"W świecie Zełenskiego" – to tytuł artykułu opublikowanego na łamach najnowszego numeru tygodnika "Time". Jego autor Simon Shuster spędził z ukraińskim prezydentem i jego najbliższymi współpracownikami dwa tygodnie i to oni opowiedzieli mu o pierwszych godzinach, dniach wojny. Materiał ukazuje nieznane dotąd kulisy wydarzeń, które z rosnącym przerażeniem obserwowali ludzie na całym świecie.
"Przed tą nocą takie rzeczy widzieliśmy tylko w filmach"
Dowiadujemy się, że kilka godzin po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, do ukraińskich służb dotarły informacje o grupie spadochroniarzy, którzy wylądowali w Kijowie. Mieli jasne cele: zabójstwo lub pojmanie Wołodymyra Zełenskiego i całej jego rodziny. – Przed tą nocą takie rzeczy widzieliśmy tylko w filmach – przyznał szef biura ukraińskiego prezydenta Andrij Jermak.
Już tej nocy prezydent Zełenski i jego współpracownicy otrzymali kamizelki kuloodporne i karabiny szturmowe. Wielu z nich po raz pierwszy w życiu trzymała w ręku broń. – To był absolutny dom wariatów. Nagle wszyscy dostali automaty. Miejsce było szeroko otwarte. Nie mieliśmy nawet betonowych bloków, aby zamknąć ulice – powiedział doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy ds. bezpieczeństwa Ołeksij Arestowycz.
Rosyjskie wojska przeprowadziły dwa szturmy na dzielnicę rządową, kiedy w prezydenckim kompleksie znajdował się zarówno Zełenski, jak i jego najbliższa rodzina. Oba ataki zostały doparte. Ochroniarze i eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegali wówczas Zełenskiego, że jego życie jest zagrożone. Jego ewakuację z Kijowa zaproponowali wtedy Amerykanie i Brytyjczycy. To wtedy padły słowa, które cytowały później agencje prasowe na całym świecie: Nie potrzebuję podwózki, tylko amunicji". Ostatecznie ewakuowana w bezpieczne miejsce został jedynie rodzina Zełenskiego, on sam pozostał na posterunku. Drugiego dnia wojny wraz z premierem Denysem Szmyhalem i Andrijem Jerkamkiem wyszedł na ulice Kijowa, aby pokazać, że nie uciekł ze stolicy, jak donosiły rosyjskie media.
"Jesteś symbolem"
Sam prezydent przyznał, że pierwsze godziny wojny pamięta fragmentarycznie. – Było bardzo głośno. Słyszeliśmy eksplozje. Obudziliśmy nasze dzieci – powiedział o początku inwazji. Jak podkreślił, w pewnym momencie każdy dzień zaczął przypominać inne. – Pierwsze dni były dla nas wszystkich trudne. Myślę, że wszyscy byliśmy mniej więcej w takim samym stanie. Wszyscy na Ukrainie – dodał.
Wołodymyr Zełenski powiedział dziennikarzowi także o świadomości ciążącej na nim odpowiedzialności przed ukraińskim narodem. – Twoja odpowiedzialność wywiera presję na sposób, w jaki się koncentrujesz na priorytetach. Rozumiesz, że to wojna i nie myślisz o jej objawach. Rozpoznajesz to wszystko. Rozumiesz, że oni patrzą. Jesteś symbolem. Musisz działać tak, jak musi działać głowa państwa – podkreślił.
Dziennikarz "Time" podkreśla, że poczucie humoru prezydenta Ukrainy nie zmieniło się przez wojnę. Sprawiła ona jednak, że jest trudniejszy w kontakcie, szybciej się złości, ale też oswoił się z ryzykiem.