Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To cud! Alanek się wybudził! 8-latek z Justynowa był w klinice dla dzieci w śpiączce Budzik [FILM]

LB
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Alanek w sierpniu ub. roku w wypadku doznał urazu mózgu. Lekarze w Poznaniu, chłopiec był leczony na oddziale intensywnej opieki medycznej tamtejszego szpitala, nie robili rodzicom dziecka nadziei.

Lekarze nie lubią słowa cud, ale to co przydarzyło się 8-letniemu Alankowi Misiewiczowi z Justynowa inaczej określić nie sposób. Chłopiec wypisany w sierpniu ub. roku z Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej w Poznaniu do kliniki dla dzieci w śpiączce Budzik, miał nie mówić, nie chodzić, nie widzieć. Aby nie zabierać rodzicom, którzy byli w psychicznej rozsypce, ostatniej nadziei, lekarze w Poznaniu próbowali ich pocieszyć mówiąc, że cuda się zdarzają. Obie strony wiedziały, że nikt ich nie widział. Wielu bliskich Alanka jednak o ten cud się modliło. I cud się zdarzył.

Helikopterem do szpitala

To miał być dla Alanka, jego starszej siostry, która przyjechała na wakacje z Holandii, rodziców i grupy ich przyjaciół kolejny urlopowy dzień w Ślesinie. Ok. godz. 16 chłopczyk z tatą płynął na skuterze wodnym wzdłuż brzegu jeziora. W pobliżu pływał na skuterze, także z dzieckiem, młody mężczyzna. W pewnym momencie nie opanował maszyny, zrzucił dziecko do wody i uderzył w skuter na którym pływał Alanek z tatą. Chłopczyk upadł buzią do wody po jednej stronie maszyny, jego ojciec po drugiej.

- Przez mgłę pamiętam, że ktoś syna odwrócił, położyłyśmy go z córką na desce, a ona zaczęła mu robić sztuczne oddychanie - wspomina pani Kinga, mama Alanka. - Czekanie na pogotowie było jak wieczność. Lekarz zajął się synkiem; był nieprzytomny, mial złamany obojczyk, rozciętą małżowinę uszną. Przerwano mecz, który odbywał się na pobliskim boisku, aby mógł wylądować na nim helikopter medyczny. Potem dowiedziałam się od osób, które były tam wtedy z nami, że lekarz upierał się, aby lecieć z dzieckiem do Poznania. Chyba dyspozytornia odsyłała go do jakiegoś powiatowego szpitala, bo doktor bardzo się zdenerwował. Powiedział, że jeśli nie może lecieć z dzieckiem do Poznania, to zostaje na miejscu. Nie ma bowiem znaczenia, czy chłopiec umrze mu na rękach tutaj, czy w helikopterze. I polecieli do Poznania.

Gdy pani Kinga z mężem i rodziną dotarli do szpitala nieprzytomny malec był już po pierwszym badaniu mózgu. Wieści były złe. Stan dziecka jest krytyczny - mózg jest uszkodzony, a ciśnienie wewnątrzczaszkowe bardzo wysokie. W kolejnych dobach stan z krytycznego zmienił się na bardzo ciężki, ciężki. Lekarze planowali, że odstawią dziecku leki na śpiączkę farmakologiczną w której był utrzymywany od wypadku.

- Syn cały czas był nieprzytomny. Spytałam więc lekarkę, kiedy go wybudzą. Usłyszałam: „Już go wybudziliśmy” - pani Kinga na wspomnienie tamtych chwil nie przestaje płakać. Czuła wtedy, że po raz kolejny straciła dziecko. - Po 10 dniach usłyszeliśmy, że lekarze nic już nie mogą zrobić. Synek niknął w oczach: przed wypadkiem ważył 25 kg a gdy wypisywali nas z kliniki 16. Zdaniem doktorów pozostawało nam liczyć na cud.

To lekarze z poznańskiego szpitala skontaktowali rodziców chłopczyka z kliniką dla dzieci w śpiączce Budzik. 8-latek trafił do sali na parterze, gdzie są rehabilitowane dzieci w najcięższych stanach. Te, których stan się poprawia są przenoszone na pierwsze, a z kolejna poprawa na drugie piętro.

- Od godz 8 do godz. 19 każde dziecko w Budziku, są to dzieci w śpiączce, ma rehabilitację i w zależności od wieku pacjenta przedszkole lub szkołę - opowiada pani Kinga. - Nauczycieli przychodzą do pokoju dziecka, czytają mu, opowiadają, zabierają na spacery. I nie przestają do niego mówić o tym, co go otacza. Rodzice lub bliscy chorego, zawsze z dzieckiem jest ktoś z rodziny, mają zalecone przez lekarzy aby jak najwięcej mu czytać (pani Kinga czytała codziennie Alankowi jedną książkę - dop. LB), przypominać zapachy, które lubił, śpiewać jego ulubione piosenki. Już po krótkim pobycie synka w Budziku byłam przekonana, że choć syn jest nieprzytomny, to mam z nim kontakt. Pewnego dnia jesienią spytałam go, czy wie, że jestem jego mamą. Podniósł dłoń zaciśniętą w pięść z kciukiem uniesionym do góry, znak „Lubię to”.

Po kilku tygodniach rehabilitanci podjęli próbę postawienia chłopca na nogi. On poruszając bezgłośnie ustami wyartykułował: „Puść mnie” i „Chcę chodzić”. To, że dość szybko zaczął chodzić zdaniem rehabilitantów było możliwe, bo miał przed wypadkiem bardzo dobrze rozwiniętą masę mięśniową. Oficjalnie Alanek został wybudzony ze śpiączki w listopadzie.

- 7 grudnia wypisano nas z kliniki, syn wyszedł na własnych nogach. Był 10 dzieckiem w pięć i pół letniej histori i Budzika, które miało takie szczęście, a 51 wybudzonym - wylicza pani Kinga.

Marzenia ośmiolatka
Alanek uwielbia karate - ma niebieski pas, jazdę konną, jazdę na nartach, motocyklu. I marzą mu się kolejne sukcesy. Gdy opowiada o bliskich sercu osobach wymienia narzeczoną Malinkę. On i Malinka od urodzenia spędzają każde wakacje razem. Cztery lata temu dziewczynka skradła mu serce. Malinka widziała wypadek w Ślesinie, bardzo go przeżyła. Martwiła się, czy Alan będzie ją pamiętał, a jeśli nie, to czy ją znowu pokocha.

- Kocham Malinkę niezmiennie - deklaruje Alanek.

Gdy w Budziku psycholog zapytała 8-latka, jeszcze nie chodził tylko poruszał się na wózku inwalidzkim, jakie jest jego największe marzenie odpowiedział, że marzy o tym aby Malina została jego żoną.

Bezcenne wsparcie
Po wypadku Alanek ma porażenie nerwu twarzy, porażenie lewostronne ciała, podwójne widzenie w jednym oku. Nie je sam, bo rączka mu drży, ale coraz lepiej wychodzi mu jedzenie gdy mama podtrzymuje mu dłoń. Poprawia mu się pamięć.

- Bez pomocy rodziny, przyjaciół i znajomych nie dalibyśmy rady - mówi pani Kinga. - Gdy syn był w szpitalu w Poznaniu cały czas było przy nas kilka osób, bo przez pierwsze dni po wypadku razem z mężem byliśmy, a jakoby nas nie było. Wiele osób odwiedzało Alanka, pomagało nam ogarniać bieżące sprawy. Podobnie było gdy synek trafił do Budzika. Wiele razy przyjeżdżał do niego m.in. trener karate. Z jego pobytem wiąże się niezwykłe wspomnienie. Alanek był jeszcze w śpiączce, nie mówił, gdy trener podszedł do jego łóżka i przywitał się z nim po japońsku. Alanek poruszał ustami i usłyszałam, że odpowiada trenerowi po japońsku na jego powitanie.

Choroba sprawiała, że rodziny zmieniło się w jednej chwili. Tata chłopca zawiesił działalność gospodarczą aby być przy synu, a pani Kinga też nie wyobrażała sobie aby jej przy dziecku miało zabraknąć. Gdy Alanek wrócił do domu na własnych nogach czekało ich brutalne zderzenie z rzeczywistością. Chłopcu potrzebne są dziesiątki godzin specjalistycznej rehabilitacji w miesiącu. W ramach ubezpieczenia otrzymali niewiele, basen. Mieszkają pod Łodzią i dla nich wożenie dziecka, które nadal jest słabe, na drugi koniec miasta na godzinę zajęć w ramach NFZ, byłoby nieludzkie. W pobliżu miejsca zamieszkania szans na domową rehabilitację nie mają. Usprawniają go więc prywatnie płacąc co miesiąc ponad 2 tys. zł za zabiegi. Drugie tyle kosztuje ich lek na bazie konopii indyjskich, który ma regenerować mózg Alanka. Natomiast lek powstrzymujący drżenie, który chłopiec musi zażywać codziennie, jest refundowany tylko w chorobie Parkinsona i wtedy kosztuje 3 zł 20 gr. Rodzice dzieci po urazach mózgu muszą za opakowanie zapłacić 600 zł. Szansą dla Alanka na pełny powrót do zdrowia jest przeszczep komórek macierzystych w Krakowie. Zdaniem lekarzy usprawnią one regenerację móżdżku. Potrzebne jest pięć zabiegów. Jeden kosztuje 20 tys. zł.

- Nie mamy tych pieniędzy, ale choćbym miała sprzedać nerkę, to muszę je zdobyć - deklaruje mama chłopczyka.

W zbieranie pieniędzy zaangażowali się znajomi siostry Alanka z klubu tańca. 6-7 i 13-14 kwietnia organizują warsztaty taneczne w Family Dance (ul.Więckowskiego 16) z których dochód w całości zostanie przekazany na leczenie. Każdy z instruktorów w szkole tańca przekaże na licytację swoją lekcję. Zapisać się można na nie mailowo ([email protected] ) bądź osobiście w szkole tańca. Jest też kontakt telefoniczny pod nr 508 265 019. Zbiórka dla Alana prowadzona jest też na stronie www.siepomaga.pl/alan-misiewicz.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: To cud! Alanek się wybudził! 8-latek z Justynowa był w klinice dla dzieci w śpiączce Budzik [FILM] - Express Ilustrowany

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny