Staszów. Niedziela. Wstał, kiedy dochodziła szósta. Wyszedł z domu i chodził bez celu po centrum miasta, zatoczył kilka razy kółko dookoła rynku. Przed południem wyszedł znowu w to samo miejsce. Na rynku zobaczył, jak ludzie idą w stronę kościoła pod wezwaniem św. Bartłomieja. Od ratusza jest tam czterysta metrów. Poszedł za wiernymi…
Ksiądz z nim rozmawiał
Taki obraz wyłania się z relacji księdza Henryka Kozakiewicza, proboszcza parafii, której wierni przeżyli w kościele chwile grozy. Ksiądz jest jedną z niewielu osób, która rozmawiała z młodym mężczyzną.
- Wiem, że grozi mi niebezpieczeństwo, tak jakby ktoś na mnie polował, powiedział - relacjonuje rozmowę ks. Kozakiewicz.
Tej niedzieli kościół był pełny. Proboszcz od razu zauważył spóźnionego mężczyznę, bo miał na sobie marynarkę, a było bardzo gorąco. Ale po kilkunastu minutach 25-latek wyszedł z kościoła. - Był jakby podenerwowany, a potem znowu wszedł do środka - opowiada jeden z parafian. Z jego relacji wynika, że mężczyzna wyszedł z kościoła jeszcze raz. Było tuż po godz. 13. I znowu wszedł do środka, już po raz trzeci. Zatrzymał się przy prawym filarze podtrzymującym drewniany chór.
I wtedy w kościele rozległ się przeraźliwy krzyk. Tłum zaczął gwałtownie uciekać. Jedni w stronę ołtarza, inni w kierunku głównego wyjścia. Rozpętało się prawdziwe piekło
.
- W pierwszej chwili myślałem, że zawalił się drewniany chór. Ludzie biegli, nie patrząc na innych, wręcz się tratowali. Ktoś pchnął kobietę w ciąży tak, że upadła - mówi nam jeden z uczestników mszy.
Inny świadek, który usłyszał krzyki i wbiegł do kościoła, zobaczył obok prawego filaru leżącego człowieka z nożem wbitym w gardło.
- To był on. Wielka plama krwi, krzyki, obłęd - opisuje inny mieszkaniec Staszowa.
Po jakimś czasie okazało się, że wcześniej mężczyzna zranił jeszcze trzy kobiety, zadając im ciosy w brzuch i plecy. Zdołały wyjść z kościoła o własnych siłach. Na miejscu błyskawicznie pojawiła się policja oraz karetki pogotowia, które zabrały poszkodowane oraz napastnika do miejscowego szpitala. Ale pomocy trzeba było udzielić jeszcze kilku innym osobom, bo w szoku zasłabły.
- Przyszłam do kościoła, żeby się pomodlić, a zostałam ugodzona nożem - mówiła jedna z ofiar. Na szczęście okazało się, że rany kobiet nie są groźne.
Szaleniec uratowany
Dużo więcej pracy lekarze mieli z napastnikiem, który miał wbity w gardło nóż. Tylko dzięki błyskawicznej operacji udało się go uratować.
- Pacjent miał przecięte żyły, gdyby nóż trafił w tętnicę, nie zdążylibyśmy go ocalić. Przeszedł operację i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - mówił w niedzielę po południu Marek Tombarkiewicz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Staszowie.
Wstępne badania wykonane w szpitalu wykazały, że 25-latek był pod wpływem narkotyku.
Okazało się, że od kilku dni zażywał amfetaminę.
- Wszystko skończyło się dla nas szczęśliwie i niech pan o nic nie pyta. Dosyć mamy wrażeń - mówił mężczyzna, który w niedzielę, około 16, wraz z synem przyszedł przed kościół. Okazało się, że jego córka podczas ucieczki zgubiła buty. Ktoś znalazł je przed wejściem do świątyni i położył na gzymsie. Dziewczyna do domu wróciła roztrzęsiona. Boso.
Człowiek, który wywołał tyle strachu, to rodowity staszowianin. Policja nie wiedziała o jego istnieniu aż do niedzieli. W szpitalu przez cały czas pilnowali go stróże prawa.
W poniedziałek, około 14, został przewieziony do Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii w Morawicy koło Kielc.
Wiadomo, że jest studentem IV roku socjologii na jednej z wyższych uczelni w Lublinie.
Wszystko przez prochy
- Wszystko wskazuje na to, że to był przypadkowy atak - mówią policjanci.
Komentarze i opinie o incydencie są różne. Od współczucia, przez lekceważenie tematu, aż po dość drastyczne sformułowania. W obronie 25-latka twardo stają sąsiedzi. - To nieprawda, że chciał samobójstwo popełnić. To jest dobry chłopak. Zawsze taki był. Uczył się, pracował. Był uśmiechnięty i kulturalny - mówią. - Sam by tego w życiu nie zrobił. Wszystko przez te cholerne prochy - twierdzi sąsiad.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?