Teatr Dramatyczny. Festiwal Kierunek Wschód III. Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie – Lwów nie oddamy (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Teatr Dramatyczny. Festiwal Kierunek Wschód III. Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie – Lwów nie oddamy
Teatr Dramatyczny. Festiwal Kierunek Wschód III. Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie – Lwów nie oddamy Jerzy Doroszkiewicz
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie na festiwal „Kierunek Wschód III” do Teatru Dramatycznego przywiózł publicystyczny spektakl „Lwów nie oddamy” Gościnnie zagrała Oksana Czerkaszyna.

I to właśnie Oksana Czerkaszyna jest największą siłą przedstawienia „Lwów nie oddamy”. Bo Katarzyna Szyngiera, reżyserka przedstawienia, na scenę przeniosła publicystykę dotyczącą stosunków polsko-ukraińskich – od zdobycia przez Bolesława Chrobrego Kijowa, po wyzysk Ukraińców przez polskich pracodawców. Jak w kalejdoskopie pojawiają się i znikają obrona Lwowa, rzeź wołyńska, akcja „Wisła”, ale też Jedwabne czy pogrom Żydów w owym Lwowie w roku 1918.

Katarzyna Szyngiera nie tylko przypomina historyczne fakty i typowe opinie, ale idzie dalej. Ponieważ źródłem powstania spektaklu były „badania terenowe” aktorzy na scenie odczytują fragmenty ankiet przeprowadzonych w rzeszowskich i lwowskich szkołach dotyczących wzajemnego postrzegania się Polaków i Ukraińców, fragmentami spektakl „Lwów nie oddamy” za często zamienia się w sceniczne słuchowisko czy coś na kształt czytania performatywnego. Podobnie rzecz ma się z odtwarzanymi wideozapisami sond o pamięci historycznej przeprowadzonych w okolicach rzeszowskiego dworca i na lwowskiej ulicy. Aktorzy momentami mają do wygłoszenia typowo deklaratywne kwestie, rzecz jasna dowodzące wzajemnego braku uprzedzeń, wszystko to jednak trąci publicystyką, nie teatrem. Ale jest też aktorka, która podbija publiczność od pierwszego pojawienia się na scenie. Bo jak sama mówi – reżyserka uparła się, że Ukrainkę w przedstawieniu „Lwów nie oddamy” - zagra Ukrainka.

I Oksana Czerkaszyna dzięki świetnemu poprowadzeniu roli i własnemu talentowi wciela się w całe zastępy Ukrainek. Od ciężko pracujących i źle opłacanych kobiet – zbieraczek malin albo sprzątaczek, zgwałconych już drodze do pracy, ale też z Polaków kpi, kiedy śmieją się, że nie umie obsłużyć GPS, by wreszcie udowodnić im, że i owszem – dzięki odpowiedniemu poprowadzeniu kamery może pokazać światu, że i owszem – ma czarne podniebienie. Momentami udaje, że wychodzi z roli, buntuje się przeciwko temu, że jej uroczo kaleczoną polszczyznę, wyświetla się podczas spektaklu w poprawnej wersji, wreszcie rzuca stwierdzenie, że reżyserka kazała jej więcej razy powtórzyć słowo „Bandera” niż zdarzyło się jej to w realnym życiu. Polscy aktorzy w kontrapunkcie do jej energii komentują: „ledwo weszła na scenę i już ma owacje na stojąco”, kiedy przeciska się między widzami odgrywając podróż do Polski z GPS-em do najbliższego przejścia granicznego. I ta scena – na początku spektaklu - ukazująca, jak krętymi ścieżkami możemy się do siebie zbliżać, robi znacznie większe wrażenie niż operetkowy finał z wystrzeleniem się w kosmos i nadętym monologiem o wykorzystywaniu przez polityków historii.

Skrócony o jakieś 20 minut spektakl byłby, moim zdaniem, dużo bardziej spójny. Trzeba też pamiętać, że teatru w „Lwów nie oddamy” za wiele nie ma – publicystyka dominuje nad aktorami, czyniąc z niego bardziej głos rozsądku w polsko-ukraińskim zrozumieniu niż wydarzenie teatralne. Jedno trzeba przyznać – Oksana Czerkaszyna to strzał w dziesiątkę.

Z Gwiazdami - Marek Kaliszuk - zapowiedź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
abhaa
3 października, 13:05, abha:

Dokładnie, nie było tam teatru a jedynie publicystyka. To bardzo krzywdzący i nieodpowiedzialny "spektakl" gdyż ogranicza sie tylko do perspektywy Lwowa.

Temat miał potencjał ale nie zostal wykożystany sprawiedliwie. To ukazuje braki intelektualne i analityczne "reżyserki".

Ale najgorsze jest wykonanie tego "przedstawienia" słaba gra aktorska, brak podstawowych umiejetnosci rzemieslniczych, tj. dykcja, i impostacja głosu. To wstyd, zeby mówić przez mikroporty zwłaszcza w teatrze dramatycznym. ale nawet te mikroporty nie pomagaly. wstyd

ale to nie wina aktorów tylko slabego "rezysera" ktory tak kazal wykonywac prace aktorom. dlaczego dopuszcza sie beztalencia do rezyserowania miernot i wmawia sie ze to jest bardzo dobre...

dlaczego jest chwalone i promowane cos tak okropnego i pozbawionego artyzmu jak tak zwana sztuka wspolczesna ktora obok sztuki niawet nie lezala. to prostytucja i upadek sztuki teatralnej...

PS mozna robic spektakle wspolczesne ktore sa na poziomie i tekstowym i wykonawczym i dzieki bogu jeszcze takie sa.

a rzeszowski spektakl to dno artystyczne, ktore dotyka zaledwie istoty tematu ktory jest bardzo waznu dla historii.

* edit do ostatniego akapitu* (....) dotyka zaledwie namiastki a nie istoty tematu(...)

a
abha

Dokładnie, nie było tam teatru a jedynie publicystyka. To bardzo krzywdzący i nieodpowiedzialny "spektakl" gdyż ogranicza sie tylko do perspektywy Lwowa.

Temat miał potencjał ale nie zostal wykożystany sprawiedliwie. To ukazuje braki intelektualne i analityczne "reżyserki".

Ale najgorsze jest wykonanie tego "przedstawienia" słaba gra aktorska, brak podstawowych umiejetnosci rzemieslniczych, tj. dykcja, i impostacja głosu. To wstyd, zeby mówić przez mikroporty zwłaszcza w teatrze dramatycznym. ale nawet te mikroporty nie pomagaly. wstyd

ale to nie wina aktorów tylko slabego "rezysera" ktory tak kazal wykonywac prace aktorom. dlaczego dopuszcza sie beztalencia do rezyserowania miernot i wmawia sie ze to jest bardzo dobre...

dlaczego jest chwalone i promowane cos tak okropnego i pozbawionego artyzmu jak tak zwana sztuka wspolczesna ktora obok sztuki niawet nie lezala. to prostytucja i upadek sztuki teatralnej...

PS mozna robic spektakle wspolczesne ktore sa na poziomie i tekstowym i wykonawczym i dzieki bogu jeszcze takie sa.

a rzeszowski spektakl to dno artystyczne, ktore dotyka zaledwie istoty tematu ktory jest bardzo waznu dla historii.

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny