Od urodzenia mojego syna, czyli od trzech lat, przebywam w szpitalach. I mogę uczciwie powiedzieć, że na Wołodyjowskiego opieka jest lepsza niż w dziecięcym szpitalu klinicznym. Tu są lepsi specjaliści i atmosfera jest milsza - mówi Monika Kujawa, mama Kacpra.
Anna Kozłowska, mama Emilki, potwierdza: - Dziecko nawet nie czuje, że jest w szpitalu. To źle, że oddział ma być zamknięty.
Tak rodzice małych pacjentów reagowali w czwartek na decyzję zarządu województwa. Oddział przy Wołodyjowskiego już za kilka miesięcy zostanie zamknięty. Bo przynosi straty. Dzieci ma leczyć dziecięcy szpital kliniczny w Białymstoku. Bogusław Dębski, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia, twierdzi, że nie będzie z tym problemów. Andrzej Szulecki, szef oddziału przy Wołodyjowskiego, ma jednak wątpliwości.
- Obawiamy się, że dziecięcy szpital kliniczny nie jest w stanie zapewnić opieki wszystkim naszym pacjentom - twierdzi.
Poważne kłopoty będzie mieć 80 pracowników szpitala. Wiadomo, że nie wszyscy znajdą pracę w dziecięcym szpitalu klinicznym. A gdzie indziej ich wąska specjalizacja nikomu nie jest potrzebna.
- Zostaliśmy wyrolowani. A mamy doktoraty i specjalizacje. Pielęgniarki siedzą w dyżurkach i płaczą - żali się jeden z chirurgów.
To niejedyne zmiany, które szykują się w całym szpitalu wojewódzkim. Zwalniani mają być pracownicy techniczni, których zastąpią firmy zewnętrzne. Także lekarze i pielęgniarki mogą stracić pracę, w ramach łączenia oddziałów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?