Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Hirnle walczy o ponad pół miliona złotych odszkodowania

(mw)
w piątek w białostockim sądzie
w piątek w białostockim sądzie Wojciech Wojtkielewicz
Znany białostocki kardiochirurg domaga się tej kwoty za siedmiotygodniowy pobyt w areszcie, a przez to utratę intratnej umowy o pracę. Lekarz został aresztowany w 2005 roku. Był podejrzany o przyjęcie łapówki. Po latach okazało się, że niesłusznie.

W piątek przed białostockim sądem okręgowym ruszył proces o odszkodowanie. Prof. Tomasz Hirnle domaga się łącznie ponad 500 tysięcy złotych. Z tego 100 tysięcy złotych stanowi zadośćuczynienie za tymczasowe aresztowanie, reszta to wyrównanie poniesionej przez niego szkody majątkowej.

Chodzi o to, że w sytuacji podejrzeń o korupcję i aresztowania profesor stracił korzystną umowę z kliniką kardiochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, której był szefem. Wrócił wprawdzie do pracy, ale już na gorszych zasadach. Umowę o pracę, na warunkach zbliżonych do tych sprzed aresztowania, profesor Hirnle podpisał dopiero trzy lata później. I właśnie za ten okres znany lekarz domaga się wyrównania wynagrodzenia.

W areszcie z pospolitymi przestępcami

W piątek na rozprawie sąd przesłuchiwał profesora, także na okoliczność jego pobytu w areszcie śledczym.

- Nie miałem najmniejszego poczucia winy, a zostałem osadzony z pospolitymi przestępcami. O ile w mojej celi przebywali podejrzani o przestępstwa gospodarcze, to na spacerze spotykałem osoby oskarżone o morderstwa, które nagabywały mnie o różne rzeczy - opowiadał chirurg na sali rozpraw. Dodał, że najczęściej chodziło o podzielenie się z osadzonymi wiedzą medyczną, w jaki sposób symulować chorobę, by uniknąć kary.

Uniewinniony od korupcyjnych zarzutów profesor opowiadał też w piątek o samym zatrzymaniu go przez policję 13 czerwca 2005 roku. - Policja wdarła się do mojego pokoju między pacjentami, twierdząc, że przyjąłem łapówkę. Za chwilę musiałem przeprowadzić operację, a pacjentka już czekała na stole operacyjnym. Pozwolono mi przeprowadzić tą operację, ale na sali towarzyszył mi uzbrojony policjant. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem, żeby chirurg operował z pistoletem za plecami - przyznał prof. Tomasz Hirnle.

Przypomnijmy. Prokuratura ustaliła, że inicjatorem prowokacji łapówkarskiej był Wojciech S., ówczesny podwładny Hirnlego. Wynajął ludzi z warszawskiego półświatka, którzy mieli wręczyć kardiochirurgowi kopertę z 5 tysiącami złotych. To było w czerwcu 2005 roku. Jesienią ubiegłego roku, po kilku latach procesu, Sąd Najwyższy uznał ostatecznie, że profesor Hirnle jest niewinny.

Kolejna, prawdopodobnie już ostatnia, rozprawa w procesie o odszkodowanie odbędzie się za miesiąc.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny