Bo oczywiście inteligencji i przewrotności, jak na komediodramat przystało, Nikołajowi Erdmanowi odmówić nie można. Plotka o domniemanym samobójstwie sowieckiego everymana, a może raczej człowieka znikąd, bez właściwości, roznosi się po mieście niczym porządny wiral albo inna pasta.
I oto okazuje się, że ludzie to zwykłe hieny – zamiast brać sprawy w swoje ręce, zgodzili się na dyktaturę proletariatu, a w istocie sowiecki totalitaryzm, zaś teraz liczą, że ktoś odkupi ich grzech milczenia, czy zaniechania. Tym kimś ma być Siemion Siemionowicz Podsiekalnikow. Niepozorny facecik, bezrobotny leń, a może nieudacznik, choć pewnie byłoby mu miło gdyby usłyszał o sobie, że jest bujającym w obłokach marzycielem. Ale Nikołaj Erdman obnaża jego lenistwo i ogólne beztalencie. On nie marzy o wolności, tylko o łatwym zarobku i codziennym koglu moglu, zaś zadowala się porcją pasztetowej.
Prym wśród czeredy czekających samobójstwa Podsiekalnikowa nieudaczników wiedzie mieniący się inteligentem Aristarch Dominikowicz Grand-Skubik – naiwniak i tchórz. Galeria postaci, które chciałyby coś ugrać na samobójczej śmierci wydłuża się niczym droga słupa powietrza w zakamarkach helikonu, który ma być przepustką przyszłego samobójcy do sławy i bogactwa. Bo Podsiekalnikow ma na siebie plan niemal tak idiotyczny, jak dziecko wyginające się przed lustrem ze szczotką wierząc, że będzie gwiazdą rocka. Erdman wznosi tumany literackiego absurdu do dramatycznego i niespodziewanego finału. Morału trzeba poszukać we własnym rozumie.
Wydaje się, że Katarzyna Deszcz wiernie przeniosła na scenę scenopis „Samobójcy”. I w tym tkwi szkopuł. Najzwyczajniej w świecie – na dzisiejsze czasy ta inteligencka tragikomedia nuży. Aktorzy wcielający się w postaci nawiedzające przyszłego samobójcę jakoś nie potrafią zaskoczyć widza konceptem na dedykowanie właśnie im jego śmierci. Ich postaci przypominają bandę nieudaczników. Akcja w pierwszej części posuwa się niemrawo, choć można w niej doszukać się wielu wątków, i społecznych, i politycznych, tyle że giną kradzione celnymi komentarzami teściowej głównego bohatera Serafimy Ilijunicznej kreowanej przez Arletę Godziszewską. Jej postać pełna jest sceptycyzmu, akcję puentuje z humorem i pragmatyzmem osoby znającej życie. I po pewnym czasie kupuje widzów każdy swoim pojawieniem się na scenie.
Katarzyna Siergiej, choć tu gra rolę czysto komediową, gdzieś pod powierzchnią komediodramatu ukazuje niewesołą dolę kobiet, nie tylko w Sowietach. Kobiet, które wierzą że muszą akceptować wszelkie pomysły męża, a w dodatku go utrzymywać. I śmieszno, i straszno – jak mawiał klasyk. Obie aktorki uzupełniają się na scenie tworząc znakomitą przeciwwagę do postaci Samobójcy. Marek Cichucki wydaje się jakby do tej roli stworzony. Z powodzeniem gra jakiegoś sowieckiego „obywatela Piszczyka” pozornie godząc się na to, co przyniesie los. Na scenie jak kameleon potrafi zmienić się od mającego pretensje do świata fajtłapy w demona domowej przemocy, szantażystę. W drugiej części, starając się uniknąć samobójstwa, emanuje energią, by z wysokości przetłumaczyć zniewolonym systemem gościom, że dla niego liczy się tylko jego osobista wolność, wolnoć jednostki – kolektyw ma za nic. Trudno się dziwić, że Sowieci tej sztuki Erdmana grać nie pozwalali, dziś każdy może poczuć się wolnym logując się do sieci i wypisując dowolne brednie. Zanim to nastąpi – mimo spektakularnej kłótni z tłuczeniem naczyń, komediowej nauki gry na helikonie, pierwsza część ciągnie się, jakby Katarzyna Deszcz zapomniała zabrać do Białegostoku nożyczki.
W drugiej będzie scena przedśmiertnej biesiady, z ludowy zespołem (wszystko po to, by wszyscy aktorzy mogli zagrać w „Samobójcy”), rewelacyjne modły nad trumną i wreszcie zapowiedziana przemiana. Krzysztof Ławniczak jako Aristarch Dominikowicz Grand-Skubik, inteligent, będzie mógł dalej wygłaszać podniosłym tonem swoje kwestie o zaniku roli inteligencji w społeczeństwie, ale pozostanie głosem wołającego na puszczy. Erdman zdaje się wskazywać, że od inteligentów totalitarny ustrój woli donosicieli, ślepo wierzących w opresyjny system.
Patryk Ołdziejewski jako Jegoruszka okazuje się być kanalią, ale jako aktor – radzi sobie zupełnie nieźle. Katarzyna Deszcz, znająca już zespół Teatru Dramatycznego, trafnie dobrała obsadę. Epizody Rafała Olszewskiego, Piotra Szekowskiego czy Marka Tyszkiewicza uzupełniają galerię postaci tego komediodramatu. Operetkowa Agnieszka Możejko-Szekowska i przyodziana w, przypominający męski, garnitur bojowniczki o komunizm Monika Zaborska – budują postaci drugiego planu. Wszyscy w stylowych kostiumach projektu Andrzeja Sadowskiego, w jego minimalistycznej scenografii, nie wiedzieć czemu z pulsującym światłem przez pierwszą połowę spektaklu polem – wizualizacją nieba? Sprytnie ustawione dwoje drzwi, którymi da się trzasnąć, odwołują się do idei farsy. I publiczność od czasu do czasu śmieje całkiem serdecznie. Gdyby jeszcze wykorzystać przynależne farsie tempo akcji… Tymczasem, ze względu na długość przedstawienia, można zupełnie zapomnieć o genialnej inscenizacyjnie scenie wprowadzenia do akcji Podsiekalnikowa, który budzi się głodny w całkowitej ciemności. Choć to nie jest teatr cieni – zdecydowanie wizualnie to najmocniejszy akcent „Samobójcy”, szczególnie w kontekście nawiązującej do konstruktywizmu scenografii.
Nikołaj Erdman to jednak nie Szekspir. Choć frustracja nie opuszcza inteligencji od ostatnich stu lat, to jeszcze nie powód, by zamiast pytać o powody takiego stanu, zasłaniać się tekstem z poprzedniego wieku. Dziś, kiedy do poparcia protestu wystarczy jedno kliknięcie, a samobójstwem jest zniknięcie z sieci „Samobójca” jawi się solidną klasyką, jaka zawsze znajdzie uznanie w teatrze repertuarowym.
Zobacz też: Teatr Dramatyczny świętował jubileusz 75-lecia. Zobacz, kto dostał medale i odznaczenia (zdjęcia, wideo)
Autor
Nikołaj Erdman
Reżyser, adaptacja i opracowanie muzyczne
Katarzyna Deszcz
Scenografia, kostiumy i wizualizacje
Andrzej Sadowski
Ruch sceniczny
Karolina Garbacik
Asystent reżysera
Jolanta Skorochodzka
Konsultacje wokalne
Piotr Szekowski
Inspicjent
Jerzy Taborski
Nikołaj Erdman - „SAMOBÓJCA”
Reżyseria, adaptacja, opracowanie muzyczne: Katarzyna Deszcz
OBSADA:
Danuta Bach – Sąsiadka, zespół ludowy, chór cerkiewny
Jolanta Borowska – Krawcowa, zespół ludowy, chór cerkiewny
Beata Chyczewska – Grunia 1
Justyna Godlewska-Kruczkowska – Margarita Iwanowna Pierieswietowa
Arleta Godziszewska – Serafima Ilijuniczna
Krystyna Kacprowicz-Sokołowska – Modystka, zespół ludowy, chór cerkiewny
Agnieszka Możejko-Szekowska – Kleopatra Maksimowna
Ewa Palińska – zespół ludowy, chór cerkiewny
Katarzyna Siergiej – Maria Łukianowna
Jolanta Skorochodzka – zespół ludowy, chór cerkiewny
Urszula Szmidt – Grunia 2
Monika Zaborska – Raisa Filipowna
Bernard Bania – Zinka Padespań
Marek Cichucki – Siemion Siemionowicz Podsiekalnikow
Krzysztof Ławniczak – Aristarch Dominikowicz Grand-Skubik
Dawid Malec – Chłopiec
Rafał Olszewski – Wiktor Wiktorowicz
Patryk Ołdziejewski – Jegoruszka (Jegor Timofiejewicz)
Sławomir Popławski – Ojciec Jełpidij
Piotr Szekowski – Aleksandr Pietrowicz Kałabuszkin
Marek Tyszkiewicz – Nikifor Arsientiewicz Pugaczow
Franciszek Utko (gośc.) - Głuchoniemy
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?