Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turyści spadają z łóżek i mówią: Żeby cholera wzięła ten Tykocin! Obwodnica jest potrzebna!

Aneta Boruch
Tirom przez Tykocin mówimy "nie”! Obwodnica rozwiąże wszystkie problemy – uważa grupa mieszkańców, od prawej: Leszek Kruszewski, jego żona Franciszka, Barbara Mocarska, Joanna Malesińska i Tadeusz Świętorzecki.
Tirom przez Tykocin mówimy "nie”! Obwodnica rozwiąże wszystkie problemy – uważa grupa mieszkańców, od prawej: Leszek Kruszewski, jego żona Franciszka, Barbara Mocarska, Joanna Malesińska i Tadeusz Świętorzecki. Fot. Bogusław F. Skok
Ogłaszamy S.O.S dla miasteczka - biją na alarm członkowie Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Tykocińskiej. Domagają się budowy obwodnicy. - Mówmy o rzeczach realnych ripostuje burmistrz.

Tykocin - perła baroku i "miasteczko-bajeczka", jak nazwała je Agnieszka Osiecka. Na pierwszy rzut oka spokojne, nawet senne. Ale to tylko pozory. Bo wrze wojna pomiędzy grupą mieszkańców a burmistrzem. O drogę numer 671, która biegnie przez rynek.

Turyści spadają z łóżek

- Pękają ściany, fundamenty, garnki, kościół się pochylił - denerwuje się Barbara Mocarska. - A wszystko przez samochody. Zwłaszcza ciężarówki.

Wie, co mówi. Mieszka w samym centrum, przy placu Czarneckiego. Jak tylko jest wypadek na trasie Warszawa-Białystok, to wszystkie tiry skręcają na Tykocin. A wtedy przejeżdżają pod jej oknami.

- Nawet nocami jeżdżą. Wtedy drgają nam ściany, szkła w regale, meble się trzęsą. Turyści spadają z łóżek i mówią: Żeby cholera wzięła ten Tykocin!

Joanna Malesińska też mieszka w środku miasta.

- Cały czas muszę trzymać dubeltowe okna w domu, bo inaczej nie da się oglądać telewizji - narzeka. - Jestem wychowana w duchu patriotycznym i boli mnie, że to miasteczko niszczeje.

Grupa mieszkańców, którym podobnie jak Malesińskiej, żal Tykocina, postanowiła miasteczka bronić przed hałasem i rozjeżdżeniem.

Pomysł zjednoczył działające na terenie gminy Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Tykocińskiej, Narwiańskie Stowarzyszenie im. Zygmunta Bujnowskiego, Stowarzyszenie Generator Kultury. Popiera go także Jacek Nazarko, restaurujący Zamek Tykociński. Ich zdaniem, jedyny sposób na ocalenie unikalnych walorów miasteczka to budowa obwodnicy. Planowanej zresztą od dawna.

- Już 35 lat nad nią kombinują - mówi Leszek Kruszewski, który dwie dekady przepracował w gminnym samorządzie. - Najpierw miała skręcać obok klasztoru, ale rada miejska się nie zgodziła. A potem zrodziła się kolejna, podobna do tej dzisiejszej - trasa z Knyszyna odbija w Tatarach w prawo i biegnie łukiem do Jeżewa. Nawet niektórzy cwaniacy już wykupywali w jej pobliżu ziemię, z myślą, że zarobią.

Tu strach łopatę wbić

Obecną wersję pokazał Wojewódzki Zarząd Dróg, razem z innymi wariantami remontu drogi 671. Ale burmistrz miasteczka chce zmodernizować tylko fragment drogi 671, która biegnie przez miasto. Drogowcy mają wejść na Złotą, Sokołowską i plac Czarnieckiego.

Protestującej grupie to nie wystarcza.

- Jesteśmy za tym, żeby ta droga była wyremontowana, bo rzeczywiście jest rozbita - podkreśla Leszek Kruszewski. - Ale chcemy też, żeby obok tego zrobić obwodnicę, która skieruje ruch na trasę Białystok-Warszawa. W całej Polsce jest tendencja, żeby ruch wyprowadzać z miast, a u nas odwrotnie.

W opinii zwolenników obwodnicy modernizacja ulic wcale nie jest taka pewna. Powód: historia.

- Jak zaczną ten remont i wejdą tu archeolodzy, to prace mogą i pięć lat potrwać - stwierdza Tadeusz Świętorzecki, pracownik Muzeum w Tykocinie. - Tu strach łopatę wbić.

Dla swojej koncepcji znaleźli już zwolenników nie tylko w całej Polsce, ale i na świecie. Za obwodnicą jest wojewódzki konserwator zabytków, setki internautów, a nawet prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski czy Irena Anders i Polonia Londyńska.

Burmistrz: Nie dam się wyprowadzić w maliny

Władza ma swoje racje.

- Trzeba realizować inwestycje, które są realne i najbardziej potrzebne - mówi Krzysztof Chlebowicz, burmistrz Tykocina. - Przebudowa placu Czarnieckiego, Sokołowskiej i Złotej jest na dziś najpilniejsza. Nawierzchnia jest tu w tak złym stanie, że powoduje olbrzymie drgania i pękanie naszych zabytków. A mieszkańcy ulicy Sokołowskiej na konsultacjach społecznych byli oburzeni postawą tych, którzy w pierwszym rzędzie chcą budowy obwodnicy. A Sokołowska nadal będzie tonęła w kałużach i błocie.

Zdaniem burmistrza, na drodze do budowy obwodnicy stoją dwie przeszkody. Pierwsza to pieniądze.

- Do tej pory ich nie było - podkreśla Chlebowicz. - Nie ma też inwestora, który chciałby ją zbudować.

Po drugie: problem ekologiczny.

- Ostoja narwiańska, leżąca wokół miasta, ma być wpisana do programu Natura 2000 - mówi burmistrz. - Obwodnica musiałaby przez nią przechodzić.

Jego zdaniem, ruch tirów w Tykocinie jest znikomy, bo w Jeżewie i Knyszynie stoją zakazy dla pojazdów powyżej 10 ton. I przez miasteczko jeżdżą co najwyżej ciężarówki lokalne.

Zwolennicy obwodnicy zebrali nawet 300 podpisów poparcia dla hasła "Eliminujemy TIR-y z Tykocina". W odpowiedzi burmistrz poprzez sołtysów zebrał w gminie 2,5 tysiąca podpisów za remontem drogi w mieście.

- My możemy zebrać podpisy nawet z połowy Polski - mówi Kruszewski. - Ale nie będziemy się na nie licytować, tylko na efekty. A wymiana tego bruku i kostki w Tykocinie to tylko zaspokojenie ambicji i dążeń wyborczych burmistrza.

- W demokracji możemy mieć różne opinie - kwituje burmistrz. I obstaje przy swoim. Ma już obiecane na to około 17 milionów z urzędu marszałkowskiego.

Pięć lat za tymi pieniędzmi chodził. I nie chce ich teraz nikomu oddać. A tak się na pewno stanie, jeśli ich teraz nie weźmie, tylko zacznie myśleć o obwodnicy.

- Jeśli teraz my pójdziemy w maliny, to prezydent Białegostoku natychmiast je weźmie i zrobi inwestycje - obawia się Chlebowicz.

Będą samoloty, będzie obwodnica?

Ale nie zapiera się, że drogi omijającej ma nie być. - Jeśli trafi się kasa, to niech obwodnica będzie - mówi burmistrz.

Głos w sprawie głośnej obwodnicy małego miasta zabrały też władze regionu.

- Zdaniem marszałka Jarosława Dworzańskiego, budowa obwodnicy byłaby zasadna w przypadku, gdyby w pobliżu Tykocina zlokalizowane zostało lotnisko regionalne - poinformował Jan Kwasowski, rzecznik marszałka.

Jeśli chodzi o lotnisko, w grę wchodzą dwa miejsca: okolice wsi Saniki oraz Nowe Chlebiotki w gminie Zawady.

- My na pewno się nie poddamy. Nie ma mowy! - zapowiada Leszek Kruszewski. - Czekamy na rozstrzygnięcia w sprawie lotniska.

A jego lokalizację zarząd województwa ma wskazać dzisiaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny