne, a my nie możemy już doczekać się pierwszych zajęć.
- Początkowo myślałam, że domek pozostanie w stylu takiej starej drewnianej chatki - dodaje Zuzia Kita. - Wygląd obecny przerósł moje oczekiwania - jest o wiele ładniejszy. Zdziwiła mnie pozytywnie metamorfoza, jaką przeszedł.
- Drewniane białostockie domy bronią się swoim niezwykłym urokiem i prawdziwą historią, która nie musi zamieniać je w muzea pachnące stęchlizną. Ten dom będzie codziennie tętnił życiem i śmiechem. Warto też łamać stereotypy o standardowym wyglądzie pomieszczeń szkolnych - te na Fabrycznej 10A z pewnością przyczynią się do innego myślenia o szkole - dodaje Ewa Drozdowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?