Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tokary. Jak znowu przyjedziecie za dwanaście lat, to wszystko tu będzie zarośnięte

Julita Januszkiewicz
Julita Januszkiewicz
Mostu nie ma, ale mamy za to prom. Tam gdzie kiedyś była  historyczna przeprawa - mówi Eugeniusz Wichowski, wójt Mielnika.
Mostu nie ma, ale mamy za to prom. Tam gdzie kiedyś była historyczna przeprawa - mówi Eugeniusz Wichowski, wójt Mielnika. Anatol Chomicz
Pani! Jak ja w 1963 roku chodziłem do szkoły w Tokarach, to było w niej 78 dzieciaków. A teraz jest może pięcioro, sześcioro. Dojeżdżają do szkoły w Mielniku - mówi sołtys Franciszek Hruświcki

Pomyślałem, że pewnego dnia wsiądę na rower i przejadę się przez wieś. Może komu dzień dobry powiem, albo mi się ktoś ukłoni. No i się przejechałem. Ani ja nikomu, ani mnie nikt się nie ukłonił - wzdycha Zygmunt Kuźmicz, 85-letni mieszkaniec Tokar. Siedzi na ławce przed płotem. Po drugiej stronie ulicy stoi ozdobiony kwiatami prawosławny krzyż.

Do tej przygranicznej miejscowości w gminie Mielnik po raz pierwszy pojechaliśmy w 2004 roku, tuż przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Wtedy mieszkańcy na zmiany patrzyli bez entuzjazmu, ale i bez obaw. - Na mój rozum to tylko bogaci wejdą do tej Unii. Im będzie lepiej - mówił Teodor Majczuk.

Domy z cegły, ale puste

Po dwunastu latach wracamy do Tokar. Chcemy sprawdzić czy zniknęły obawy mieszkańców związane z wejściem do Unii. A może pojawiły się nowe nadzieje? Dziś przez wieś biegnie asfaltowa droga. Murowane i drewniane chałupy. Jedne bardziej zadbane, inne nieco mniej. Zygmunt Kuźmicz mieszka pod 93. numerem. Wydaje się więc, że skoro tutaj tak dużo domów, to i mieszkańców powinno być wielu.

- Ale te domy stoją puste. Chyba z dziesięć jest takich. Wieś się wyludnia. Kiedyś zaszło się do sąsiada porozmawiać. Życie było jakieś inne, wesołe. A teraz? Młodych nie ma, starsi powymierali. Klęska jakaś - zamyśla się pan Zygmunt.

Wychował troje dzieci. Syn z córką mieszkają w mieście, a najmłodszy pracuje w przepompowni ropy w Adamowie.

Czy dobrze w Unii seniorowi rodu? - Dla rolników to bardzo dobrze. Mają dopłaty, ale gdyby je zabrali, to kaplica. Unia wspomoże, ale i swoje też odbierze. Nawozy i opryski są drogie, a mleko tanieje. Ja już nie gospodarzę, ale wiem jak te sprawy stoją. Kiedyś widziałem jakieś efekty pracy. A teraz? Nic - wzrusza ramionami pan Zygmunt.

I jeszcze te dziki, które niszczą uprawy. - Dawniej tyle ich nie było. A politycy nic sobie z tego nie robią. Przecież ludzie przez całą zimę stali w ciągnikach przed Warszawą - przypomina pan Zygmunt.

Nie odczuwa, odkąd żyje w Unii, by mu się polepszyło. Ale w cieniu domu stoją kolektory słoneczne. - A cholera go wie, jak się to urządzenie nazywa. Najważniejsze, że za darmo jest gorąca woda. Jak jest słonecznie, to sama się nagrzewa. Aż 300 litrów. I nie trzeba centralnego rozpalać. Jest więc oszczędnie i wygodnie - zachwala Kuźmicz.

Chociaż wątpi, by ten luksus był możliwy dzięki pomocy z Unii. - Za to trzeba było zapłacić 2400 zł. Podobno jak się zakłada samemu, to trzeba wydać 10 tysięcy złotych. A tu gmina sponsorowała. U nas we wsi, może z pięciu, sześciu gospodarzy to ma - ożywia się starszy pan.

Wsią rządzi Franciszek Hruświcki. Sumiasty wąs, siwe włosy. Tutejszy. Opiera się o rdzewiejącą żelazną furtkę. I rozprawia, co chwilę uciszając głośno ujadającego psa. Opowiada, że za komuny włóczył się po świecie. - Za towarzysza Gierka na Dolnym Śląsku przez pięć lat budowałem hutę. Ale w 1979 roku zjechałem w rodzinne strony - wspomina sołtys.

Żartuje, że teraz jest na lekkim chlebie. Przepisał gospodarkę na syna. Bo córki wyjechały do miasta. A najmłodsza uczy się w Czartejewie.

Pan Franciszek żałuje, że jego dzieci nie załapały się na dodatek 500 plus. - Sporo bym pieniędzy dostał. Nie musiałbym pracować. Jeszcze przez pół roku na tą najmłodszą wezmę 500 złotych. Ale w październiku skończy 18 lat. I pomoc się skończy - rozkłada ręce sołtys.

Ale nie pierwszy raz w życiu ma takiego pecha. Bo jak przekazał synowi gospodarstwo, to rodzinne mu nie przysługiwało. - Niedużo tego było, ale zawsze na internat dla córki by wystarczyło. Ale teraz mi to wyrównają - mówi zadowolony Hruświcki.

Sołtysem w Tokarach jest od dwóch lat. I nie narzeka. Czasami podatek zbierze, albo na sesję do miasta pojedzie. Ubolewa tylko, że Tokary zestarzały się i opustoszały. - Za 12 lat, jak znowu przyjedziecie, to będzie tu wszystko zarośnięte - przewiduje. Skąd ta pewność? - Pani! Jak ja chodziłem do szkoły w Tokarach, było 78 dzieciaków - dodaje. - A teraz jest może pięcioro, sześcioro. Dojeżdżają do szkoły w Mielniku.

O Unii sołtys mówi bez entuzjazmu, ale i bez lęku. - Żeby jeszcze te dopłaty z zachodnimi wyrównali. Oj, strasznie, ludzie dostają po tyłku. Bo w jednym miesiącu jest dobrze, a potem znowu źle. Ceny niskie, żywiec poniżej kosztów produkcji. Gospodarze nabiorą hektarów, mają krowy, a dostają grosze- niepokoi się Franciszek Hruświcki.

Tuż przed sklepem gawędzą dwie starsze kobiety w chustach na głowie. Dopytujemy, jak im się żyje w Unii.

- Nie wiem, co ona nam dała. Baby wiedzą jak zupę mieszać, a nie wypowiadać się o Unii - zżyma się ta starsza.

A młodsza obok zanosi się od śmiechu. - Przejedźcie się przez wieś. Żywego ducha nie ma. Może dziesięć osób to tu jest, bo reszta poumierała. A te co zostały, to mają już srebrne głowy. O Jezu kochany, Agnieszka chodź na ratunek - woła po sprzedawczynię.

40-letnia kobieta jest lekko stremowana naszą wizytą. Z radia płynie melodia Celine Dion. - Dla mnie Tokary to miejsce, w którym mieszkam. Czy to koniec czy początek Unii? To wy nie wiecie, z której strony zacząć? - dziwi się kobieta.

Jedziemy do Kazimierza Zalewskiego, byłego sołtysa Tokar. Byliśmy u niego w 2004 roku. W gospodarstwie wita nas rodzina: - Tak się żyje, że z głodu się nie umrze. Ja bym połowę wygnał tych krętaczy i złodziei - Zygmunt Zalewski nie pozostawia suchej nitki na politykach. Obok kobieta. Uspokaja go: - Cicho bądź, bo nagrywają.

Zaraz z pola wraca były sołtys. - A o co chodzi? Nie mam czasu, na głupoty. Dajcie spokój - wsiada na ciągnik i szybko odjeżdża.

Trylogia, to sztuczna historia

Eugeniusz Wichowski, wójt Mielnika, próbuje usprawiedliwić nieskłonnych do rozmowy o Unii mieszkańców Tokar.

- Znacznie się zmieniło. Przyszła Unia i okazało się, że takie gospodarstwa jak moje są w stanie utrzymać jedną osobę. Trzeba dużo myśleć, by był godny dochód. Jest trudniej. Mimo, że są unijne dopłaty do hektarów- zauważa Wichowski.

Sam przedsiębiorczy i zaradny. Oprócz pracy w gminie, uprawia 15 hektarów ziemi. Skończył studia rolnicze. Ma też 12 hektarów lasu.

- Ale gdybym miał utrzymać rodzinę z gospodarstwa, a żona nie pracowałaby, to w niedzielę nie chodziłbym do cerkwi czy kościoła, a musiałbym wyciągać rękę po jałmużnę - przyznaje Wichowski.

Dwanaście lat temu też był wójtem Mielnika. W 2010 roku przegrał wybory. Zastąpił go Adam Tobota, który zamarzył, by nad Bugiem stworzyć Park Historyczny „Trylogia”. Ale nic z tego nie wyszło. Bo zarząd województwa zabrał 30 mln zł dotacji. Skończyła się też kariera wójta Adama Toboty. Na stare śmieci wrócił Eugeniusz Wichowski.

- Nie będę próbował z Trylogią, bo to sztuczna historia. A my mamy własną. Tutaj też się rozwijała kultura. Ruś Kijowska przyjęła przecież chrzest w 988 roku - przypomina wójt.

Prawa miejskie Mielnik otrzymał już w 1440 roku. A w 1501 roku zawarto tutaj unię polsko-litewską. - Proszę sobie wyobrazić, że ludzie jeszcze przychodzą z zaproszeniami na otwarcie parku Trylogii. Tak to było nadmuchane medialne - ma za złe Wichowski.

Po niespełnionej inwestycji zostały tylko stroje z epoki. Zarabiają na siebie. W tym roku umowy na ich wypożyczenie opiewają w sumie na 25 tys. złotych.

- A przecież można było dostać pieniądze i na basen, i na Trylogię, ale niezaradność spowodowała, że je utracono - wypomina wójt Wichowski.

W 2004 roku też miał marzenia. Chciał w Mielniku postawić odkryty basen. Dzisiaj jest ostrożny w mówieniu o swoich planach. Choć nadal żałuje, że nie udało się wybudować pływalni. Bo to byłaby nie lada atrakcja turystyczna.

- Miałem gotowy projekt, który mogłem realizować w latach 2010-2014. Ówczesny wójt chciał postawić basen kryty. No i mamy dwie dokumentacje odkrytego i krytego. Nie będzie niczego, bo Unia nie daje już na to - mówi z ciężkim sercem Wichowski. W zamian chce nad rzeczką Rubinek przygotować miejsce wypoczynku dla rodzin.

Przed laty Wichowski planował wybudować most na Bugu. - Nadal go nie ma, ale mamy za to prom. Tam gdzie kiedyś była historyczna przeprawa. Tędy przepływali królowie polscy - podkreśla z dumą wójt.

Zawozi nas na przedmieścia Mielnika nad Bug. To stąd na drugą stronę brzegu za darmo rocznie przepływa 32 tysiące osób. Na pomysł przepraw promem wpadł były wójt. Obecny jest z tego zadowolony.

Bez przejścia ani rusz

Ale Wichowski od lat stara się, żeby w Koterce powstało przejście graniczne dla ruchu turystycznego. Bo Tokary w 1945 roku zostały przecięta przez granicę. Prawosławni mieszkańcy wsi modlą się w błękitnej cerkiewce na uroczysku Koterka, która stoi tuż przy drodze do Wysokiego i Wołczyna. Świątynia powstała w miejscu objawienia się Matki Boskiej, którego doznała Maria Iwaszczuk.

- Być może ktoś kiedyś zrozumie, że ta granica jest sztuczna. To zasiek kolczasty, którego nie można przekroczyć. Ale myślami jesteśmy po tamtej stronie. Zostały tam nasze rodziny. Nie możemy ich odwiedzić, bo trzeba mieć paszport, wizę. Skrzywdzono mieszkańców dzieląc Tokary na pół. Jesteśmy w Unii i nikt nie dba o nas - wzrusza się wójt.

Ma dwie działki rolne, które graniczą z Białorusią. Zachodzi tam, ale nie może dalej iść. A tam przecież jego przodkowie chodzili do cerkwi, tato był ministrantem. Babcia śpiewała w chórze. W Wysokiem, po białoruskiej stronie jest kościół - ważny dla mieszkańców Tokar.

- Nie da się tego przekreślić. Polska wtrącała się w sprawy Białorusi, a przez to i my mamy źle - ocenia Eugeniusz Wichowski.

Na Unię nie narzeka. Jako przykład podaje solary. Zamontowano je aż w 350 gospodarstwach. - Ciepłej wody mamy full, a w samym urzędzie można ogrzać 500 litrów wody-śmieje się gospodarz Mielnika.

Oburza go to, że w statystykach gmina jest pokazywana jako jedna z najbogatszych. Bo dochód jest liczony na głowę. - A ja muszę kombinować jak wyleźć z tej biedy. Każdą złotówkę, jak kiedyś oglądałem trzy razy, to teraz pięć. Muszę wymienić drzwi w OSP. I zastanawiam się z czego zdjąć, by znaleźć te niecałe 50 tys. zł -mówi wójt.

W Tokarach od ośmiu lat mieszkają potomkowie polskich zesłańców do Kazachstanu. Gmina wyremontowała Sikorskim mieszkanie.

- Były chwile, że pan Sikorski kupował u mnie świniaka, ale pewnego dnia nie przyszedł. Bo nie miał pracy i pieniędzy. Tylko myszy po lodówce biegały - opowiada Wichowski.

Zaproponował repatriantowi pracę w zakładzie komunalnym, a jego żonie opiekę nad świetlicą. Ich córka ułożyła sobie życie w Czartajewie. Tu wyszła za mąż. Ale wójt nie zamierza już nikogo więcej sprowadzać. Sparzył się. - Na początku ładnie to wygląda, a potem ludzie zapominają o swoich nowych sąsiadach - nie kryje żalu.

Tu Unia się zaczyna

U Kazimierza Zalewskiego, byłego sołtysa Tokar, byliśmy w 2004 roku. Rolnik głosował wtedy za wejściem Polski do UE. - Innej drogi nie ma. Za czym mamy głosować? Za wschodem? - przekonywał przed laty.

Granica podzieliła po drugiej wojnie światowej tę wieś na pół. Ludzie w Tokarach patrzyli na Unię bez obaw. Historia ich nie oszczędzała, umieją przetrwać ciężkie czasy.

Tu Unia się zaczyna. Powroty

12 lat minęło od maja 2004 roku, gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej. Odwiedziliśmy wtedy przygraniczne miejscowości naszego regionu. Pytaliśmy ludzi, jakie mają nadzieje, obawy. Teraz razem z dziennikarzami Radia Białystok sprawdzimy, co zostało z tamtych oczekiwań, wątpliwości. Reportaż z wizyty w gminie Mielnik można też także usłyszeć dziś - 27 maja - na antenie Polskiego Radia Białystok godz. 11.15 i 22.30 oraz odsłuchać na stronie www.radio.bialystok.pl. 3 czerwca opiszemy powrót do przygranicznych miejscowości nad Kanałem Augustowskim. Wtedy też będzie można usłyszeć reportaż na antenie Polskiego Radia Białystok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny