Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szymon Hołownia: Prezydentowi udało się po śmierci zjednoczyć podzielony naród

Janka Werpachowska
Szymon Hołownia, publicysta
Szymon Hołownia, publicysta Fot. Bogumiła Maleszewska
Śmierć nigdy nie ma sensu, ale czasami Bóg albo człowiek jest w stanie z takiego bezsensownego faktu wyprowadzić jakieś dobro. Prezydent Kaczyński przez całe swoje życie nie miał tego, co ma dzisiaj, a o czym całe życie marzył - mówi Szymon Hołownia, publicysta.

Jak Pan ocenia szanse na to, że ta tragedia, która wydarzyła się w sobotę na lotnisku w Smoleńsku wpłynie pozytywnie na poziom naszej polityki? Czy możemy liczyć na to, że zmieni się kultura, sposób prowadzenia debaty i sporów?

Szymon Hołownia: Nie mam zielonego pojęcia. To, jak teraz przeżywamy te wydarzenia, jest skutkiem tego, co przeżywaliśmy pięć lat temu, kiedy zmarł papież Jan Paweł II. To że naród błyskawicznie, spontanicznie wychodzi na ulice, pali znicze, to wynik tamtej lekcji. Tego nauczyliśmy się, kiedy umierał Jan Paweł II. A na jak długo to zostanie? Bardzo bym się bał takiej sytuacji, że przez najbliższy tydzień, zamiast po prostu być razem, będziemy się na zapas biczować myślą o tym, co będzie za dwa tygodnie. Teraz powinniśmy razem przeżywać żałobę. Natomiast jeżeli od razu włączymy w sobie ten sadomasochizm, który czasem się ujawnia jako nasza cecha narodowa, znów coś stracimy. I będziemy znowu kłócić się o to, czy możemy się nie kłócić.

To jest druga taka lekcja przeżywana przez nas w niezbyt odległych odstępach czasu. Czy w związku z tym może się okazać, że ten czas wyciszenia i refleksji potrwa dłużej niż pięć lat temu?

- Nie będę bawił się w proroka, nie wiem. Nie chciałbym, aby kraj zatrzymał się na pięć tygodni, a szóstego ruszył. Wolałbym, żeby na trwałe, na długie lata zostało w nas coś wartościowego, jakaś myśl. Ale też nie ma co się czarować - życie wróci do swoich utartych kolein. Teraz w momencie zderzenia się z czymś, co jest tak niewątpliwe jak śmierć, opadają z nas nieistotne emblematy, różnice programowe, partyjne, jakiekolwiek. I zwolennicy Platformy Obywatelskiej, którzy nie przebierając w słowach mówili o swoich przeciwnikach politycznych i ci związani z Prawem i Sprawiedliwością, którzy też nie pozostawali im dłużni - dziś wszyscy stajemy jak ludzie wobec śmierci ludzi. Śmierć nie ma barw politycznych, odziera z zaszczytów, stanowisk, poglądów, wyznania, statusu społecznego. Oczywiście, to ważne, że zginął prezydent i osoby liczące się w polityce, w funkcjonowaniu państwa, ale w tym momencie są oni dla nas przede wszystkim ludźmi. A my wszyscy, przeżywający tę żałobę, też nie jesteśmy marszałkami, premierami, dziennikarzami czy komentatorami. Jesteśmy ludźmi. Trzeba było aż takiego wstrząsu, byśmy byli w stanie otrząsnąć się z tych durnych etykietek i wrócić na ten naturalny, właściwy, jedyny prawdziwy poziom.

Nasze narodowe nieszczęście wstrząsnęło dosłownie całym światem. Raptem dowiadujemy się, że Brazylia ogłasza żałobę narodową. To samo dzieje się w bliższych nam państwach Unii Europejskiej. W wielu komentarzach podkreśla się, że sobotnia katastrofa i śmierć tylu znamienitych Polaków mniej może wpłynie na zaistnienie jakiejś cudownej zmiany w naszym społeczeństwie, za to może bardzo odmienić stosunki Polski z Rosją.

- To są bardzo wzruszające momenty. Rosjanie zachowują się naprawdę znakomicie, poza nielicznymi wyjątkami. Mam tu na myśli zastępcę szefa ich wojsk lotniczych, który już tonem kategorycznym mówi, że przyczyną katastrofy był błąd polskich pilotów. Dobrze że nikt z naszej strony nie podejmuje tego wątku, pytając np. czy kontrolerzy w Smoleńsku byli w stanie komunikować się w jakimkolwiek języku poza rosyjskim. Natomiast i prezydent, i premier Rosji w swoich orędziach skierowanych do Polaków szczerze pokazali, że są z nami w tych trudnych chwilach - i emocjonalnie, i w tych kwestiach bardziej pragmatycznych, związanych ze śmiercią naszych bliskich. Fakt, że w niedzielę w ogólnodostępnym kanale publicznej telewizji rosyjskiej został pokazany film "Katyń" Andrzeja Wajdy też ma swoją wymowę. To jest bardzo budujące. Śmierć nigdy nie ma sensu, ale czasami Bóg albo człowiek jest w stanie z takiego bezsensownego faktu wyprowadzić jakieś dobro. Prezydent Kaczyński przez całe swoje życie nie miał tego, co ma dzisiaj, a o czym całe życie marzył. Cały naród zjednoczył się wokół niego. Cały świat zaczyna mówić o Katyniu. Polacy widzą braci w Rosjanach, a Rosjanie w Polakach. Oby to okazało się trwałym dziedzictwem, owocem tej potwornej tragedii. Wystarczy wyjść na ulicę, by stanąć w osłupieniu: prezydentowi udało się po śmierci zjednoczyć ze sobą totalnie podzielony w ciągu ostatnich kilku lat naród.

Ale czy to nie jest zastanawiające, że prezydent, który jeszcze kilka dni temu miał niskie notowania we wszelkich badaniach opinii publicznej, teraz - niestety po śmierci - budzi tak ciepłe uczucia?

- Nie. Zniknęły w naszych ocenach kategorie prymitywne, polityczne, partyjniackie, a doszły do głosu te bardziej ludzkie. Znałem wiele z osób lecących tym samolotem. Od wczoraj z trudem powstrzymuję łzy. A jeśli idzie o prezydenta: sam biję się w piersi, bo często nie najcieplej myślałem o tym człowieku, a dziś, oglądając zdjęcia, materiały prasowe, patrząc na niego jak na człowieka, na jego cudowne małżeństwo, pytam sam siebie: dlaczego takim go nie znałem, nie chciałem widzieć? Prezydent Lech Kaczyński patrząc na nas gdzieś tam z nieba, może być przekonany, że dzieje się coś dobrego, tylko Bóg lub człowiek może zmienić tak straszne zło w choćby ziarno dobra, które wyrośnie na tej strasznej tragedii.
Teraz czeka nas bardzo krótka kampania prezydencka, to bezprecedensowa sytuacja. Mam nadzieję, że ci ludzie, którzy do niej staną, staną też na wysokości zadania. I nie będziemy słuchać argumentów, które będą się bezpośrednio do tej śmierci odwoływać. Że nikt nie powie, że gdyby żył prezydent Lech Kaczyński, to na pewno by z kimś tam wygrał. Że ktoś inny będzie próbował wykorzystać to i przejąć pełnię władzy. Byłby to czyn godny najwyższego potępienia. Ufam jednak w odpowiedzialność polityków w tej chwili. Życie pisze niesamowite scenariusze. Człowiek, który za życia był dla wielu symbolem podziałów, po śmierci będzie symbolem zjednoczenia narodu, narodowym bohaterem. Również moim bohaterem. I nikt nie ma prawa tego zniszczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny