Proces od listopada ub. r. toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. W czwartek 11 marca przesłuchano sześcioro świadków, którzy uczestniczyli w alternatywnym dla marszu równości z 20 lipca 2019 r. przechodzie modlitewnym od kościoła św. Rocha do białostockiej katedry i Pikniku Rodzinnym zorganizowanym przez podlaskiego marszałka.
- Widziałem pana Dębowskiego modlącego się z różańcem w ręku na trasie, potem na placu Jana Pawła II. To było bardzo religijny spotkanie, budujące duchowo. Pan Dębowski zachowywał się jak chrześcijanin. Może się przemieszczał. Bywały prowokacje - bardzo przykro powiedzieć. Ze trzy-cztery razy były wejścia dziwnych osób, jednak z okrzykami wobec modlących się - zeznawał przed sądem Roman Czepe, wicestarosta pow. białostockiego.
Dodał, że nie widział żadnych zachowań, które wskazywałyby na to, aby radny zakłócał marsz równości, ani kogoś do tego zachęcał.
- Absolutnie, z czystością sumienia, stwierdzam, że nic takiego nie miało miejsca - stwierdziła przesłuchana w tej sprawie 62 latka, przedsiębiorca i działaczka społeczna. - Pan Henryk stał ze mną pod kościołem. Trwało to może nawet godzinę, półtora. Spokojnie rozmawialiśmy. Pan Henryk nigdzie nie odchodził. Nie przypominam sobie, żeby rozmawiał z innymi osobami. Staliśmy na placu przed kościołem, gdzie stali ludzie i się modlili. Stamtąd poszliśmy we dwójkę przez ul. Legionową na plac Pałacu Branickich.
Postępowanie mogłoby się zakończyć, ale na przesłuchanie nie stawił się (bez usprawiedliwienia) Robert Jabłoński - dyrektor gabinetu marszałka województwa podlaskiego, za co sąd ukarał go karą porządkową w wysokości 500 zł. W ubiegłym roku Jabłoński obwiniony o podobne czyny, został przez sąd oczyszczony od zarzutów. W sprawie radnego jest kluczowym, bo naocznym świadkiem. Samorządowiec ma być przesłuchany na kolejnej, najprawdopodobniej ostatniej rozprawie, 8 lipca.
Zobacz także: Marsz Równości w Białymstoku. Dwaj radni Zjednoczonej Prawicy i szef gabinetu marszałka nieprawomocnie skazani
Czyli prawie 2 lata po pierwszym w historii Białegostoku marszu równości. Inicjatywa wsparcia środowisk LGBT od początku budziła kontrowersje. W kontrze do niej w mieście odbyło się kilkadziesiąt innych zgromadzeń. Tęczowa parada zgromadziła na swojej trasie przeciwników, przede wszystkim osób ze środowisk prawicowych i pseudokibiców. W różnych punktach miasta doszło do ataków na policję i aktów przemocy wobec uczestników marszu równości. Zamieszki miały też miejsce na trasie przechodu na dziedziniec Pałacu Branickich uczestników Piknik Rodzinny. Musiały interweniować służby.
Ponad setka osób usłyszała zarzuty o wykroczenia. Zapadło też kilka prawomocnych wyroków w sprawach karnych. Prezydent Białegostoku złożył doniesienie na trzech polityków PiS, którzy - według włodarza - mieli czynnie blokować legalny marsz (mowa m.in. o Robercie Jabłońskim i Henryku Dębowskim). Prokuratura nie dopatrzyła się jednak w zachowaniu mężczyzn przestępstwa i nie podjęła śledztwa. Za to straż miejska (podległa prezydentowi) uznała, że mogą odpowiadać za wykroczenia. Skierowała do sądu wnioski o ukaranie wszystkich działaczy. Wszystkich wyrokami nakazowymi sąd ukarał grzywnami lub naganą. I wszyscy się odwołali. Sebastian Łukaszewicz (radny sejmiku podlaskiego) nie dochował terminu - więc on został prawomocnie ukarany.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?