Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ubezpieczenie MTU. Fikcyjna umowa sprowadziła dług.

Adam Willma [email protected]
sprowadziło dług.
sprowadziło dług.
Ktoś podpisał fałszywą umowę na ubezpieczenie vw golfa. Towarzystwo ubezpieczeniowe wysłało ponaglenie spłaty polisy.

Pierwsze pismo od towarzystwa ubezpieczeniowego Roman Tucholski z Piskorczyna wyrzucił do kosza na śmieci, bo uznał je za głupi żart. Ale coś go tknęło - wygrzebał więc kartkę i jeszcze raz przeczytał. Moje Towarzystwo Ubezpieczeniowe informowało, że w związku z nabyciem samochodu, nabył "uprawnienia do kontynuowania ochrony ubezpieczeniowej". Musi tylko podać jeszcze PESEL, datę urodzenia dziecka, rok wydania prawa jazdy i liczbę zniżek.

Golf zamiast skody

Tucholski nie mógł sobie przypomnieć, żeby jakikolwiek pojazd kupował, wykręcił więc numer do swojego agenta ubezpieczeniowego, a ten zadzwonił do Hestii, żeby zagadkę rozwikłać. Ubezpieczyciel z Sopotu potwierdził, że podpis Tucholskiego znajduje się pod umową kupna-sprzedaży samochodu na gdańskich rejestracjach i przesłał jej kopię do Piskorczyna. W umowie stało jak byk, że rencista jest właścicielem golfa z 2001 roku, za którego zapłacił 18 tys. złotych. Tucholski dla pewności spojrzał przez okno na podwórze, gdzie nadal stała leciwa skoda favorit.

Na widok umowy najbardziej zdenerwował się Mariusz, syn Romana, bo podpis pod dokumentem przypominał jego własny.

Charakter obowiązkowy

Tucholscy pojechali więc na posterunek policji, żeby złożyć doniesienie o przestępstwie, o czym natychmiast powiadomili towarzystwo ubezpieczeniowe. "Proszę o nieprzekazywanie sprawy do działu zajmującego się ściąganiem należności, ponieważ nigdy nie byłem w posiadaniu tego pojazdu" - dopisał Tucholski senior.

Moje Towarzystwo Ubezpieczeniowe prośbą rencisty się nie przejęło i w odpowiedzi wysłało polisę do podpisania. A gdy Tucholski nadal upierał się, że nie zapłaci, ubezpieczyciele z Sopotu uderzyli w poważniejsze tony. Wezwali Tucholskiego do zapłacenia w terminie siedmiu dni, przypominając, że "wykupione ubezpieczenie ma charakter obowiązkowy".

Mariuszowi dziwnie znajome wydało się nazwisko figurujące w rubryce "sprzedający": - Gdyby nie było tak charakterystyczne, pewnie bym nie zapamiętał. Ale wiedziałem, że kiedyś mieliśmy z nim styczność.

Z naczelnika wójt

Przeszukali wszystkie dokumenty w domu, aż w końcu wygrzebali pożółkły papier z 2002 roku.
- Szukaliśmy wówczas jakiegoś samochodu dla Mariusza. Znaleźliśmy ładę w Płocku. No i wszystkie klocki zaczęły układać się w całość - wspomina Roman Tucholski. - Ponieważ w międzyczasie zmieniły się numery dowodów, fałszerze dodali jedną literkę i obcięli cyfrę. Z "naczelnika gminy", który wydał poprzedni dokument zrobili "wójta".

Samochód w Płocku sprzedawało małżeństwo. Spokojni ludzie w średnim wieku z dwójką dzieci. Mężczyzna wspominał, że musi dojeżdżać do Gdańska, gdzie pracuje jako spawacz, wiec potrzebny mu lepszy samochód.

- Pamiętam, że ta pani pracowała w ubezpieczeniach, bo doradzała mi jeszcze, żeby maszyny rolnicze ubezpieczyć w różnych towarzystwach, żeby na wypadek szkody nie tracić zniżek - zapamiętał Roman Tucholski.

Małżeństwo z Płocka w międzyczasie przeniosło się do Gdańska. Roman przypuszcza, że przeoczyli zapłatę składki i fałszując umowę usiłowali zaoszczędzić. Według ustaleń prokuratora małżeństwo wstawiło auto do komisu i - aby nie płacić kolejnej składki - wymyśliło fikcyjną umowę.
Bożena K., której podpis znalazł się pod dokumentem, twierdzi że o umowie nie miała pojęcia. Prokurator powołał więc biegłego grafometrę, który zbada podpisy.

Jednak Moje Towarzystwo nie zasypia gruszek w popiele. W lutym wysmażyło kolejne ponaglenie do Tucholskich. Jeśli ci nie zapłacą, sprawa przekazana zostanie do "podmiotu zajmującego się windykacją".
Tucholscy gotowi są stawić czoło "podmiotowi" i płacić nadal nie zamierzają.

Lenie ubezpieczeniowe

Krystyna Krawczyk z biura Rzecznika Ubezpieczonych postawę MTU określa krótko: Lenistwo. Towarzystwo samo może wyjaśnić sprawę. Ma prawo powołać biegłego, który sprawdzi autentyczność podpisu i wyjaśnić okoliczności. Woli jednak poczekać i skorzystać z drogi karnej. W takiej sytuacji mamy kilka dróg wyjścia - możemy zapłacić, a potem zażądać zwrotu nienależnej składki, możemy też skierować do sądu sprawę o nieuzasadnione dociekanie składek. Warto zwrócić się do rzecznika, który pomoże poprowadzić sprawę. Rzecz wydaje się dość oczywista, bo mamy tu ewidentne przestępstwo przeciwko dokumentom.

Rzeczniczka Hestii Joanna Kitowska, do której zwróciliśmy się o wyjaśnienie sprawy przyznaje, że MTU popełniło błąd - w piśmie do Tucholskich "zabrakło jednoznacznej wskazówki o konieczności przedstawienia zaświadczenia potwierdzającego zgłoszenie sprawy na policję, za co chcielibyśmy przeprosić".

Dziś MTU wie już o oficjalnie o sprawie prowadzonej przez prokuraturę, więc wstrzymało nękanie Tucholskich do czasu wyjaśnienia sprawy: "Jeśli potwierdzi ono informacje przekazane nam przez klienta - umowa ubezpieczenia oczywiście zostanie natychmiast anulowana".
- Tylko kto nam zapłaci za nerwy - pyta poirytowany rencista.

Ubezpieczeni do bólu

Analitycy szacują, że aż 900 milionów złotych zarobiły w ubiegłym roku firmy ubezpieczeniowe na podwójnym ubezpieczeniu. A wszystko za sprawą ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych z 2003 roku, która - w razie niewypowiedzenia umowy - automatycznie przedłuża ją na kolejny rok.

- Jak zwykle zamysł ustawodawcy był słuszny - chodziło o to, aby osoba, która zapomniała o mijającym terminie ubezpieczenia, nie była narażona na odpowiedzialność, gdyby spowodowała wypadek. Ale w praktyce stało się to znakomitym sposobem na dodatkowy zarobek firm ubezpieczeniowych - mówi Krystyna Krawczyk, szefowa Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Cierpią na tym zwłaszcza te osoby, które kupiły auto na rynku wtórnym. Opłacają ubezpieczenie w "swojej" firmie, nie pamiętając często, że ustawa zobowiązuje ich do wypowiedzenia umowy zawartej przez poprzedniego ubezpieczyciela. W ten sposób tracą kilkaset złotych.

Innym powodem nieporozumień jest termin doręczenia. Oświadczenie woli musi dotrzeć (!) do ubezpieczyciela w ustawowym terminie. Nie ma znaczenia data stempla pocztowego, nie jest też wytłumaczeniem spóźnienie poczty.

Rzecznik Ubezpieczonych opracował poprawki do tej ustawy, które niebawem rząd skieruje do Sejmu. Nakładają one na ubezpieczyciela między innymi obowiązkowe informowanie klientów o terminie przedłużenia ubezpieczenia. Można przewidzieć, że napotkają one na silny opór ubezpieczeniowego lobby.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny