Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Dramatyczny. Henryk Talar wyreżyserował spektakl Zemsta. Kobiety górą

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Teatr Dramatyczny. Zemsta na scenie. Reżyseria - Henryk Talar
Teatr Dramatyczny. Zemsta na scenie. Reżyseria - Henryk Talar Jerzy Doroszkiewicz
Siła kobiet – i to nie jakaś tam dziewczyńska „girl power”, tylko moc wsparta doświadczeniem – pozwala śmiać się na „Zemście”, komedii, która dzięki udanej obsadzie i reżyserii Henryka Talara rozkwitła na scenie Teatru Dramatycznego w Białymstoku.

Znany i lubiany aktor, swego czasu także dyrektor teatrów i reżyser postawił na białostockie aktorki. Przy tym mruga do widza okiem, jakby dowodząc, że tylko one mogą uratować teatr w ruinie. Ale zanim to nastąpi, mury Domu Ludowego im. Józefa Piłsudskiego będą o krok od katastrofy budowlanej. Przynajmniej w wizualizacjach.

Pierwsze minuty, będące rodzajem gry z widownią, ale i odwołaniem się do klasycznej przeszłości, tłumaczą dlaczegóż to męskie szaty musi przybrać zacne grono aktorek Teatru Dramatycznego. I arcykomedia Aleksandra hrabiego Fredry rusza jak z bicza strzelił.
Bo przecież gdyby nie sporawy biust, Cześnik z piastowskim wąsem i marsowym obliczem byłby uosobieniem klasycznego polskiego watażki. Danuta Bach swoją silną osobowością dodaje mu wiarygodności. Zapomnieć, że jest kobietą można w chwil kilka.

Świętoszkowaty Rejent Milczek mówi skrzeczącym głosem Krystyny Kacprowicz-Sokołowskiej. W odzieniu przypominającym chaplinowskiego włóczęgę, drobiąc kroczki, może być ukłonem w stronę wielbicieli starych komedii, nie stroniących też od disco polo. Złote trzewiki, podobnie jak inteligentnie pomieszane kostiumy pozostałych postaci to mrugnięcia okiem projektujących stroje Zuzanny Talar i Elżbiety Wysockiej. Przypominają wstępny koncept o przejęciu spektaklu przez kobiety, które muszą o wszystko zadbać same, ale też pokazują, że mimo szlacheckiego nadęcia, ci spadkobiercy Sarmatów bliżsi są kulturze disco polo. Za to nie mają problemów z samooceną.

Arleta Godziszewska w roli Papkina, może tylko niepotrzebnie sepleniąca, swoją pracą na scenie natychmiast podbija widzów. Przerysowana, jak przystało na naszkicowaną przez Fredrę postać, bawi do łez. I umie zachować dystans, kiedy będzie mówić szczerze o miłości.

Demoniczna Ewa Palińska jako Dyndalski swoje kwestie wypowiada z taką mocą, że śmiech z pisarczyka co to „żyda” w literę wnet zamienia zamiera w gardle. Czyśmy wszyscy przypadkiem nie we władzy takich pisarczyków, nie zdając sobie nawet z tego sprawy?
Przeciwieństwem dojrzałych postaci (nie zapominajmy o Jolancie Skorochodzkiej grającej Podstolinę z przedniojęzykowym „ł”, zresztą jak Joanna Trzepiecińska w „Zemście” w Teatrze Polskim w Warszawie) jest zakochana para. Wacław – Patryk Ołdziejewski (także autor muzyki do piosenki o kocie) i Klara – Urszula Mazur są ubrani niemal we współczesne stroje. Zdaje się, że to ukłon w stronę młodzieży.

Na przedpremierowym spektaklu starsi, i co tu ukrywać, nieprzypadkowi widzowie, ukontentowani powtarzali z aktorami najbardziej znane kwestie z „Zemsty” i chętnie skandowali w finale „zgoda”. Z miejsca zaakceptowali koncept reżysera i umowność scenografii oraz kostiumów. Sam Henryk Talar też pokazał dystans do tekstu Fredry, obwieszając balkon nie zawsze pochlebnymi o nim opiniami. Jednocześnie zadbał, by na scenie wybrzmiał ośmiozgłoskowiec. Tylko czy młodzież to doceni? Zobaczy siebie w postaciach zakochanych? Czas pokaże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny