W Muzeum Pamięci Sybiru we środę (09.03) odbyła się wizyta studyjna. W spotkaniu udział wzięli: prezes Związku - Katarzyna Ostrowska, wiceprezes - Irena Pajewska-Strzałkowska oraz prezes honorowy - Oleg Czerwiński, a także dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru - Wojciech Śleszyński.
- Dziś mamy gości z Kazachstanu, ze Związku Polaków w Kazachstanie, jest to dla nas szczególnie ważne. Kazachstan to jedno z dwóch miejsc, do których trafiali polscy deportowani. Polacy trafiali tam już w latach 30. Rok 1936, maj, czerwiec i wrzesień, październik, obliczamy, że około 60 tys. Polaków trafiło wówczas do Kazachstanu. Ten kierunek jest niezwykle ważny. W czerwcu odbędzie się pierwsza komisja polsko-kazachstańska - mówił podczas spotkania we środę (9.03) dyrektor Muzeum, Wojciech Śleszyński.
Podkreślił także, iż kontakt ze środowiskiem polonijnym w Kazachstanie jest szczególnie ważny.
- To drugie po Syberii miejsce, do którego trafiło najwięcej polskich deportowanych. Trzeba pamiętać, że deportacje ludności polskiej do Kazachstanu miały miejsce już w latach 30. XX wieku – mówił podczas spotkania, prof. Śleszyński.
Tego dnia podpisany został list intencyjny, czyli wstępna deklaracja zamiarów dotyczących przyszłych działań na rzecz zachowania pamięci o Polakach deportowanych przez Sowietów do Kazachstanu. Do Muzeum Pamięci Sybiru trafiły pamiątki należące do osób deportowanych w latach 30. Są to przedmioty codziennego użytku: ponad stuletni talerz zabrany do Kazachstanu przez Mikołaja Paszkowskiego, makatka, książki, a także śpiewnik zabrany z domu przez deportowaną z terenów sowieckiej Ukrainy Emilię Manel i wyhaftowany przez nią własnoręcznie ręcznik.
- Deportowani trafiali na pusty step, na którym była jedynie wbita tabliczka z numerem. Kazachstan był jednym wielkim obozem pracy - opowiadała Prezes Ostrowska. I dodała. - Mieli ze sobą tylko tyle, ile przywieźli. Sami musieli sobie wybudować domy. Ten talerzyk przypominał o domu rodzinnym.
Katarzyna Ostrowska wspomniała również, że talerzyk ten znalazł się na tzw. kropce, czyli w punkcie nr. 11, gdzie zesłano ludzi. Wyjaśniła, że nie była to miejscowość, a punkt w stepie, gdzie wysiedlano Polaków. Znajdował się tam jedynie słup z danym numerem, dopiero potem zesłańcy zaczynali tam budować domy. W Kazachstanie było 25 takich punktów.
Świadków historii jest coraz mniej, bo umierają, dlatego Związkowi Polaków w Kazachstanie zależy na tym, by przekazywać pamięć o tragicznych losach zesłańców kolejnym pokoleniom.
- Dziś mamy wyjątkową okazję, mamy wyjątkowych gości. Częścią misji Muzeum jest nawiązywanie kontaktów z polskimi zesłańcami i ich potomkami rozrzuconymi po całym świecie. Proszę mi wierzyć, Muzeum działa 5 miesięcy i mamy nawiązane kontakty z potomkami tych osób, które miały doświadczenie Syberii – mówił dyrektor Muzeum, Wojciech Śleszyński. - Dziś mamy gości z Kazachstanu, ze Związku Polaków w Kazachstanie, jest to dla nas szczególnie ważne. Kazachstan to jedno z dwóch miejsc, do których trafiali polscy deportowani. Polacy trafiali tam już w latach 30. Rok 1936, maj, czerwiec i wrzesień, październik, obliczamy, że około 60 tys. Polaków trafiło wówczas do Kazachstanu. Ten kierunek jest niezwykle ważny. W czerwcu odbędzie się pierwsza komisja polsko-kazachstańska.
Dyrektor Śleszyński zapowiedział, że w czerwcu w muzeum odbędzie się pierwsza komisja historyczna polsko-kazachska z udziałem uczelni, badaczy, archiwistów. Wśród planowanych działań jest m.in. wspólny objazd przedstawicieli obu instytucji po miejscowościach w Kazachstanie, w których nadal mieszkają potomkowie Polaków deportowanych z Ukrainy w latach 30. XX w. oraz propozycja wyjazdów dla młodych ludzi, śladami pamięci deportowanych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?