Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tour de Pologne - po bielskim etapie

Krzysztof Jankowski [email protected] tel. 085 730 67 86
Kibice mieli wielkie nadzieje na zobaczenie w Bielsku ścigających się najlepszych kolarzy świata. I zobaczyli ich, ale odjeżdżających autokarami do Siemiatycz...
Kibice mieli wielkie nadzieje na zobaczenie w Bielsku ścigających się najlepszych kolarzy świata. I zobaczyli ich, ale odjeżdżających autokarami do Siemiatycz... Fot. Krzysztof Jankowski
To nie może być przypadek, że Tour de Pologne nie wystartował z Bielska! - mówi Kazimierz Leszczyński, były burmistrz.

Umowa z organizatorami Tour de Pologne ma klauzulę poufności - ripostuje natychmiast burmistrz Bielska Podlaskiego Eugeniusz Berezowiec.

Konflikt może wydawać się banalny, ale jest już od września podnoszony na sesjach Rady Miasta Bielska Podlaskiego.

Sprawa dotyczy czwartego etapu tegorocznego Wyścigu Dookoła Polski, który miał wystartować honorowo właśnie w połowie września spod bielskiego ratusza. Uroczystości przygotowano, kolarze pokazali się na scenie, ale start "honorowy" odwołano, a "ostry" przeniesiono z podbielskiego Dobromila do Siemiatycz.

Bali się kataru?

- Sędziowie zadecydowali o skróceniu etapu o odcinek z Bielska do Siemiatycz - mówił "Kurierowi Bielskiemu" na dzień przed planowaną wizytą kolarzy w Bielsku dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang. - Zadecydowała o tym kiepska aura i troska o zdrowie zawodników.

Taka wersja nie przekonuje jednak Kazimierza Leszczyńskiego, chociaż podobne kłopoty organizatorzy mieli na kolejnych etapach tegorocznego wyścigu.

- Przecież to są zawodowcy, którzy za swoją pracę zarabiają grube pieniądze! - mówi. I pyta: - To dzieci z Bielska mogły stać kilka godzin pod ratuszem w deszczu, czekając na bohaterów, a oni nie mogli nawet wsiąść na rowery?!
Skonfundowania nie kryje też burmistrz.

- Też nie potrafię powiedzieć, dlaczego nie wystartowali - przyznaje Berezowiec. - Prosiłem Langa, by zrobili przynajmniej kółko wokół ratusza, ale i to się nie udało. Widocznie od niego też nie wszystko zależało.

Kazimierz Leszczyński tłumaczy, że nieporozumienie mogło wynikać ze źle skonstruowanej umowy pomiędzy samorządami, a organizatorami wyścigu. Zwłaszcza, że i miasto, i powiat bielski zobowiązały się do zapłacenia po 10 tys. zł za "promocję" w postaci pojawienia się w transmisjach z wyścigu. A że nie było startu, to i promocja jakby była mniejsza...

- Zwróciłem się jako radny z interpelacją do burmistrza o przedstawienie mi treści umowy - mówi Leszczyński. - Ale jej nie otrzymałem.

Kto kogo oszukał?

- W umowie z organizatorami wyścigu jest zapis, że strony zobowiązują się do zachowania jej warunków w tajemnicy - odpowiada burmistrz Berezowiec.
Leszczyński twierdzi, że jeśli organizatorzy nie wywiązali się z jej zapisów, to powinni miastu zapłacić odszkodowanie.

- Chyba, że taka sytuacja nie została w niej przewidziana? - dopytuje.

- Kto mógł przewidzieć, że nie wystartują? - odpowiada na sesji burmistrz.

Leszczyński w domysłach idzie dalej.

- A może było odwrotnie? Może to miasto nie wywiązało się ze swoich zobowiązań i dlatego start przeniesiono do Siemiatycz? - pyta.

I dodaje: - Wszystko wyjaśniłoby ujawnienie treści umowy pomiędzy samorządami a organizatorami wyścigu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny