Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To ułani. Chłopcy malowani

Julita Januszkiewicz [email protected] tel. 085 715 45 45
Szwadron Kawalerii "Zaza” jest ozdobą uroczystości państwowych, pokazów kawaleryjskich i rekonstrukcji bitew. Spełnia bardzo istotną rolę w życiu kulturalnym Turośń. To właśnie, między innymi, z jego inicjatywy od kilku lat w gminie odbywa się "Dzień Konia”. Kawalerzyści spotykają się też z innymi ułanami z kraju. Są zaprzyjaźnieni z podobnymi szwadronami w Lublinie, Warszawie, Poznaniu i Suwałkach. Wymieniają się doświadczenia i uczestniczą w zawodach, czyli: w popisach jeźdźców, cięciach szablą, władaniu lancą. Kiedyś służyły one kształtowaniu wojennego kunsztu. Teraz są rozrywką sportową.
Szwadron Kawalerii "Zaza” jest ozdobą uroczystości państwowych, pokazów kawaleryjskich i rekonstrukcji bitew. Spełnia bardzo istotną rolę w życiu kulturalnym Turośń. To właśnie, między innymi, z jego inicjatywy od kilku lat w gminie odbywa się "Dzień Konia”. Kawalerzyści spotykają się też z innymi ułanami z kraju. Są zaprzyjaźnieni z podobnymi szwadronami w Lublinie, Warszawie, Poznaniu i Suwałkach. Wymieniają się doświadczenia i uczestniczą w zawodach, czyli: w popisach jeźdźców, cięciach szablą, władaniu lancą. Kiedyś służyły one kształtowaniu wojennego kunsztu. Teraz są rozrywką sportową. fot. Julita Januszkiewicz
Na co dzień są uczniami, urzędnikami, pracownikami różnych zawodów. W Turośni Kościelnej działa Szwadron Kawalerii "Zaza".

W Turośni jest malownicze miejsce, gdzie teraźniejszość splata się z przyszłością. Stoi tam duży, zadbany, drewniany dom. Wzrok przyciągają charakterystyczne zdobienia. Naprzeciwko znajduje się murowana stajnia. Słychać z niej głośne rżenie koni.

Kilku młodych mężczyzn krząta się po obejściu. Pieczołowicie czyści rumaki, czesze grzywy, karmi. A jeszcze kilku ma na sobie przedwojenne mundury. Wyróżniają się wysokimi butami, spodniami do konnej jady, rogatywkami. To członkowie Szwadronu Kawalerii "Zaza", czyli ułani - chłopcy malowani.

Pielęgnują tradycje

Szwadron powstał w 1998 roku. Po co ? Bo kochają historię, chcą rozniecić iskierkę patriotyzmu wśród młodzieży. A może naczytali się Sienkiewicza.... I marzą, by zostać takim nieujarzmionym i buntowniczym Kmicicem, albo bohaterskim Skrzetuskim.

Początkowo wojskowi stacjonowali w Lewickich. Kilka lat temu przenieśli się do Turośni Kościelnej.

Piotr Witowski mieszka w Juraszkach. Na co dzień urzędnik, w wolnych chwilach zamienia się w kawalerzystę. O swojej pasji mógłby opowiadać godzinami. Jego życie toczy się wokół historii.

- Połknąłem bakcyla. To najbardziej odlotowa zabawa, gdy założy się mundur, wsiądzie się na konia. To jest niesamowite przeżycie, a przede wszystkim w Wspaniała podróż w przeszłość. Wciąga jak narkotyk - śmieje się młody kawalerzysta.

Niespodziewana pasja

Jego przygoda ze Szwadronem trwa już cztery lata. A wszystko zaczęło się przypadkowo...

- Brat chciał doszlifować jazdę konną. Zaproponował mi, żebym też spróbował. Pomyślałem: "dlaczego nie?". Tym bardziej, że lubię konie. I tak się zaczęło... - uśmiecha się dumnie pan Piotr.

Szwadron pielęgnuje ułańskie tradycje i obyczaje.

- Z opowiadań wiem, że nasz komendant Piotr Dzięcioł pochodzi z regionu, w którym stoczono bitwę pod Kockiem w 1939 roku. Stąd sentyment do kampanii wrześniowej i pomysł utworzenia Szwadronu - dodaje pan Piotr.

Większość kawalerzystów posiada tradycje i korzenie ułańskie. Ich dziadkowie, ojcowie walczyli o niepodległość Polski w 1939 roku. I tak jak pan Piotr kochają jazdę konną, bo w życiu każdego ułana na pierwszym miejscu zawsze był rumak - nakarmiony, napojony, oczyszczony. Przyjaciele i wierny towarzysz każdego kawalerzysty.

- Dziadka nie zdążyłem poznać, ale rodzice opowiadali mi, że miał styczność z końmi. Darzył je wielkim uczuciem. Z kolei drugi dziadek hodował te zwierzęta, więc miłość do koni wyssałem z mlekiem matki - żartuje młody ułan.
Rumaki, które służą ułanom, to rasa małopolska i śląska.

Ułańska fantazja

Kawalerzyści starannie odtwarzają umundurowanie i broń, mimo że są one drogie. Mundury są szyte, albo pochodzą z rozwiązywanych jednostek wojskowych.

- Moja kurtka mundurowa jest repliką z okresu przedwojennego. Wzór 36 - podkreśla Witowski.

Ciągle dowiadują się też czegoś nowego o pasjonującym ich okresie. Dla nich to podróż w czasie, niezapomniana przygoda, rodzaj pewnego wtajemniczenia, sięgnięcia do niezbyt odległej przeszłości.

- Spotykamy się z weteranami. Opowiadają nam o wojennych potyczkach. Posiadamy regulaminy wojskowe, które nie zaginęły. Czytamy historyczne książki - mówi Piotr.

Pasjonaci historii spotykają się po godzinach, w weekendy, bo na co dzień są oficerami wojska, straży granicznej, przedsiębiorcami, lekarzami, urzędnikami, stolarzami i uczniami.

- Organizujemy lekcje jazdy konnej, kuligi, przejażdżki bryczką - wymienia ułan. - "Zaza" cieszy się również ogromną sympatią ludzi, a szczególnie kobiet.... Przecież nie od dziś wiadomo, że za mundurem panny sznurem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny