Rozegrane w Polsce mistrzostwa świata do lat 20, mundial kobiet we Francji, PKO Ekstraklasa, krajowe superpuchary, a za chwilę czołowe ligi w Europie i nie tylko - wszystkie toczone według znowelizowanych przepisów gry w piłkę. Jeśli ktoś był zdziwiony, że sędzia nie odgwizdał ręki skierowanej na godzinę piątą lub siódmą, albo że przy rzucie wolnym nie trwa walka o pozycje w murze, to za te i inne zmiany odpowiada International Football Association Board (IFAB), czyli Międzynarodowa Rada Piłkarska. Dlaczego zostały wprowadzone?
- Głównie po to, by odzyskać czas związany z systemem VAR - tłumaczył sędziujący mecze PKO Ekstraklasy Tomasz Kwiatkowski. - Dlatego ich większość sprawia, że przerw w grze jest mniej i jest ona płynniejsza. Po drugie nowe regulacje mają sprawić, że pewne sytuacje będą bardziej sprawiedliwe. I po trzecie, w końcu wiele rzeczy zostało uszczegółowionych i opisanych w przepisach, co powinno być czytelniejsze dla kibiców.
Goli ręką nie będzie
Rewolucji w przepisach nie ma, choć jest kilka istotnych zmian. Największe zaszły przy rzutach wolnych, rzutach karnych, wznowieniach gry, w procedurach meczowych i zagraniach piłki ręką, które zawsze wywołują największe kontrowersje.
- One były, są i będą - nie miał wątpliwości 41-letni arbiter i dodał: - W przypadku ręki przede wszystkim zmieniło się to, że jeśli piłkarz opanuje nią piłkę, przypadkowo czy nieprzypadkowo, świadomie lub nieświadomie, i zdobędzie bramkę, to takie zagranie zawsze zostanie odgwizdane. Dotyczy to także sytuacji, gdy piłka najpierw odbije się od innej części ciała i dotknie ręki, co w pozostałej części boiska nie będzie traktowane jako przewinienie, o ile zostaną zachowane inne warunki. Ogólnie pojęty świat futbolu oczekuje, żeby bramki nie były zdobywane ręką czy przy jej pomocy. Zdarzyła się sytuacja, gdy zawodnik strzelił gola głową, ale nim piłka wpadła do pustej bramki, odbiła się od jego ręki. Uznano, moim zdaniem słusznie, że takie gole nie będą uznawane. Wcześniej to była kwestia interpretacji, rzecz zapisana w rekomendacji. Teraz jest to przepis.
Dodajmy, że dotyczy on zagrania przez drużynę będącą w ofensywie. W defensywie sytuacja jest inna.
- Jeżeli piłka z bliskiej odległości odbije się od części ciała innej niż ręka, ale w końcu w nią trafi, tyle że ta będzie ułożona naturalnie, to nie będzie przewinienia. Oczywiście tutaj jest kwestia odległości. Przykład z poprzedniego sezonu i meczu Lechia - Arka. Błażej Augustyn chciał zagrać głową piłkę, którą widział od początku zagrania. Nie trafił w nią i dodatkowo spadła mu na rękę. Przewinienie zostało odgwizdane. Gdyby jednak piłka najpierw dotknęła jego głowy, wtedy zostałoby to uznane za kiks i wykroczenia by nie było - tłumaczył Kwiatkowski.
Zmieniła się też interpretacja powiększenia obrysu ciała. - Odgwizdywane jest każde rozmyślne zagranie piłki ręką, gdy jest ruch ręki do piłki lub gdy ręka nienaturalnie poszerza obrys ciała. Przewinienie jest zawsze, jeśli piłkarz dotknie piłki ręką uniesioną powyżej linii barków. Wyjątkiem jest wspomniany kiks, kiedy zawodnik sam siebie nabije. Dodatkowo wprowadzono pojęcie ręki podpierającej. Jeżeli zawodnik jest blisko piłki, walczy o nią, na przykład wykonując wślizg, to po trafieniu nią w rękę podpierającą nie ma wykroczenia. Oczywiście przy założeniu, że ręką nie została umyślnie ułożona, by piłkę zatrzymać. Natomiast jeśli odległość wynosi trzy-cztery metry i więcej, to traktujemy zagranie jako interwencję parabramkarską i wtedy jest przewinienie. Zatem w przypadku zagrania ręką aż tak dużo się nie zmieniło, ale fajnie zostało wszystko opisane i wyjaśnione - zwrócił uwagę bohater odcinka z cyklu Canal+ Sport „Liga od kuchni” o derbach Krakowa.
Dzięki doprecyzowanym zasadom zawodnicy w defensywie nie muszą już chować rąk za plecy. Takie ułożenie ograniczało ich ruchy. - Wystarczy, że ręka nie poszerzy nienaturalnie ciała, wtedy będzie uznana jako uprawniona - zapewnił Kwiatkowski.
Myśl błyskawicznie i graj
Kolejny fragment gry, który uległ modyfikacji, to rzuty wolne. Zwłaszcza przy ich szybkim wykonywaniu, na przykład po faulach taktycznych. - Mamy dwa rodzaje sytuacji. Pierwszy dotyczy możliwości szybkiego wznowienia i odłożenia ewentualnej kartki do zakończenia akcji. Do tej pory jeśli przewinienie kwalifikowało się na kartkę i sędzia przerwał grę, to drużyna będąca w ofensywie musiała zaczekać ze wznowieniem aż sędzia zakończy procedurę ukarania zawodnika drużyny przeciwnej. Obecnie, jeśli akcja dla zespołu atakującego wciąż jest korzystna, to arbiter pozwala na błyskawiczne rozpoczęcie gry, a dopiero po zakończeniu akcji wraca do napomnienia piłkarza, który dopuścił się przewinienia - objaśniał sędzia 29 meczów w 37 kolejkach poprzedniego sezonu ekstraklasy i dodał drugą ewentualność.
- Zachodzi, gdy drużyna ma realną szansę na strzelenie gola. Na przykład napastnik będzie wychodził sam na sam i zostanie nieprzepisowo powstrzymany, ale szybkie wznowienie pozwala zachować okazję realną. Wtedy sędzia pozwala grać, ale po zakończeniu akcji piłkarz drużyny broniącej otrzyma żółtą kartkę, nawet jeśli przewinienie kwalifikowało się na czerwoną - zaznaczył Kwiatkowski.
To podobne zasady, jakie panują od kilku sezonów w przypadku kartek za przekroczenie przepisów w klarownej sytuacji w polu karnym lub poza nim. W pierwszym przypadku, jeśli przewinienie kwalifikuje się na czerwoną kartkę, ale drużyna atakująca ma rzut karny, to wtedy piłkarz zespołu broniącego otrzymuje tylko żółtą, przy założeniu, że obrońca miał możliwość zagrania piłki. Identyczny faul popełniony poza polem karnym skutkuje usunięciem z boiska.
Ewolucja zaszła też w zasadach przy rzutach wolnych, przy których drużyna w defensywie ustawia mur z minimum trzech piłkarzy. - To jest warunek, żeby reguła została zastosowana. Wtedy współpartner czy współpartnerzy gracza wykonującego rzut wolny mogą stać nie bliżej niż jeden metr od muru. Zmiana wzięła się z tego, że w murze dochodziło do konfrontacji, przepychanek, etc. Sędzia miał bardzo duże problemy, żeby zarządzać tego typu zdarzeniami - wyjaśnił 41-letni arbiter, który wraz z kolegami po fachu... przestał być powietrzem podczas meczów. To kolejna nowelizacja, tyle że dotycząca wznowienia gry.
- IFAB pokazywał akcję, w której piłka odbiła się od sędziego i wpadła do bramki. Zgodnie ze starymi, obowiązującymi wtedy przepisami, gol został uznany. Obecnie takie coś nie przejdzie, a akcja zostanie wznowiona rzutem sędziowskim. Podobnie jak w innych częściach boiska, jeśli sędzia dostanie piłką i w ten sposób stworzy korzystną akcję dla drużyny, która w niego trafiła. Trzeci przypadek dotyczy sytuacji, gdy piłka zagrana przez drużynę A uderzy w sędziego i przejmie ją drużyna B. W takich sytuacjach gra jest przerywana i po rzucie sędziowskim piłkę przejmuje zespół, który był w jej posiadaniu przed jej zagraniem. Jeśli zdarzenie ma miejsce w polu karnym, wtedy pada łupem bramkarza - opowiadał Kwiatkowski.
Zmiany zaszły też przy wznowieniach we własnym polu karnym. - Chodzi o tzw. piątki i wszystkie rzuty wolne. Do tej pory piłkarz wykonujący wznowienie musiał czekać, aż pozostali piłkarze opuszczą pole karne i zagrać piłkę poza nie. Obecnie może ją zagrać do partnera, który znajduje się w obrębie „szesnastki”. Nie musi też czekać, by gracz przeciwnika je opuścił, o ile w tym nie przeszkadza. Z drugiej strony to staje się elementem taktyki, bo dzięki temu drużyna przeciwna może szybciej założyć pressing itd. Fajnie to było widać na mistrzostwach świata do lat 20. Gra była płynniejsza. Zmiana korzystnie wpłynęła na widowisko - podsumował ekstraklasowy sędzia.
Bonus dla bramkarza
Z kolei przy rzutach karnych bramkarz - poza tym, że nie może dotykać słupków ani poprzeczki - musi mieć przynajmniej jedną stopę na linii bramkowej lub nad nią, a nie dwie, jak dotychczas. Niezastosowanie się do przepisu będzie odgwizdywanie tylko w przypadku, jeśli bramkarz obroni jedenastkę.
- Gdybyśmy powtarzali także w przypadku gola, wtedy karalibyśmy strzelca, który żadnego błędu nie popełnił - stwierdził Kwiatkowski, dodając, że za kontrolowanie przestrzegania przepisu odpowiada VAR. Idealny przykład mieliśmy w meczu West Ham United - Manchester City w pierwszej kolejce Premier League. Łukasz Fabiański obronił strzał Sergio Aguero, ale sędziowie klatka po klatce dostrzegli, że 34-letni Polak przed kopnięciem rywala wyskoczył obiema stopami kilka centymetrów przed linię. Powtórzoną jedenastkę Argentyńczyk wykorzystał, gol został uznany, mimo że Fabiański prawdopodobnie też pospieszył się z interwencją.
- Do tej pory przepis, choć nieco inny, był trochę martwy. IFAB pokazał przykład, gdzie zanim strzelec kopnął piłkę, bramkarz był dwa metry przed linią, skracając kąt i ułatwiając ewentualną obronę. Teraz będą bardziej sprawdzani, ale dostali też pewien bonus w postaci jednej stopy, która nie musi być na linii. Zmiana może się wydawać mała, ale z punktu widzenia taktyki bronienia i podejścia sędziów jest spora - ocenił arbiter.
Poza tym modyfikacji uległy zmiany piłkarzy. Gracze zdejmowani z boiska nie muszą schodzić do środka boiska przy linii bocznej. Mają je opuścić najkrótszą możliwą drogą. - To kwestia usprawnienia gry, o której mówiliśmy na początku. Każda zmiana zwykle trwa około 30 sekund, a w doliczonym czasie gry jeszcze dłużej. Gorsze były zmiany taktyczne, gdy piłkarz, który miał zejść już wcześniej uciekał do narożnika itd. Choć sędziowie i tak to doliczali, to dla widza było to męczące, czasem wręcz wywoływało niezdrowe emocje. Dlatego teraz graczowi, który opuszcza plac gry sędzia wskazuje miejsce, gdzie ma to zrobić. Zwykle to najbliższa linia boczna lub końcowa. Oczywiście przy zachowaniu bezpieczeństwa, by przykładowo nie kierować piłkarza gości pod trybunę fanatyków drużyny przeciwnej - zaznaczył Kwiatkowski, który wraz z innymi arbitrami od tego sezonu może karać kartkami nie tylko piłkarzy, lecz także trenerów i ich sztaby.
- Ta zmiana była potrzebna. Jest dużym ułatwieniem do zarządzania ławkami rezerwowych. Do tej pory była procedura trzech kroków, z upomnieniami, ale ona się wyczerpała. Teraz sprawa jest czytelniejsza, a kartka inaczej powinna wpływać na sztaby niż reprymenda - przewidywał sędzia, który prowadził już trzy mecze w tym sezonie PKO Ekstraklasy i korzystał z tej regulacji.
W przypadku, gdy arbiter i jego asystenci nie są w stanie wskazać na ławce osoby, która przekroczyła przepisy, wtedy żółtą kartkę otrzymuje trener.
- Do tej pory pewne kwestie były w kryteriach, co pozostawiało pole do interpretacji. Teraz te najważniejsze zostały zapisane w przepisach, które sprawią, że rozwiązywanie pewnych kwestii będzie bardziej przejrzyste. Oczywiście im dalej w sezon, tym lepiej będziemy poznawać szczegóły nowości oraz wytyczne - podsumował Tomasz Kwiatkowski.