Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuczne oddychanie i masaż serca uratowały życie Marlenie

Magdalena Kuźmiuk
Mam świadomość, że mogło mnie tu nie być. Dlatego bardziej będę doceniała wszystko, co mnie w życiu spotyka - mówi Marlena Kondrat (z prawej). Dziewczyna otarła się o śmierć. Życie uratowała jej Wioleta Dąbkowska (z lewej)
Mam świadomość, że mogło mnie tu nie być. Dlatego bardziej będę doceniała wszystko, co mnie w życiu spotyka - mówi Marlena Kondrat (z prawej). Dziewczyna otarła się o śmierć. Życie uratowała jej Wioleta Dąbkowska (z lewej) Wojciech Oksztol
Na zajęciach z angielskiego 20-letnia Marlena Kondrat nagle osunęła się na podłogę. Straciła przytomność, z trudem łapała oddech, zaczęła sinieć. Jej koleżanka Wioleta Dąbkowska od razu zaczęła sztuczne oddychanie i masaż serca. - Żyję dzięki niej - przyznaje ze łzami uratowana dziewczyna.

Przez 15 minut na zmianę uciskałam Marlenie klatkę piersiową i wdychałam w nią powietrze. Cały czas powtarzałam, że jestem przy niej, że będzie dobrze - wspomina Wioleta Dąbkowska.

- Miałam takie uczucie, nie wiem, skąd, że wszystko będzie dobrze, bo Wiola jest przy mnie. A przecież byłam nieprzytomna. Kiedy przyszła do szpitala, od razu wiedziałam, że to ona mnie uratowała. Czułam to - przyznaje Marlena Kondrat.

Dziewczyny siedzą na szpitalnym łóżku i trzymają się za ręce. Między nimi ogromny pluszowy miś. To prezent od kolegów ze studiów. Marlena przyznaje, że nie znajduje już słów, by wyrazić to, jak bardzo dziękuje koleżance za uratowanie życia. Dramatu, który rozegrał się kilka dni temu w sali wykładowej, nie pamięta.

23-letnia Wiola i 20-letnia Marlena, studentki fizjoterapii, miały razem zajęcia z angielskiego. - Marlena nagle osunęła się z krzesła. Pomyślałam, że po prostu zemdlała. Szybko podeszłam do niej. Już po chwili zdałam sobie sprawę, że to nie jest zwykłe omdlenie, tylko zatrzymanie krążenia. Ona z trudem łapała oddech, zaczęła sinieć - opowiada bohaterka.

Zareagowała błyskawicznie

Wioleta szybko rozpoznała symptomy, bo skończyła ratownictwo medyczne. Zaczęła robić koleżance masaż serca i sztuczne oddychanie.

Marlena trafiła do szpitala wojewódzkiego w Białymstoku na oddział intensywnego nadzoru kardiologicznego. Lekarze nie mogli wyjść z podziwu nad opanowaniem i profesjonalnym zachowaniem Wiolety. - Ona dała tej młodej dziewczynie szansę na dalsze, normalne życie. Chylę czoła - przyznaje ordynator dr Jerzy Bychowski.

Gdyby nie natychmiastowa reakcja Wioli, mogłoby dojść do nieodwracalnych uszkodzeń. - Wystarczą 3-4 minut bez tlenu, by centralny układ nerwowy umarł - przypomina Mirosław Tarasiuk, p.o. dyrektora ds. medycznych białostockiego pogotowia. - Nie trzeba się bać udzielić pierwszej pomocy. Jeżeli widzimy osobę, która zasłabła, jest nieprzytomna, nie oddycha, trzeba od razu rozpocząć masaż serca.

Dziś Marlena czuje się już dobrze. Kardiolodzy chcą ją gruntownie przebadać, by ustalić, dlaczego doszło do tak dramatycznej sytuacji i zapobiec podobnym. Prognozują, że niedługo będzie mogła wrócić do domu.

- Tęsknię już za moimi zwierzętami - mówi uratowana studentka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny