Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UFO na dnie Bałtyku, krater poimpaktowy, Vril, Haunebu lub Falcon Millenium

Marek Rudnicki [email protected]
Obiekt na dnie morza przypomina Sokoła Millenium z Gwiezdnych Wojen.
Obiekt na dnie morza przypomina Sokoła Millenium z Gwiezdnych Wojen.
Łowcy wraków znaleźli na dnie Bałtyku zagadkowy, okrągły obiekt. Hipotez na jego temat jest wiele: UFO, zaginione miasto z przeszłości, krater poimpaktowy, Vril lub Haunebu, które zaginęły nad Bałtykiem? Wypowiadają się znawcy tematu, a każda z wersji może być prawdziwa.
Obiekt na dnie morza przypomina Sokoła Millenium z Gwiezdnych Wojen.
Obiekt na dnie morza przypomina Sokoła Millenium z Gwiezdnych Wojen.

Obiekt na dnie morza przypomina Sokoła Millenium z Gwiezdnych Wojen.

Najdziwniejsze w tej historii jest to, że właśnie mija rok, jak pierwszy raz zaczęto pisać o odkryciu i mimo upływu czasu, zainteresowanie nim nie spada. Temat przewija się nie tylko przez szwedzkie i fińskie media, ale również czeskie, rosyjskie, a nawet amerykańskie.

Bodajże jako pierwsza doniosła o tym rok temu, 2 lipca 2011 roku szwedzka "Aftonbladet", a miesiąc później, 30 lipca, napisała fińska "Uusi Suomini". Dziś media szwedzkie powracają do tematu, bo odpowiedzi nadal nie znaleziono.

Zauważyli go łowcy skarbów

Tak wygląda znalezisko na radarze.
Tak wygląda znalezisko na radarze.

Tak wygląda znalezisko na radarze.

Tajemniczy obiekt odkryła nad ranem 19 czerwca 2011 roku załoga kutra rybackiego "Mälaren", należącego do grupy poszukiwaczy skarbów Ocean X Team. Na pokładzie czuwało trzech ludzi obserwujących uważnie dno morskie. Sześciu jeszcze spało.
Grupę założył w 1997 roku Peter Lindberg. Ma na swoim koncie sukcesy. Przeszukując dno w pobliżu Wysp Alandzkich znalazł wrak "Jönköping" zatopiony w 1916 roku przez niemiecki okręt podwodny U22. Na jego pokładzie poszukiwacze odnaleźli skrzynie z szampanem. Jak donosiła rok później prasa, 24 butelki sprzedano na aukcji w 1998 roku po 2400 funtów za butelkę, a na pozostałych dwóch tysiącach szampanów zarobiono około ośmiu milionów dolarów.

De facto, szkiery Alandzkie tworzą archipelag 65 tysięcy wysp, pośród których pełno jest cypli, przesmyków, kamiennych raf i miejsc bardzo rzadko lub w ogóle nieodwiedzanych. W przeszłości zatonęło tu wiele statków. Dla zobrazowania miejsca warto umiejscowić znalezisko. Zatokę Botnicką od południa zamyka archipelag Wysp Alandzkich. Połączona jest z właściwym Bałtykiem niewielkimi akwenami, Morzem Alandzkim oraz Morzem Archipelagowym.

Wróćmy jednak do 19 czerwca. I tym razem grupa Lindberga była na wyprawie. Czego szukali, tego nie wiadomo, ale w pewnym momencie czuwający na pokładzie zauważyli na głębokości 87 metrów dziwny artefakt.

Nie wiem, co to jest

Był duży. Miał, jak ocenili wówczas na oko, 60 metrów szerokości i był idealnie okrągły.

- Widziałem różne dziwne rzeczy w czasie mojej osiemnastoletniej profesjonalnej działalności wydobywczej - mówił później Peter Lindberg. - Ale ten dziwny krąg na dnie jest czymś naprawdę nietypowym.

Bliższe badania za pomocą sonaru wykazały, że "to coś" być może wpadło do morza i siłą rozpędu tarło o dno na długości około 300 metrów. Ślad poślizgu był wyraźny i na tyle głęboki, że ruchy morza go nie rozmyły.

W szwedzkiej prasie cytowano członka załogi, Dennisa, który stwierdził:
- Niemcy tutaj byli, Rosjanie też tu byli, wywalili coś tak gigantycznego, to jest nie do pomyślenia. Nie mam pojęcia, co to. Wygląda na to, że jest tam coś bardzo masywnego, z kamienia, betonu czy stali i jest całe okrągłe.

Później, po pomiarach podano, że obiekt ma 18 metrów średnicy i jest wysoki na około 3-4 metry.

Miejscowe bulwarówki od razu zaczęły twierdzić, że znaleziono wrak UFO, które uległo awarii i uderzyło z wielką prędkością w morze.

Sam Lindberg był bardziej sceptyczny. Wykluczył też działanie sił naturalnych, które mogły tak idealnie ukształtować obiekt. Jego zdaniem mogło tu chodzić o jakiś test nowej wojskowej technologii. On sam stracił zainteresowanie znaleziskiem, bo doszedł do wniosku, że z tego nie będzie pieniędzy. Inni nadal jednak interesowali się tym, co on odkrył.

W tym roku ponownie zaczęto mówić na temat znaleziska. Zastanawiające, że jest ono tak idealnie okrągłe. Na wielkim "czymś" spoczywają inne, małe "kamienie".

Russia Today: - Gdy szwedzka ekipa nurków Ocean X Team zeszła na dno by zobaczyć z bliska wyglądający na statek kosmiczny obiekt, wróciła z większą ilością pytań niż odpowiedzi. Co dziwniejsze, sonary, kamery i wszelkie urządzenia odbiorczo-nadawcze zaczęły wyłączać się już w odległości 200 metrów od obiektu. Gdy odpłynęli poza ten obszar, sprzęt włączył się samoczynnie. Nie wiadomo jakie jest źródło zakłóceń ponad to, że znajduje się właśnie w pobliżu tajemniczego miejsca.

MS NBC opublikował artykuł pt. "UFO znalezione na dnie morza?", a w nim informację, że "szwedzcy eksploratorzy zameldowali o znalezieniu okrągłej anomalii, ale czy jest to Latający Talerz?". Autor wskazuje na to, że "dyskoidalny obiekt bardziej przypomina naturalną formację albo ziemski obiekt stworzony ręką człowieka".

The Daily Mail: - Nurkowie odkryli też 300- metrowy, przypominający pas startowy płaski i oczyszczony z kamieni fragment dna morskiego. Na jego końcu znajduje się "ów statek UFO".

Podobny do Falcona Millenium

Zaplanowano kolejne sondowanie znaleziska. Bulwarówki nie czekając na wyniki badań postawiły tezę: - Obiekt przypomina Falcona Millenium z "Wojen gwiezdnych".

- Z tego, co wiem, Szwedzi podchodzą do tego bardzo ostrożnie - mówi Robert K. Leśniakiewicz, szef Małopolskiego Centrum Badań Zjawisk Anomalnych. - Oczywiście nie redakcja "Expressen" i innych tabloidów, które widzą w tym UFO, a raczej USO albo UAO. Clas Svahn, najpoważniejszy ze szwedzkich ufologów twierdzi, że jest to po prostu jakaś naturalna formacja skalna. Z tego, co pokazali Szwedzi wynika, że jest to prawdopodobnie skalna formacja na dnie. Być może zbudowana przed wieloma wiekami i potem zalana przez wody Zatoki Botnickiej.

Być może są to kamienie. Pierwsza reakcja ekipy poszukiwaczy skarbów była jednak odmienna.

- To wygląda trochę jak wielki grzyb, wyrastający na 3-4 metry z dna morskiego. Ma zaokrąglone boki i chropowatą powierzchnię. Obiekt ma dziurę w kształcie jajka, coś w rodzaju otwarcia. Na szczycie obiektu jest kilka dziwnie ułożonych kamieni, coś jak małe miejsca na ogniska. Kamienie są pokryte czymś przypominającym sadzę.
I do tego najbardziej absorbujący, 300-metrowy ślad na dnie, jak gdyby obiekt lądował na dnie z wielką prędkością, ryjąc rynnę w piachu.

Robert K.Leśniakiewicz ma na ten temat swoją teorię:

- Ten obrazek przypomina mi krater poimpaktowy, który mógł powstać wskutek uderzenia meteorytu w dno Morza Bałtyckiego. Gdyby tak było, to można by namierzyć meteoryt wbity w dno przy pomocy czujników ferroindukcyjnych, o ile był to meteoryt zawierający żelazo lub urządzeń wykrywających zmiany pola grawitacyjnego, o ile był to meteoryt kamienny. Ten "ślad poślizgu" mógłby być śladem po materii wyrzuconej z krateru po impakcie. To jest oczywiście tylko hipoteza.

Peter Lindberg: - Początkowo myśleliśmy, że to kamień, ale to coś innego. Morze Bałtyckie nie jest czynne wulkanicznie, więc ciężko szukać wytłumaczenia z tej właśnie strony. Możemy tylko spekulować, że jest to dzieło natury, ale doprawdy, to najdziwniejsza rzecz z jaką spotkałem się jako nurek.

Leśniakiewicz uruchomił swoje kontakty na świecie. W przesłanym mi mailu zacytował kilku z nich.

Björn Borg z Finlandii skwitował całą sprawę nieco ironicznie:

- Niestety nie mam więcej informacji, niż podała szwedzka gazeta "Aftonbladet" oraz fińska "Uusi Suomini". Nieznane jest mi miejsce lokalizacji tego obiektu. W obu gazetach pisze się, że gdzieś pomiędzy Szwecją a Finlandią, czyli to może być absolutnie gdziekolwiek. Mogę tylko powiedzieć, że zgodnie z rysunkiem może ono się znajdować również na moim domku letniskowym na Wyspach Alandzkich.

- Skontaktowałem się z tymi ludźmi ze zdjęcia na około miesiąc przed publikacją tego artykułu na łamach "Aftonbladet" - pisał Clas Svahn. - Sugerowałem im, by nie publikowali tego materiału, zanim nie zrobią dokładniejszych badań. Niestety, oni chcieli mieć publicity i źle się stało. Nie widzę niczego niezwykłego na tym zdjęciu. Wiele rzeczy wygląda dziwnie na dnie i takimi są, póki się ich nie zbada.

- Zgadzam się z Clasem Svahnem - dopisał inny specjalista od rzeczy dziwnych, Usko Ahonen. - Ten obraz sonarowy jest bardzo mało wiarygodny. Nie można tego interpretować jako zatopionego UFO, ale jako rodzaj naturalnego fenomenu.

Takie jak w Zachodniopomorskiem

Leśniakiewicz uważa, że ślad na dnie potwierdza jego hipotezę. Podobne widział, gdy dwa lata temu wraz z żoną odbył - jak to nazywa - "podróż uczoną na nasze 44 wyspy na Zalewie Szczecińskim". W Muzeum Wolińskiego Parku Narodowego zwrócił uwagę na próbki ropy naftowej spod dna Bałtyku, próbki skał i minerałów, tj. kredy i rudy żelaza - syderytu.

- Rozmawiałem z jednym z polskich meteorytologów, który podzielił się ze mną swymi podejrzeniami co do tego, że niektóre jeziora w Zachodniopomorskiem przypominają mu kratery poimpaktowe. Faktycznie, większość z jezior północnej Polski ma kształt rynnowy, co jest pozostałością po bruzdach w terenie wyrytych przez lodowce. Ale nie wszystkie, bo część z nich ma kształt mniej czy więcej okrągły czy eliptyczny. Taki kształt mają jeziora powstałe między innymi właśnie w kraterach poimpaktowych.

Podaje też wiele konkretnych przykładów. Przytoczę tylko jeden:

- Jezioro Wicko Wielkie. Tutaj doszło do impaktu, w czasie którego kosmiczny posłaniec wyrżnął w bagnistą część Wolina - w miękkie osady rzeczne, które literalnie rozchlapały się dookoła. Po impakcie pozostała kolista struktura, która następnie po prostu rozjechała się nie pozostawiając śladu wału kraterowego, a pozostała tylko misa jeziorna o okrągłym kształcie. Reszty dokonały opady i wahania poziomu wód Zalewu Szczecińskiego.

Przeklęta noc Vinety

Legendarna Vineta, miasto-państwo położone gdzieś na wybrzeżu Bałtyku, znikło nagle - jak chce legenda - około dziesięciu wieków temu. Kiedy dokładnie, nie wiadomo. Podobnie mało wiadomo o samym grodzie. Było to miasto-republika, potężnie ufortyfikowane, żyjące z handlu z całym ówczesnym światem. I to jest jedna z alternatywnych hipotez tłumacząca znalezisko w Zatoce Botnickiej.

Najbardziej znana jest opowieść o Vinecie autorstwa arabskiego kupca Ibrahima ibn Jakuba i poźniejszego kronikarza Adama z Bremy. Dużo starsze od nich opowieści skandynawskie też je wspominają. De facto - profesor Gerard Labuda udowodnił, że nazwa Jumne (jedna z wymiennych nazw) występuje we wszystkich językach ludów nadbałtyckich. Po fińsku "juma" oznacza mieliznę, po estońsku "jom" - ławicę piachu, po łotewsku "juma" to zatoka lub mierzeja itd. Stąd domysł, że leżało nad morzem i sięgało swymi zabudowaniami daleko poza ląd.

Wiele napisano o zaginięciu Vinety i jego przyczynach. Najczęściej sugerując, że najechali je Wikingowie lub straciło na znaczeniu w wyniku zmiany głębokości otaczających wód na rzecz innego miasta (Wolina). Legenda głosi jednak, że znikło nagle, ukarane przez bogów za próżność mieszkańców. Nagle? Gród tak potężny (dwanaście bram, miejsce zamieszkiwania i pobytu wielu dziesiątków tysięcy ludzi, tysiące domów, kilka portów etc.) nagle nie zapada się pod ziemię nie zostawiając po sobie śladów.

Mam inną teorię, bardziej wiarygodną, opartą o badania Grahama Hancock'a, który odnalazł ślady po legendarnych dziś miastach. Tragedia Vinety mogła wydarzyć się około ośmiu tysięcy lat temu. O potężnym kataklizmie, który przeszedł przez Bałtyk, pisał w 1997 roku szwedzki uczony Ronald Arvidsson z wydziału sejsmologii uniwersytetu w Uppsali. Katastrofa była wynikiem potężnych trzęsień ziemi, wstrząsających Półwyspem Skandynawskim między 9000 a 8000 lat temu. Zapadanie się lodowca tzw. Tarczy Bałtyckiej powodowało między innymi wpadanie do morza kawałów lodu wielkości dużych wysp, co w konsekwencji wywoływało olbrzymie, niszczące wszystko na swojej drodze fale, zwane dziś tsunami.

Lodowiec, tworząc się, wgniótł litosferę, a później, gdy się cofał, w ziemskiej skorupie powstały nieprawdopodobnie wielkie naprężenia, których efektem były geologiczne kataklizmy. Fala wysokości kilkuset metrów, pędząca z niewiarygodną prędkością, mogła zniszczyć na swej drodze wszystko i to w dosłownie mgnieniu oka. Nawet potężną Vinetę. Rzeczywiście poziom morza po tym okresie podniósł się o wiele metrów.

W legendzie miasto miało zginąć w X wieku. Dlaczego wówczas? Być może dlatego, że był to okres najkrwawszych starć między dwoma rywalizującymi ze sobą największymi wówczas potęgami Europy - skandynawskich wikingów i słowiańskich Chąśników. Skojarzono więc ten okres z legendą i umieszczono tragedię 10 wieków temu. Zdarzyła się jednak dużo wcześniej i znalezisko w Zatoce Botnickiej może być nielicznym artefaktem z tamtego okresu.

Tu ciekawostka. Z nurtów Świny w końcu XIX w. został wyłowiony dzwon uznawany za dzwon z Vinety. Znajduje się dziś w Muzeum Narodowym w Szczecinie.

Inne hipotezy

Są możliwe jeszcze dwa rozwiązania zagadki.

Pierwsze, to ślad po eksplozji jednej z "rakiet-widm" sławetnych ghost-rockets z rakietowego lata 1946 roku.

- Owymi ghost-rockets były niemieckie pociski rakietowe V-1 i V-2 zdobyte po zakończeniu wojny przez Rosjan i testowane przez nich - mówi Robert K. Leśniakiewicz. - Odpalane były z poligonów w ZSRR w kierunku krajów skandynawskich. Jeden z nich mógł spaść na tym akwenie i eksplodować na dnie morza powodując taki pseudo-astroblem.

Druga możliwość, to katastrofa niemieckiego pojazdu typu Haunebu lub Vril. Przed i w czasie wojny III Rzesza prowadziła intensywne badania nad pojazdami latającymi nowego typu, bardzo przypominającymi obiekty, które dziś nazywamy UFO lub NOL. Amerykanie i Rosjanie, którzy przejęli po wojnie wiele niemieckich technologii, do dziś nie zdołali tych pojazdów odtworzyć. Wiadomo, że część konstrukcji latała wykazując zadziwiające właściwości, które dziś przypisuje się UFO. Testowane były między innymi nad Bałtykiem.
To jednak inna historia. Czy jest możliwe, że jeden z Haunebu lub Vril, który miał awarię nad Zatoką Botnicką, teraz został odnaleziony?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny