Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak miasto dzieli nasze pieniądze za śmieci

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 74 25
Dotarliśmy do wyliczeń
Dotarliśmy do wyliczeń sxc.hu
Spółka Lech szacuje, że na gospodarkę odpadami Białystok wyda do końca roku 24,7 mln zł. Firmy odbierające śmieci zainkasują 23 proc. tej kwoty. Samo zarządzanie systemem pochłonie 6 proc., czyli około 1,4 mln zł. - Koszty są za wysokie - uważa Andrzej Demianowicz, prezes Fundacji Ekonomistów Środowiska.

Największą część (bo aż 59 proc.) pieniędzy pochłania zagospodarowanie odpadów, które są przywożone na wysypisko w Hryniewiczach.

Dotarliśmy do szacunkowych wyliczeń spółki Lech, jakie koszty gospodarki odpadami Białystok poniesie od lipca do końca roku. Chodzi o ok. 24,7 mln zł. To np. około 10 mln zł więcej niż na śmieci wydają Kielce (ponad 201 tys. mieszkańców).

- Nasze miesięczne koszty to około 2 mln 400 tys. zł - mówi Adam Rogaliński z kieleckiego magistratu. Tam opłaty pobierane są od osoby: 9,5 zł w selektywnej zbiórce i 12 zł za odpady nieposegregowane.

Mniej na śmieci wydaje też np. Olsztyn (ponad 176 tys. mieszkańców).

- U nas miesięczny koszt wynosi około 1,662 mln zł - mówi Aneta Szpaderka z tamtejszego magistratu. - Firmy przewozowe pobierają około 32 proc. tej sumy.

W Białymstoku zaś firmy odbierające śmieci inkasują 23 proc. z tych prawie 25 mln zł, czyli ponad 5,6 mln zł. Na cele zarządzania systemem spółka Lech pobiera 6 proc. Koszty prowadzenia punktu selektywnej zbiórki odpadów w Hryniewiczach to 1 proc.

Na zagospodarowanie śmieci niebezpiecznych i zielonych Lech przeznacza po 2 proc. kosztów systemu. Z kolei odbiór odpadów wielkobagarytowych (np. mebli) pochłania 4 proc. A 3 proc. (czyli ponad 700 tys. zł) to edukacja ekologiczna. To m.in. ulotki, które na początku rewolucji śmieciowej Lech rozdał białostoczanom. Są tam m.in. rady jak dokładnie segregować śmieci. Tyle że w Białymstoku segreguje się tylko szkło.

Adam Kamiński, wiceprezes Lecha uważa, że na razie trudno jest porównać koszty w różnych miastach.

- Trzeba zbadać ile gdzie jest ton odpadów, jakie są koszty transportu, itd. Będzie to można zrobić w styczniu, po pół roku funkcjonowania systemu, kiedy wszystkie dane będą uśrednione. Zapewniam, że nasz system jest jednym z najtańszych w Polsce - twierdzi.
Andrzej Demianowicz, prezes Fundacji Ekonomistów Środowiska i Zasobów Naturalnych uważa wprost przeciwnie.

- Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że nie ma u nas selektywnej zbiórki odpadów - podkreśla.

Niedawno okazało się, że w Białymstoku nie powstaną tzw. gniazda, gdzie białostoczanie mogliby osobno wyrzucać m.in. papier i plastik. Bo gmina przeznaczyła na ten cel dużo mniej pieniędzy niż chciały firmy.

- Szefostwo Lecha mówi, że papier i plastik będą oddzielane w Hryniewiczach, więc nie ma potrzeby by robili to białostoczanie. Podejrzewam, że prawda jest inna - uważa Andrzej Demianowicz. - Chodzi o to, że surowce te, w przeciwieństwie do szkła, dobrze się palą. Trafią więc do spalarni. Aby mogła funkcjonować, trzeba będzie zapewnić stały dopływ odpadów. Nie zwolni nas to z 50-procentowego limitu odzysku surowcowego wyznaczonego przez UE.

Adam Kamiński zapewnia, że limity będą zachowane, a do spalarni trafi tylko to czego nie da się odzyskać.

- Od początku lipca do Hryniewicz przywieziono 22 205,9 ton odpadów - mówi. Z tego odzyskano: 257,60 ton makulatury, 495,70 tworzyw sztucznych, 94,70 metalu i 648,70 szkła.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny