To jest granda. Miałam rehabilitację umówioną na ok. 9 rano i czekałam na nią rok. Przed USK zastałam kolejkę, w której stało kilkaset osób. Dzwoniłam do wielu sekretariatów i nikt nie potrafił udzielić nam pomocy i odpowiedzieć na podstawowe pytania - mówi rozżalona Iwona Zawadzka, pacjentka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Chciałam wiedzieć co z moją wizytą, której nie mogłam przełożyć na inny termin, jak się okazało. Jednocześnie nie mogłam czekać kolejnych godzin, bo mam obowiązki zawodowe - dodaje kobieta.
Zapowiada również, że sprawę skieruje do rzecznika praw pacjenta. W piśmie ze skargą zamierza opisać złą organizację pracy szpitala.
- Rozumiem, że jest epidemia i trzeba zachować środki ostrożności. Ale trzeba też szanować pacjentów, którzy nie powinni stać kilka godzin w deszczu. Szpital wykazał się totalną dezorganizacją. Nie wierzę, że nie można było postawić dodatkowego kontenera do wstępnej kwalifikacji i wyznaczyć więcej osób do pracy - ubolewa Zawadzka.
Ostatecznie białostoczanka zrezygnowała z dzisiejszej wizyty. Podobnie jak Agnieszka Krasowska, która na godz. 9.40 miała umówione USG.
- Stałam w kolejce dwie godziny, było może 300 osób. Przez ten czas kolejka przesunęła się o półtora metra. Dzwoniliśmy w różne miejsca, od rejestracji po dyrektora. Nikt nie odbierał. Dyrekcja przyszła skontrolować sytuację, ale kiedy jednej z pań zadałam pytanie dotyczące wizyty, odpowiedziała "nie obchodzi mnie to" - mówi Krasowska.
Według relacji pacjentki kolejka ruszyła się znacznie dopiero po przyjeździe fotoreportera "Porannego".
- Jest mi szkoda osób, które stały w tej kolejce. Była tam staruszka, która ledwo stała. Był chłopak z porażeniem, przy balkoniku. Ja mogłam sobie stać, jestem zdrowa. Ale jaką udrękę szpital zafundował osobom, które są naprawdę chore. I narażone w długiej kolejce na zakażenie koronawirusem - podkreśla Agnieszka Krasowska.
Rzeczniczka USK tłumaczy, że kolejka jest wynikiem troski o zdrowie pacjentów. Każdy musi przejść wstępną kwalifikację, zanim przekoczy prób szpitala. Ma to zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
- Dzisiaj było bardzo dużo pacjentów do przyjęć planowych, a także na USG, rehabilitacje i inne badania itd. Każdy pacjent przed wejściem musi zaś wypełnić ankietę, mieć zmierzoną temperaturę itd. Stąd też dziś w związku z tym nieco dłużej trzeba było poczekać na przyjęcie - tłumaczy Katarzyna Malinowska-Olczyk.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?