Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tur Bielsk Podlaski wkrótce rozpocznie walkę w play-off o awans

Wojciech Konończuk
Mirosław Wysocki był jednym z tych zawodników Tura, którzy w tym sezonie poczynili duży postęp
Mirosław Wysocki był jednym z tych zawodników Tura, którzy w tym sezonie poczynili duży postęp Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Drugoligowy Tur Bielsk Podlaski wkrótce rozpocznie walkę w play-off o awans. Drużyna Andrzeja Sinielnikowa już namieszała w rozgrywkach, co nie znaczy, że powiedziała ostatnie słowo.

W grze bielszczan postęp był ogromny. Zaczynali nieszczególnie i byli co najwyżej średniakiem. Teraz musi się ich bać każdy w II lidze.

Można w tej chwili zastanawiać się, co by się stało, gdyby zespół miał właściwy okres przygotowawczy i od razu ukształtowany skład. A tak do aktualnej dyspozycji trzeba było dochodzić długie tygodnie, kosztem sporej liczby ligowych porażek.

Twierdza Bielsk Podlaski

Brakowało przede wszystkim wytrzymałości. Tur przegrywał w końcówkach spotkań wygrane wydawałoby się potyczki.

- Jesteśmy mistrzami w porażkach w czwartych kwarty. Gdyby mecze trwały po trzydzieści minut, bylibyśmy chyba bezapelacyjnie na pierwszym miejscu - komentował trener Sinielnikow.

Ale i tak nie było najgorzej. Prawdziwą twierdzą stała się hala SP 3 w Bielsku Podlaskim, w której na inaugurację wygrała Astoria Bydgoszcz. A potem gospodarze odprawili z kwitkiem kolejnych 14 rywali. Każda drużyna z dużymi obawami musiała myśleć o wyprawie na Podlasie i liczyć się z porażką, często bardzo dotkliwą.

Brakowało zwycięstwa na obcych parkietach, ale i to zmieniło się po świąteczno-noworocznej przerwie. Ekipa Sinielnikowa powoli wspinała się w ligowej tabeli, aż wylądowała na czwartym, premiowanym udziałem w play-off miejscu. Kto wie, czy nie byłaby jeszcze wyżej, ale zabrakło już kolejek sezonu zasadniczego.

Astoria się boi

O sile zespołu decyduje kilku ważnych graczy. Przede wszystkim od początku jest to najlepszy strzelec Kamil Zakrzewski. Obok niego równą formę prezentuje Aaron Weres. Z czasem zaczęli dołączać do nich kolejni. Po kiepskim początku przełamał się rozgrywający Adam Bet. Zamiast strat pojawiły się asysty, zamiast pudeł z prostych pozycji - celne rzuty i mądre prowadzenie kolegów.

Pod koszami coraz lepiej spisywali się doświadczeni - Marcin Monach i Marcin Krajewski.
- Nie patrzę nikomu w metryki. Dla mnie liczy się tylko to, jak zawodnik prezentuje się na parkiecie - komentuje Sinielnikow.

Stałe postępy robi też inny podkoszowy zawodnik - Mirosław Wysocki, mający idealne warunki do tej dyscypliny sportu. Bielska młodzież również nie pozostaje w tyle. Dzieje się tak, bo mądrą taktyką jest dawanie jej dużej liczby okazji do występów. Kiedy tylko wynik jest niezagrożony na parkiecie pojawiają się rezerwowi. Dlatego Tur zwykle nie gromi rywali różnicą kilkudziesięciu punktów, a wygrywa w znacznie mniejszych rozmiarach. Za to koszykarze nabierają doświadczenia i pojawiają się alternatywy dla kluczowych graczy.

Do rozegrania bielszczanom został jeszcze jeden mecz sezonu regularnego - z Basketem Kwidzyn. A potem zacznie się walka w play-off z Astorią. Bydgoszczanie co prawda jako jedyni dwukrotnie ograli Tura, ale u siebie uczynili to dzięki rzutowi w ostatniej sekundzie niemal z połowy boiska. Taki fart zdarza się co najwyżej raz w sezonie i w Bydgoszczy nikt nie kryje obaw przed walką z drużyną z Bielska Podlaskiego. Wynik tej rywalizacji wcale nie jest przesądzony, a nasz zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w rozgrywkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny