Pole golfowe miałoby powstawać na północ od Topilca, na terenach między wsią Topilec i Kolonią Topilec. Z inicjatywą wystąpił wójt gminy Turośń Kościelna Grzegorz Jakuć. Chciałby wykorzystać na ten cel około 60 hektarów. Część ziemi – 27 hektarów – należy do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, reszta to działki prywatne. Gdy mieszkańcy dowiedzieli się o pomyśle, zaczęli protestować.
Przedstawiciele społeczności Topilca pojawili się na sesji rady gminy. Dzielili się z radnymi swoimi zastrzeżeniami co do pomysłu i sposobu, w jaki sprawa jest stawiana przez wójta. Wreszcie dali jasno do zrozumienia, że Topilec to nie miejsce na pole golfowe.
Wójt tłumaczy się przed radnymi
Wójt próbował tłumaczyć się radnym z pomysłu. Mówił, że na ten temat było spotkanie w gminie i że dopiero po nim wystąpił o stworzenie planu, zgodnie z którym obszar między wsią a kolonią byłby wpisany jako tereny sportowo-rekreacyjne (mieszkańcy mówią, że było odwrotnie – że uchwałę podjęto w czerwcu 2023, a do spotkania doszło w sierpniu). Włodarz gminy dostał też pisma z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Wód Polskich i z Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Ta pierwsza instytucja wskazała, że pod taką inwestycję niezbędne jest wykonanie raportu środowiskowego.
– Przyczynkiem do rozpoczęcia tej dyskusji jest to, że tam jest teren specyficzny, trudny do wykorzystania w inny sposób, częściowo uprawiany rolniczo, częściowo jako nieużytki – mówił na sesji wójt Grzegorz Jakuć. – Jest działka 27-hektarowa, która jest własnością skarbu państwa i zgodnie z przepisami możemy wnioskować, by taką działkę przejąć na rzecz gminy nieodpłatnie pod warunkiem, że taki teren przeznaczymy na cele sportowo-rekreacyjne.
Wójt zapowiadał, że gmina nie zamierza ponosić żadnych kosztów. Twierdził, że Turośń Kościelna współpracuje z miastem Białystok w ramach Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego.
– Jestem w tej chwili przed deklaracją, czy miasto widzi możliwość, by taki dokument sfinansować – mówił na sesji do radnych i mieszkańców.
Zapewniał też radnych parokrotnie, że nie będzie proponował żadnych działań bez konsultacji i rozmów z mieszkańcami. I że jest ostatnią osobą, która chce komuś przeszkadzać.
Radna Jadwiga Drozdowska pytała, ile hektarów miałby objąć plan. Usłyszała, że w sumie 60. Dowiedziała się też, że wójt nie potrafi teraz powiedzieć, jaka jest wola mieszkańców. Czy swoje działki chcą sprzedawać, czy nie. Odpowiedzieć miałyby na to konkretne akty notarialne.
Na pytanie radnego Marka Paczkowskiego, czy w planie będą tereny rekreacyjne, czy też rolne, wójt nie potrafił odpowiedzieć. Ale – znów powtórzył jak mantrę – jest ostatnim, by robić coś wbrew woli mieszkańców.
Twarde weto mieszkańców
Mieszkańcy odpowiedzieli więc od razu, na sesji, że nie wyobrażają sobie w Topilcu pola golfowego.
– Uważamy, że temat pola golfowego i terenów rekreacyjnych jest zamknięty. Jestem właścicielem gruntu, na którym razem z bratem prowadzimy gospodarstwo. Płacimy podatki i dalej chcemy je prowadzić. Jeśli moja ziemia zostanie zabrana pod pole golfowe, mogę zamykać działalność – deklarował Marcin Koszecki.
Dodawał też: - Nie chcemy, żeby to, co jest w Topilcu, zostało zniszczone. A pole golfowe zniszczyłoby ten piękny teren. Tu ludzie prowadzą hodowle i zaraz pojawią się problemy, narzekania, że komuś śmierdzi np. jak pojadę rozrzucać obornik.
Poruszył też kwestię ziemi Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR). Przypomniał, że była uprawiana i obsiewana. Tylko umowa dzierżawy została wypowiedziana, dlatego leży odłogiem. Są natomiast osoby, które chciałyby ją kupić na cele rolne.
Co ciekawe, wcześniej był to teren wspólnoty wsi, tylko został przekazany do państwa. Mieszkańcy nie liczyli na to, że kiedykolwiek obróci się to przeciwko nim. A tak może się stać, jeśli wizja pola golfowego się ziści.
Wójt odpowiadał, że z działki KOWR do uprawy nadają się dwa-cztery hektary. Zdaniem mieszkańców, nie jest to prawdą.
- Z 27 hektarów użytkowałem 11. Zostaje 16, w większej połowie jako las. A wójt mówi o 2-4 hektarach – wskazywał Grzegorz Leszczuk. To jemu KOWR wypowiedział dzierżawę.
Swoją działkę na terenie przeznaczonym pod golfa ma też – razem z synem i bratem – Henryk Zdanowicz. Łącznie około 15 hektarów.
- Każdy z was posiada gospodarstwo lub działkę z domem. Jak byście się czuli, gdyby ktoś powiedział, że zbuduje pole golfowe, bo jeździć do Gdańska to dla niego za daleko. Dlaczego do Gdańska? Najbliższe pełnowymiarowe pole golfowe jest właśnie w Gdańsku. Dlatego niektórzy się uparli, żeby na siłę zbudować takie pole koło Białegostoku. Wy mu mówicie, że nie zamierzacie sprzedawać ziemi, ale ten ktoś dalej prowadzi procedurę zmierzającą do pozbawienia was waszej własności – irytował się Henryk Zdanowicz.
Podnosił też, że jeśli radni zmienią plan i wpiszą w dokument cele publiczne, to gmina będzie mogła wywłaszczyć teren.
- Tylko jaki tu mamy cel publiczny? W Białymstoku jest 70 golfistów. Rozumiem, gdyby chodziło o drogę, lotnisko, szpital. Korzystają z tego tysiące ludzi. A tu, dla 70 osób, zmierza się do siłowego przejęcia własności mieszkańców Topilca, Kolonii Topilec i Baciut. Siłowego, ponieważ żaden z właścicieli nie zgadza się na sprzedaż swojej własności – apelował do radnych, by nie występowali przeciwko woli mieszkańców.
Park ma poważne wątpliwości
Prócz aspektów społecznych istotne są także aspekty przyrodnicze. Na ten temat wypowiedział się już jasno Narwiański Park Narodowy.
- Jesteśmy parkiem, który wodą stoi, a w ostatnich latach – z powodu suszy - nie stoi. Mamy bardzo dużo wątpliwości co do tej inwestycji – przyznaje Grzegorz Piekarski, dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego.
Dodaje też, że inwestor chce budować pole golfowe w otulinie Narwiańskiego Parku Narodowego, w obszarze specjalnej ochrony ptaków Natura 2000 „Bagienna Dolina Narwi” oraz w bezpośrednim sąsiedztwie obszaru Natura 2000 „Narwiańskie Bagna” a także w korytarzu ekologicznym Bagienna Dolina Narwi.
Przypominał, że otulina została wyznaczona, by chronić Narwiański Park Narodowy i można w niej lokować tylko takie inwestycje, które nie będą stwarzały zagrożenia ze strony działalności ludzkiej.
- Realizacja tej inwestycji może mieć długofalowy wpływ na walory przyrodnicze terenu położonego w sąsiedztwie oraz w Narwiańskim Parku Narodowym – podnosił w rozmowie z nami Grzegorz Piekarski, dyrektor Parku.
Zauważał, że budowa studni głębinowej, systemu nawadniania i nawożenia pól powoduje ryzyko niekorzystnego wpływu na ilość i jakość wód. Ingerencja w naturalne zasoby wodne stwarza zagrożenie zaburzenia reżimu hydrologicznego, od którego w głównej mierze zależą zasoby przyrodnicze Narwiańskiego Parku Narodowego oraz siedliska i gatunki obszarów Natura 2000.
Na terenie, gdzie wójt widzi pola golfowe, stwierdzono trzy stanowiska bobra, obecne są tu lisy, borsuki, jenoty. Obszar Natura 2000 chroni siedliska kszyka i derkacza. Występują tu też gęgawa, gąsiorek, żuraw czy bielik. Piekarski podkreślał, że teren ten łączy ważne korytarze ekologiczne: Bagna Biebrzańskie-Puszcza Knyszyńska, Bagna Biebrzańskie-Bagna Narwiańskie, Bagna Narwiańskie-Bagno Wizna oraz Dolinę Górnej Narwi. Argumenty te również zostały przytoczone na sesji przez Monikę Błażko.
Nic wbrew woli mieszkańców
- Jednoznacznie mieszkańcy nie chcą inwestycji. Poczyniliśmy pierwszy krok. Może warto zrezygnować z kilkudziesięciu kolejnych kroków? – zastanawiała się radna Jadwiga Drozdowska.
Jej kolega z rady Tomasz Kamiński z kolei zauważał, że pole golfowe to jedno, ale kolejne koszty to dojazd czy internet, którego w Topilcu nie ma.
- Jesteśmy na etapie planistycznym pod jakiś cel. Wszelkie dalsze potrzeby są analizowane na obszarze projektowym. Staramy się odpowiedzieć, czy jest możliwość zbudowania pola golfowego – odpowiadał Jakuć.
Mieszkańcy chcieliby tym tematem zainteresować lokalnych polityków. Poseł Krzysztof Truskolaski deklaruje pomoc.
– Interesuję się każdą sprawą, która dotyczy mieszkańców i w którą mieszkańcy chcą zaangażować posła - mówi nam poseł, a jednocześnie szef regionalnych struktur Platformy Obywatelskiej.
Z kolei prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski – jednocześnie prezes zarządu Stowarzyszenia Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego, a prywatnie ojciec posła, deklaruje, że miasto na pewno niczego nie będzie finansować.
- O tej inwestycji rozmawiamy wyłącznie na poziomie werbalnym. Jeżeli już miałaby być finansowana, to rozmawialibyśmy na ten temat w ramach Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego. Jednak po ostatnich sygnałach ze strony mieszkańców, że nie zamierzają sprzedawać ziemi, sprawa stanęła pod znakiem zapytania. Do końca października temat się wyjaśni. I jeśli nie będzie zgody mieszkańców, nie będziemy też ponosić kosztów związanych z raportem oddziaływania na środowisko. Jeśli ktoś sobie czegoś nie życzy, nie będziemy tego robić – deklaruje w rozmowie z nami Tadeusz Truskolaski.
Zmiany w prawie o sprzedaży alkoholu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?