Na razie w naszym regionie żadna apteka nie złożyła oświadczenia do Podlaskiego Narodowego Funduszu Zdrowia o chęci przystąpienia do akcji.
- Dziś rozpoczęliśmy przyjmowanie wniosków od zainteresowanych aptek. Nabór jest otwarty i ciągły - uspokaja Beata Leszczyńska, rzecznik podlaskiego NFZ.
I zapewnia, że na bieżąco będzie informowała o przebiegu tego procesu.
- Apteki są chętne, bo farmaceuci bardzo chętnie się szkolą. Już kilka tysięcy osób w całym kraju zrobiło kursy, umożliwiające wykonywanie testów. Problem jest taki, że aby wziąć udział w testowaniu, apteki muszą spełnić wymagania lokalowe i organizacyjne przewidziane po nowelizacji przepisów, które będą obowiązywać od 1 września 2022 roku. W mojej opinii, na tą sytuację prawną, ilość aptek, która może wykonywać testy jest bliska zeru - uważa mgr farm. Tomasz Sawicki, Prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Białymstoku.
I dodaje, że sytuacja dotyczy nie tylko w naszego województwa, ale całej Polski. Jak wyjaśnia, w pierwotnym założeniu, testy mogły wykonywać apteki, które w chwili obecnej szczepią. Na terenie woj. podlaskiego jest to ok. 40 aptek.
- Te apteki w zdecydowanej większości, w mojej opinii, chociaż wypełniają aktualne wymagania, co do możliwości szczepień, nie spełniają tych kryteriów, które są przewidziane do wejścia w życie od 1 września br. Podmioty prowadzące muszą to przeorganizować. Myślę, że nie będą w stanie tego zrobić, by dzisiaj zacząć testować. Raczej będą to pojedyncze przypadki w kraju - stwierdza Sawicki.
Jak podaje Beata Leszczyńska z NFZ, kryteria dotyczą bezpieczeństwa, wymogów umożliwiających niezakłócone i bezpieczne wykonywanie czynności w innych pomieszczeniach apteki oraz odpowiedniego wyposażenia pomieszczenia , w którym będzie wykonywany test na Covid -19.
Dr Walentyn Pankiewicz, kierownik Apteki „Pod Gryfem” w Białymstoku, gdzie tygodniowo szczepi się nawet 500 osób, pozytywnie ocenia pomysł zwiększenia dostępności testów. Ma jednak wiele wątpliwości, dotyczących jego wykonania, dlatego nie zamierza brać udziału w akcji.
- Nie będę wpuszczał potencjalnie zakażonych osób do apteki. Muszę mieć na uwadze klientów z innymi chorobami oraz swój personel. Także osoby, które przychodzą do nas na szczepienia, muszą czuć się bezpiecznie, a nie mam tyle miejsca, aby utworzyć dwa oddzielne punkty dla szczepionych i testowanych - mówi dr Pankiewicz.
Farmaceuta zwraca uwagę, że dużo aptek może mieć problemy nie tylko lokalowe, ale także z wydelegowaniem dodatkowej osoby z personelu, która musiałaby skupić się wyłącznie na przeprowadzaniu testów.
- Wiem, że kolega z Warszawy będzie stawiał kontener. Ma na to środki i możliwości, których ja, niestety, nie mam. We Francji apteki rozbijały namioty, ale w naszej zimowej pogodzie, przy -10 stopniach, to jest nierealne. Dlatego podejrzewam, że większość aptek w Polsce nie będzie w stanie wykonywać testów - mówi.
Apteki, które zdecydują się na testowanie w kierunku COVID-19, będą korzystały z testów z dwóch źródeł:
– Dostaną je z rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i prawdopodobnie będą mogły też korzystać ze swoich, ale podejrzewam, że raczej będą wybierały te z ARS - przypuszcza kierownik Apteki „Pod Gryfem”. - Razem z testami otrzymają też środki ochrony osobistej.
Jak mówi, już od pewnego czasu szybkie testy antygenowe dostępne są w aptekach komercyjnie. Ich wyniki nie są nigdzie rejestrowane.
- Nazywam je "testami na chytrość". Jeśli ktoś jest odpowiedzialny i po pozytywnym wyniku zostaje w domu, to w porządku, ale niestety, obawiam się, że część osób może mieć to gdzieś, nie stosować izolacji, chodzić po mieście i zakażać innych - mówi.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?