Szpitale dostaną 33 miliony złotych. To ciągle za mało.

NFZ wreszcie zacznie rozliczać nadwykonania, czyli zabiegi ponad limit, przewidziany w umowach z podlaskimi szpitalami. Na ich konta w najbliższym czasie ma trafić 33 miliony złotych.

- Pieniądze te pochodzą w części z dodatkowej puli, jaką nasze województwo otrzymało w listopadzie ub.r. z centrali NFZ (18 milionów złotych), a w części z niewykonanych ubiegłorocznych umów - mówi Adam Dębski z podlaskiego oddziału Funduszu.

Łączna kwota nadwykonań w szpitalach za rok 2009 wyniosła 85,2 mln złotych.

- Nie mamy tak dużo dodatkowych pieniędzy, aby zapłacić za wszystkie nadwykonania - mówi Adam Dębski. - Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami wybraliśmy najpilniejsze.

Są to przede wszystkim świadczenia ratujące życie: nielimitowane - czyli np. porody, opieka nad noworodkiem czy ratowanie zawałowców, chemioterapia (w tym koszty substancji czynnych) oraz oddziały intensywnej terapii.

- Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w ramach zapłaty za nadwykonania dostaniemy tylko pieniądze za leki do chemioterapii. To ok. 4 mln zł. A łącznie NFZ jest nam winien 12 mln zł - mówi Marzena Juczewska, dyrektor Białostockiego Centrum Onkologii.

Szefowa BCO, tak jak dyrektorzy innych szpitali, którzy też nie mają co liczyć na pełen zwrot pieniędzy, które wydali, rozważają podanie Funduszu do sądu.

- Jeżeli nie dostaniemy tego, co nam się należy, to droga sądowa jest na 100 procent pewna - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.

Nieoficjalnie wiadomo, że ten szpital z 13 mln zł za nadwykonania ma dostać tylko 3 mln zł.

Szpitale nie dostaną wszystkich pieniędzy za nadwykonania. Ich kontrakty na leczenie w tym roku są mniejsze. Dłuższe kolejki na zabiegi planowane są pewne.

- Obiecywali nam, że na zabiegi ratujące życie pieniądze z pewnością się znajdą. A onkologia ratuje życie, i to nie tylko chemioterapia, ale także chirurgia czy radioterapia - mówi Marzena Juczewska. - Jak mamy ratować ludzkie życie w takiej sytuacji.