Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tokio 2020. Katarzyna Wasick piąta w olimpijskim finale. Niezwykła historia polskiej pływaczki

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Katarzyna Wasick w olimpijskim finale 50 m kraulem
Katarzyna Wasick w olimpijskim finale 50 m kraulem Pawel Relikowski / Polska Press
Do podium zabrakło 0,11 sek. Mało i dużo. W wyścigu na 50 m kraulem liczy się każdy ułamek sekundy. - Tyle miałam do oddania. Cztery dziewczyny były szybsze ode mnie i widocznie tak miało być. Piąte miejsce to przecież moje najlepsze osiągnięcie na igrzyskach – mówiła Katarzyna Wasick po olimpijskim finale.

Zapewniała, że jest zadowolona, ale łzy też pojawiły się w trakcie rozmowy. W końcu otwarcie mówiła wcześniej o walce o medal, może nawet rekordzie świata.

- To schodzą ze mnie emocje, które towarzyszą takiemu startowi – mówiła. - Jestem z siebie dumna, bo wyścigu to ja nad nimi panowałam, byłam maksymalnie skupiona. Na tyle mnie było mnie stać w tym dniu.

Nawet bez medalu w Tokio historia to bardzo niezwykła. Zanim 29-letnia Wasick dopłynęła do roli faworytki, w CV wpisane miała aż trzy występy na igrzyskach olimpijskich. W indywidualnych konkurencjach nie ocierała się nawet o półfinały. W Pekinie, Londynie i Rio zajmowała miejsca pod koniec trzeciej dziesiątki. Po starcie w Brazylii przerwała karierę na dwa lata, pracowała w przychodni w USA (ukończyła psychologię), gdzie od prawie dekady spędza większość czasu. W 2018 roku postanowiła wrócić do treningów. Po drodze zmienił się nie tylko jej stan cywilny i nazwisko. Całkiem nowe było też podejście do sportu. Takie amerykańskie - to słowo pasuje tutaj najlepiej.

- Nie dowierzałam, że mogę dorównać wielkim zawodniczkom. Nie byłam wystarczająco odważna, żeby realizować swoje cele. Teraz niczego się nie boję – opowiadała już w Tokio.

Przełom nastąpił, gdy zaczęła startować w pływackiej lidze ISL założonej przez ukraińskiego miliardera Konstantyna Grygoryszyna. Tam przyszły pierwsze sukcesy, świetne starty, wiara w swoje możliwości. Wydłużała się lista mocnych pływaczek, które pokonała. Srebrny medal na mistrzostwach Europy w Budapeszcie w 2020 roku dał jej pewność, że płynie w dobrą stronę.

- Trzeba wierzyć w siebie każdego dnia, wierzyć w swoją pracę. Przez dłuższy duży okres mojej kariery nie poprawiałam wyników, stałam w miejscu. Wierzyłam jednak, że kiedyś mój moment przyjdzie i tak się stało. Popłynęłam w olimpijskim finale. Niesamowite przeżycie – emocjonowała się w niedzielę.

Na olimpijskiej pływalni stawała przed dziennikarzami pewna siebie, wygadana. - Wilk łatwo skóry nie oddaje – nawiązywała żartobliwie do swojego panieńskiego nazwiska. - Powalczę o medal – deklarowała.

Walczyła, ale w wyścigu na 50 m kraulem wszyscy płyną równo, ręka w rękę. Jeżeli nie nazywasz się Caleb Dressel (kolejne złoto z rekordem olimpijskim), to trudno odsadzić stawkę. Decydują detale.

- Samego wyścigu nawet nie pamiętam. Pełen automatyzm – mówiła Wasick. - Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo jak zawsze wszystko zrobiłam na sto procent. Wystarczyło na tyle, na ile wystarczyło. Idę dalej. Motywuje mnie moja rodzina, która wspiera mnie gorszych i lepszych momentach mojej kariery. Wiem, że oni zawsze tam będą. Mam niesamowitą drużynę niesamowitych ludzi koło siebie, z nimi spokojnie mogę przygotowywać się dalej. I ta ich miłość daje mi tyle energii, że w pewnym momencie im to oddam.

Nowy plan trzyletni - Paryż 2024?

- Na pewno to nie jest koniec. Przygotowuję się dalej, a jak życie się ułoży, zobaczymy. W planach jest kolejny sezon, kolejne zawody. Będę walczyć. Z tym samym nastawieniem, że nie ma co się załamywać. Nawet jeżeli jest moment w życiu, w którym mamy wątpliwości, trzeba walczyć o swoje – Wasick wygłaszała niemal mowę motywacyjną. - Studia psychologiczne, ale też lata doświadczenia uświadomiły mi, że po prostu trzeba się cieszyć życiem i tym, co się robi. Ja kocham pływanie i to jest dla mnie najważniejsze. To jest moja pasja. Czasami wynik nie jest taki, jak się oczekuje, ale trzeba walczyć o swoje marzenia.

Złoty medal zdobyła Australijka Emma McKeon, bijąc przy okazji rekord olimpijski - 23,81 s.

Bilans osiągnięć polskich pływaków w tokijskim basenie to cztery finały. O cztery więcej niż pięć lat temu w Rio de Janeiro. Wielki potencjał ujawnił Jakub Majerski, do półfinału 200 m na dopłynęła na plecach niespełna 16-letnia Laura Bernat. Coś drgnęło. Tyle że nie przykryło to skandalu z odesłaniem z Japonii do domu sześciu zaprzysiężonych olimpijczyków. Polskie pływanie w najbliższych tygodniach może czekać trzęsienie ziemi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tokio 2020. Katarzyna Wasick piąta w olimpijskim finale. Niezwykła historia polskiej pływaczki - Gazeta Krakowska

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny