[galeria_glowna]
Nie miałam jak wrócić do domu, więc skorzystałam z propozycji Czarka i wsiadłam do tego żółtego auta - tłumaczyła w prokuraturze Patrycja T. Kilka godzin później niedaleko Nurca Stacji samochód rozbił się. W środę zeznania dziewczyny odczytano w sądzie.
Do wypadku doszło w sierpniu zeszłego roku. Młodzież chciała szybko wrócić z dyskoteki. Pomoc zaproponował oskarżony, Cezary Marczuk.
- Dwa razy ogłaszał, że rozwiezie wszystkich za darmo - twierdził Mariusz A., który też wsiadł do busa.
Marczuk, chociaż był pijany i nie miał prawa jazdy, zabrał wtedy do swojego auta 14 osób. To było tylko kilka kilometrów, ale na jednym z zakrętów w miejscowości Piszczatka niedaleko Nurca Stacji mężczyzna nie zdołał zapanować nad autem. Samochód dachował. Jeden z pasażerów zginął, a pięciu jego kolegów trafiło do szpitala.
- Kiedy przyłożyłem głowę do piersi Adama, jeszcze słyszałem jego serce. Ale potem, gdy strażacy go wyciągnęli, okazało się, że już nie żyje - opowiadał Mariusz.
Kierowca uciekł. Dopiero kilka dni później znalazła go policja. Przyznał się, ale twierdzi, że tego wieczora nie pił alkoholu. Świadkowie są jednak innego zdania.
- Widziałam, jak pił piwo w trakcie dyskoteki - twierdziła Patrycja.
Młodzi przyznali też, że Marczuk nakłaniał ich do fałszywych zeznań.- Zabronił nam mówić, kto kierował busem - mówiła dziewczyna.
Prokuratura oskarża Cezarego Marczuka o to, że był pod wpływem alkoholu i spowodował katastrofę drogową, uciekł z miejsca zdarzenia, nie udzielił pasażerom pomocy i nakłaniał ich do złożenia fałszywych zeznań. Grozi mu za to do 12 lat więzienia. Kolejna rozprawa pod koniec miesiąca.
Zdjęcia z wypadku znajdziesz w linku z lewej strony artykułu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?