Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny wypadek na budowie: Zginęło dwóch robotników. Oskarżeni się nie przyznają.

(mw)
Od początku śledztwa ani Bogdan P. (na zdj. z lewej), ani drugi z oskarżonych Henryk T. (z prawej) nie przyznają się do winy. W środę nie chcieli składać wyjaśnień.
Od początku śledztwa ani Bogdan P. (na zdj. z lewej), ani drugi z oskarżonych Henryk T. (z prawej) nie przyznają się do winy. W środę nie chcieli składać wyjaśnień. Fot. Wojciech Oksztol
Dwaj robotnicy zginęli na budowie, przygniotło ich ramię pompy. W środę przed Sądem Rejonowym w Białymstoku stanęli operator pompy i kierownik działu produkcji w firmie, która budowała blok w Ignatkach.

Oskarżeni odpowiadają za tragiczny wypadek, który wydarzył się podczas prac. Ramię źle naprawionej pompy do betonu przygniotło na budowie dwóch robotników.

- Nie przyznaję się. Nie chcę składać wyjaśnień i nie będę odpowiadać na żadne pytania - tylko takie słowa na sali rozpraw wypowiedzieli w środę obydwaj oskarżeni.

Do tragedii doszło 13 lutego tego roku w Ignatkach na budowie bloku. 58-i 64-latek pracowali przy przepompowywaniu betonu, gdy nagle urwało się ramię ogromnej pompy. Przygniotło mężczyzn. Obaj zginęli na miejscu.

- Nagle ci robotnicy przeszli na drugą stronę pompy. Wtedy trzasnął ten wysięgnik. To była sekunda. Nie zdążyłem nawet krzyknąć - opowiadał w śledztwie oskarżony operator pompy.

To 45-letni Henryk T. Prokuratura zarzuciła mu, że naraził czterech pracowników, w tym dwóch, którzy zginęli, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

Henryk T. obsługiwał bowiem pompę, gdy w jej zasięgu byli ludzie. Zgodnie z przepisami, przy obsłudze takiej maszyny może być obecny tylko operator sterujący pompą z zewnątrz, a także osoba, która na miejscu kieruje strumieniem betonu. Robotnicy, którzy zginęli, wyrównywali zapraw, a powinni być poza zasięgiem ramienia pompy.

Drugi oskarżony to 45-letni Bogdan P., kierownik działu produkcji w firmie, która była wykonawcą inwestycji. Zdaniem prokuratury, polecił jednemu z pracowników zespolenie masztu pompy do betonu. Okazało się jednak, że ten pracownik nie miał odpowiednich kwalifikacji, by wykonywać takie naprawy.

Według śledczych, Bogdan P. nie sprawdził potem, czy maszyna działa prawidłowo i dopuścił do dalszego użytkowania pompy. Ramię nie wytrzymało i urwało się. Dlatego Bogdan P. odpowiada przed sądem za niedopełnienie swoich obowiązków, które doprowadziło do śmierci dwóch osób. Prokuratura uznała, że oskarżony był odpowiedzialny za bezpieczeństwo swoich pracowników, a pozwolił, by pracowali przy wadliwej pompie.

- W mojej ocenia sam fakt spawania pompy nie miał wpływu na wypadek - stwierdził w śledztwie Bogdan P.

W środę do sądu nie byli wzywani żadni świadkowie, więc sprawa Bogdana P. i Henryka T. trwała tylko pół godziny. Na kolejny termin, 1 grudnia, sąd wezwie już świadków. Bogdanowi P. grozi pięć lat więzienia. Z kolei Henryk T. może trafić do więzienia na trzy lata.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny