Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UB w Bielsku Podlaskim. Danilecki i Zwolski odkrywają tajemnice

Janusz Bakunowicz [email protected] tel. 085 730 34 90
Tomasz Danilecki i Marcin Zwolski to dwaj historycy z IPN, którzy przedstawili kulisy działalności Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim
Tomasz Danilecki i Marcin Zwolski to dwaj historycy z IPN, którzy przedstawili kulisy działalności Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim
Tomasz Danilecki i Marcin Zwolski to dwaj historycy z białostockiego IPN, którzy stworzyli pracę poświęconą Urzędowi Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim w latach 1944-56. Pierwsza prezentacja miała miejsce w Kalnicy w gminie Brańsk. Autorzy prezentowali swą pracę również w Siemiatyczach i w Bielsku, w historycznej siedzibie UB.

Pomysł napisania tej książki powstał w 2003 roku. Dlaczego UB? Bo jego działalność jeszcze do 1989 roku była skrywana głęboką tajemnicą. Dlaczego Bielsk Podlaski? Dlatego, że na tych terenach działała najsilniejsza partyzantka niepodległościowa, nawet jedna z najsilniejszych w Polsce. Po drugie, dlatego, że do 1952 roku był to największy powiat w Polsce.

Skłóć i rządź

Z badawczego punktu widzenia ważnym był także fakt, że jest to teren mieszany narodowościowo - mówi Tomasz Danilecki, współautor książki. - Mieszkańcy wschodniej części powiatu określają siebie jako Białorusinów i powojenny konflikt polityczny pomiędzy ludnością prawosławną, która opowiedziała się za władzą komunistyczną a nastawiona patriotycznie ludnością polską, przywiązaną do porządku przedwojennego na tych terenach był bardzo silny.

Historycy podkreślili, że Białorusini stanowili ponad 50 proc. funkcjonariuszy bielskiego urzędu bezpieczeństwa. W latach 1946-47 - nawet 70 proc.

- Ale kadrę kierowniczą stanowili Polacy - dodaje historyk. - Pochodzili oni zazwyczaj z innych regionów Polski. Najprawdopodobniej było tak, dlatego by skłócić pomiędzy sobą te dwie narodowości.

Pisząc tę książkę historycy korzystali z dokumentów wytworzonych przede wszystkim przez sam urząd bezpieczeństwa, czyli tych, które były tajne, ściśle tajne, które nigdy nie były ujawniane i które od środka pokazywały jak wyglądał sam urząd, jak wyglądała w nim praca.

- Te materiały należało jednak porównywać - dodają historycy. - Najlepiej z dokumentami z archiwów partyzanckich. Część tego archiwum była skrzętnie chowana, jednak część dokumentów podczas likwidacji oddziałów partyzanckich wpadała w ręce UB. I IPN dysponuje takimi dokumentami. Dzięki temu na te same wydarzenia mogliśmy patrzeć z różnych stron. Autorzy książki wykorzystywali również dokumenty PPR, dokumenty administracyjne oraz wspomnienia. Z jednej strony były to wspomnienia ubeków, które były pisane w latach 60. i 70. na różnego rodzaju konkursy, z drugiej - wspomnienia uczestników wydarzeń i zeznania składane podczas śledztw prowadzonych przez prokuratorów IPN wobec funkcjonariuszy UB oskarżanych o bicia, zabójstwa, morderstwa.

Od obsady po strukturę

Książka odnosi się do lat 1944-1956, czyli do lat, w których istniał powiat. W czterech dużych rozdziałach opisanych jest sam powiat bielski, jak on wyglądał, jak kształtowały się lokalne władze. Potem przedstawione jest, jak powstawał Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, kto go tworzył, jak nazywali się pierwsi funkcjonariusze, którzy go tworzyli, skąd się wzięli.

Opisana jest również obsada personalna, urzędu, jego struktury. Największy rozdział odnosi się do zwalczania struktur podziemia niepodległościowego, a więc do walki z oddziałami partyzanckimi, do ich metod. Ostatni rozdział poświęcony jest walce UB z innymi różnymi środowiskami, które były rozpracowywane przez UB. Opisane są także metody śledcze. Książka zawiera aneksy, które przedstawiają sylwetki ponad 100 funkcjonariuszy UB z terenu Bielska Podlaskiego.

Opisać Służbę Bezpieczeństwa

Podczas prezentacji wydawnictwa w Bielsku Podlaskim nie obyło się bez małego skandalu. Na spotkaniu w siedzibie klasztoru pokarmelickiego, dawnej siedzibie UB pojawił się Anatol Nowicki, ostatni szef Służby Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim.

- Niech pan wstanie! Niech pan się pokaże! - grzmieli na spotkaniu opozycyjni działacze. - A dzisiaj co? Skulony siedzi. Służbę Bezpieczeństwa należy również opisać razem z nazwiskami - zwracał się do historyków Zdzisław Tworkowski, radny powiatowy z ramienia Prawicy Samorządowej Jedność.

- Na naszym terenie nie mieliśmy rozbudowanego podziemia politycznego - tłumaczył się Nowicki. - Na swoim terenie nie było takich przypadków, by kogoś posadzono. Nie zwalczaliśmy Solidarności. Nie to było celem działania Służby Bezpieczeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny