Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupscy taksówkarze wynajęli detektywa

Zbigniew Marecki [email protected]
Wynajęty detektyw na zlecenie słupskich taksówkarzy śledził dzikich przewoźników.
Wynajęty detektyw na zlecenie słupskich taksówkarzy śledził dzikich przewoźników. Archiwum
Jak nas w środę (13 lutego) poinformowano, do ratusza trafił raport gdańskiego detektywa, który na zlecenie słupskich taksówkarzy śledził w mieście funkcjonowanie dzikich przewoźników.

Jak się dowiedzieliśmy, taksówkarze zdecydowali się na wynajęcie detektywa, gdy nikt z władz nie chciał zareagować na ich sygnały o przybywaniu w mieście dzikich przewoźników, którzy wożą pasażerów prywatnymi samochodami. Nie mają zezwoleń, a zabierają w czasie jednego kursu, szczególnie nocą, nawet po kilka osób.

Czytaj także: Łapanka dzikich taksówkarzy cieszy prawdziwych taryfiarzy

Detektyw ze swoimi współpracownikami działał w Słupsku od wiosny do zimy w ubiegłym roku. Przeprowadził kilka tzw. kontrolowanych zakupów. Raport zawiera dokładny ich opis. Podaje także informacje o konkretnych kierowcach, ich samochodach i sposobie działania. Tekst pisany uzupełnia płyta z filmikami dokumentującymi działania detektywa.

- O naszych działaniach dowiedział się prezydent Maciej Kobyliński, więc na jego prośbę przekazaliśmy raport do magistratu - powiedział nam wczoraj Teodor Krawczyk z korporacji MPT19191.

Jak się dowiedzieliśmy, z raportem już się zapoznał Andrzej Pietroń, dyrektor wydziału komunikacji z UM w Słupsku.

- Ten raport czyta się jak powieść sensacyjną. Gdy z urlopu wróci wiceprezydent Andrzej Kaczmarczyk, zapozna się z nim. Wtedy zapadnie decyzja, co dalej zrobimy - mówi Pietroń.

Zobacz również: Woził pasażerów taniej niż taksówki. Wpadł w ręce Inspekcji Transportu Drogowego

Nieoficjalnie jednak od miejskich urzędników można usłyszeć, że z problemem dzikich przewoźników w mieście trudno walczyć. Główną bronią będą takie działania, jak niedawne poczynania Inspekcji Transportu Drogowego, która po rozmowach z posłem Robertem Biedroniem w styczniu zorganizowała w Słupsku dwie udane akcje. Zatrzymano wtedy dwóch kierowców na gorącym uczynku.

- Teraz trwa postępowanie administracyjne wobec nich. Mają 14 dni na wypowiedzenie się i przedstawienie swojego zdania. Potem my się do tego odniesiemy i wydamy decyzję administracyjną. Czeka ich kara grzywny w wysokości 8 tys. zł - mówi Adam Piecyk, szef słupskiego oddziału ITD.

Piecyk zapowiada, że wkrótce ITD będzie prowadzić kolejne akcje wymierzone w dzikich przewoźników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza