Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Sianożętach. Utonął ojciec i syn

ima
Maciej Grala/ www.ustronie-forum.pl
44 - letni mężczyzna i jego 17 - letni syn nie żyją. Obaj utonęli we wtorek przy plaży w Sianożętach. Ratownikom cudem udało się uratować 12 - latka, drugiego z synów mężczyzny.

Do tego dramatu doszło przy plaży niestrzeżonej, jakieś 200 m od krańca odcinka plaży, na której bezpieczeństwa kąpiących strzegą ratownicy.
- Mniej więcej do godz. 12.30 kąpiel była dozwolona - mówi Piotr Foltyn, starszy ratownik. - Potem kierunek wiatru zmienił się dość gwałtownie z południowo - zachodniego na północno - zachodni. Powstała wysoka fala. Wciągnęliśmy czerwoną flagę.

Jak wynika ze słów świadków, dwaj bracia: 12 - i 17- latek przeskakiwali przez fale niedaleko brzegu. W tym czasie na plaży pozostał ojciec chłopców, ich matka i dziadkowie. Cała rodzina przyjechała do Sianożęt z Głubczyc w woj. opolskim. Ratownicy nie mają wątpliwości, że plażujący na stanowisku niestrzeżonym musieli widzieć czerwone flagi powiewające na sąsiednich stanowiskach strzeżonych.

W pewnej chwili młodszy chłopców miał stracić grunt pod nogami. Przykryła go fala. Zaczął się topić. Na ratunek ruszył starszy brat. Za nim ojciec. Najpierw pod wodą miał zniknąć 17 latek. Potem próbujący ratować obu synów ojciec.

- Gdy dobiegliśmy na miejsce, widzieliśmy już tylko najmłodszego chłopca, który z trudem utrzymywał się na wodzie daleko od brzegu, jakieś 15 metrów na północ od końca drewnianej ostrogi - relacjonuje Piotr Foltyn. - Udało się nam go sprowadzić na brzeg, jednak nigdzie nie było widać ani drugiego z chłopców, ani ojca..

Do kolegów dołączyli ratownicy na skuterze. Unoszące się bezwładnie ciało 44 - latka ratownicy zobaczyli chwilę później. Wydobyli mężczyznę na brzeg. Reanimacja podjęta najpierw przez ratowników, potem przez ekipę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, trwała blisko dwie godziny. Okazała się bezskuteczna.
Ciała 17 - latka do wieczora nie odnaleziono. 12 - latek, jego mama i dziadkowie są w szoku.

- To nie była nasza jedyna interwencja do której doszło mniej więcej w tym samym czasie - mówi Piotr Foltyn. - Bliscy utonięcia byli także kąpiący się na zachód od naszego stanowiska, ale oni na szczęście są cali i zdrowi. Chwilę przed naszą akcją ratunkową, na tym samym odcinku plaży gdzie doszło do tragedii, sami plażowicze uratowali dwie dziewczynki, które fale rzuciły na ostrogi.

W tym roku, tylko kilkanaście metrów omal nie utonęła kobieta. Z plaży zabrał ją śmigłowiec LPR. W 2008 r. utonęła tu para ze Śląska. - Morze jest zdradliwe, to żywioł - mówi ratownik. - Nasza obecność na plaży nie jest przypadkowa, tak jak wyraźny sygnał o niebezpieczeństwie, którym jest czerwona flaga. A jednak ludzie ryzykują, co może skończyć się tragedią. Jeśli więc już ktokolwiek chce mimo zakazu, wbrew zdrowemu rozsądkowi skorzystać z kąpieli, niech chociaż robi to blisko naszego stanowiska. Wtedy będziemy mieć szansę szybciej przyjść mu z pomocą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!